Walka z Kevinem McBride'm miała być dla Tomasza Adamka ostatnim przetarciem przed planowanym na wrzesień 2011 roku starciem o mistrzostwo świata z Witalijem Kliczką.
Zadanie Adamka przed sobotnim pojedynkiem z Irlandczykiem było jasne. "Góral" musiał nie tylko pokonać rywala, ale uczynić to w taki sposób, by przekonać kibiców i... samego siebie, że jest w stanie realnie zagrozić Kliczce w walce o mistrzowski pas. Misja udała się połowicznie, bo chociaż "Góral" wygrał, to nie zdołał posłać przeciwnika na deski, a jego mocne ciosy można było policzyć na palcach jednej ręki.
Adamek przed starciem z McBride'm ważył 215 funtów. - To optymalna dla Tomka waga - mówił na kilkanaście minut przed pojedynkiem Janusz Pindera. - Tomek zawsze był szybki, ale przy tej wadze będzie po prostu nie do zatrzymania! - nie miał wątpliwości ekspert.
"Góral" mierzył się w sobotę z pięściarzem, który miał zaprezentować styl zbliżony do tego, jaki preferuje Kliczko.
Irlandczyk poza wysokim wzrostem i niezłą odpornością na ciosy nie pokazał jednak w Prudential Center nic, co mogłoby przypominać wielkiego ukraińskiego mistrza. Powolny i bijący bardzo przewidywalnie McBride od początku wyraźnie odstawał od szybkiego i zadającego ciosy seriami Adamka.
Adamek w każdej z dwunastu rund był nieuchwytny dla rywala i wyraźnie lepszy, ale jak słusznie zauważył Jerzy Kulej - wciąż nie zadaje ciosów wystarczająco mocnych, by posłać na deski rywala dysponującego lepszymi warunkami fizycznymi. Z kolei McBride w sobotnią noc pozytywnie zaskoczył. Irlandczyk był konsekwentny i wykazał się wielkim sercem do walki, chociaż wyraźnie widać było, że brakuje mu umiejętności czysto bokserskich.
- Czuję się dobrze, kontrolowałem tę walkę przez całe 12 rund i właściwie nie zostałem mocno trafiony ani razu - podkreślił po walce Adamek. - Wielu moich kibiców z Newark, którzy byli dzisiaj ze mną, wybiera się do Polski na mój wrześniowy pojedynek z Witalijem Kliczko. Mam nadzieję, że po niej będę do was mówił jako mistrz świata wagi ciężkiej - dodał "Góral".
My również na to liczymy, ale to, co Adamek pokazał w walce z McBride'm to chyba wciąż za mało na ukraińskiego mistrza.
Walka Adamek - McBride runda po rundzie:
1. - Będę bardzo szybki, wyjdę na ring, żeby stoczyć bój i pokonać tego wielkiego faceta - zapowiadał na kilkadziesiąt minut przed walką "Góral". Polak od pierwszego gongu ruszył na cięższego o 32 kilogramy rywala a jego błyskawiczne kombinacje spowodowały, że McBride już w końcówce pierwszej rundy kilkukrotnie klinczował.
2. Drugie starcie obaj pięściarze rozpoczęli ostrożnie. Adamek krążył wokół McBride'a, raz po raz próbując szybkimi seriami przełamać gardę rywala. Seria ciosów i odskok, seria i odskok - tak wyglądała druga runda w wykonaniu "Górala". Trener Polaka, Roger Bloodworth przypominał ciągle: "Uważaj Tomek, to naprawdę wielki facet, bądź ostrożny".
3. W trzeciej rundzie Adamek zaprezentował żelazną dyscyplinę. W dalszym ciągu konsekwentnie trzymał się swojego planu na walkę. Na minutę przed końcem tego starcia widać było, że McBride oddycha coraz ciężej i nie ma pomysłu jak odpowiedzieć na szybkość Polaka.
4. Czwarta runda to był już prawdziwy pokaz umiejętności Adamka. Polak imponował szybkością i luzem w ringowych poczynaniach. McBride próbował się bronić, ale nie zawsze nadążał z blokowaniem ciosów "Górala".
5. Podobnie było w piątym starciu, w którym jednak McBride kilka razy groźnie kontrował ciosy Polaka i umiejętnie skracał dystans. Irlandczyk w klinczu, ringowych zapasach, czuł się dobrze i dążył do tego, by jak najdłużej naciskać w ten sposób Adamka.
6. "Dobra robota, musisz być cały czas zdyscyplinowany" - mówił Adamkowi przed szóstą rundą Roger Bloodworth. Polak w szóstym starciu nadal absorbował rywala szybkimi akcjami, ale Irlandczyk spokojnie przyjmował ciosy "Górala". Irlandczyk ciągle dążył do klinczu, w którym próbował zadawać ciosy.
7. Adamek przed siódmym starciem zdecydowanie prowadził na punkty. Po jednym z klinczów Polak wylądował na deskach, ale nie było to konsekwencją ciosu, a jedynie śliskiego ringu. "Góral" natychmiast podniósł się na równe nogi i ruszył na rywala, mając wyraźną ochotę na zakończenie walki przed czasem. McBride był już wolny jak żelatyna i atakował Polaka całym ciałem.
8. W ósmej rundzie Polak zasypywał rywala gradem ciosów i prezentował efektowne uniki. McBride nie był w stanie trafić "Górala", który ciągle był bardzo szybki. "To była jedna z twoich najlepszych rund" - oceniał w narożniku Roger Bloodworth.
9. McBride w dziewiątej rundzie mocnymi ciosami próbował zaskoczyć Adamka, ale Tomek był szybki jak wiatr i znakomicie unikał cepów Irlandczyka. Adamek pokazywał efektowne akcje w obronie, ale samą obroną walk się nie wygrywa. Ciosy Polaka były stanowczo zbyt lekkie, aby zrobić wrażenie na odpornym na uderzenia McBridzie.
10., 11. Również w dziesiątym i jedenastym starciu "Góral" miał ogromną przewagę, a McBride niemal zupełnie opadł z sił. "Wszystko, czego potrzebuję to twoja szybkość!" - powtarzał Adamkowi trener. Polak atakował, ale Irlandczyk wykazywał się ogromnym sercem do walki i ani na chwilę nie zapomniał o swojej prostej, ale skutecznej taktyce - dążeniu do klinczu.
12. Ostatnią rundę zdominowały sztuczki McBride'a, który wiedząc, że przegrywa na punkty, próbował zadać nokautujący cios za wszelką cenę. To przytrzymywał Adamka lewą ręką próbując zadać cios prawą, to znów stawał Polakowi na nodze, by uniemożliwić mu skuteczny unik. "Góral" zabawiał się tymczasem z rywalem i gdy ten tracił siły, zadawał serie ciosów.
Zgodnie z przewidywaniami wszyscy sędziowie punktowali na korzyść Tomasza Adamka. Dwaj sędziowie uznali jednak, że w jednej z rund zwycięzcą był McBride. Punktacja wyglądała następująco: 120-107, 119-108 i 119-108.
sport24