Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Apologeci — obrońcy wiary chrześcijańskiej czy krzewiciele filozofii?
#1

Kazirodztwo, dzieciobójstwo, kanibalizm — to tylko niektóre z zarzutów podnoszonych przeciw chrześcijanom w II wieku n.e. Choć były one absurdalne, wywoływały zaciekłe prześladowania. W tej sytuacji pewni gruntownie wykształceni pisarze uważający się za chrześcijan postanowili wystąpić w obronie swoich przekonań. Później stali się znani jako apologeci. Zamierzali wykazać, że ich religia jest nieszkodliwa, i przychylnie nastawić do niej władze rzymskie oraz opinię publiczną. Wiązało się to jednak ze sporym ryzykiem, ponieważ pozyskanie władz czy też ogółu społeczeństwa zwykle wymagało ugodowości. Istniało więc realne niebezpieczeństwo, że apologeci swymi działaniami wywołają jeszcze gwałtowniejsze represje albo że przez nieuzasadnione kompromisy doprowadzą do rozwodnienia nauki chrześcijańskiej. Jak w takim razie jej bronili? Jakich używali argumentów? I co wynikło z ich starań?

Apologeci, wśród których najsłynniejsi byli żyjący w II i III wieku Justyn Męczennik, Klemens Aleksandryjski oraz Tertulian, kierowali swe teksty głównie do pogan i władz rzymskich. Wyjaśniali im chrześcijańskie wierzenia, często powołując się na Biblię. Przede wszystkim zaś stawiali czoła przeciwnikom, odpierali ich oskarżenia i ukazywali chrześcijan w dobrym świetle.
Apologetom bardzo zależało na przekonaniu władz rzymskich, że chrześcijanie nie są wrogami cesarza ani cesarstwa. Na przykład Tertulian powiedział o cesarzu: „Naszym jest cesarz przede wszystkim, jako przez naszego Boga ustanowiony” (Apologetyk, tłum. J. Sajdak). Atenagoras bronił zasady dziedziczenia tronu imperium, angażując się w ówczesną politykę. Widać więc, że zignorowali oni słowa Jezusa Chrystusa, który oświadczył: „Moje królestwo nie jest częścią tego świata” (Jana 18:36).
Ponadto apologeci sugerowali, że państwo i religia chrześcijańska powinny być ze sobą powiązane. Meliton twierdził, że organizmy te tworzą parę, której współdziałanie przynosi cesarstwu korzyść. Nieznany autor tekstu zatytułowanego Do Diogneta przyrównał chrześcijan do duszy ‛stanowiącej o jedności świata’ (tłum. A. Świderkówna). A Tertulian napisał, że chrześcijanie modlą się o pomyślność imperium i o to, żeby koniec systemu rzeczy nastąpił później. Skutek był taki, że przyjście Królestwa Bożego nie wydawało się już tak potrzebne jak dawniej (Mateusza 6:9, 10).

Filozof Celsus szyderczo przedstawił chrześcijan jako „gręplarzy, szewców, foluszników, ludzi nieokrzesanych i prostych” (Orygenes, Przeciw Celsusowi, tłum. S. Kalinkowski). To przelało czarę goryczy. Apologeci postanowili zmienić taktykę i wykorzystać dla pozyskania opinii publicznej odrzucaną dotąd mądrość świata. Na przykład Klemens Aleksandryjski uznał jeden z nurtów filozofii za prawdziwą teologię. Justyn Męczennik mimo deklarowanej niechęci do pogańskiej filozofii pierwszy zaczął używać jej języka i pojęć, by zaprezentować wierzenia „chrześcijańskie”. Tego typu filozofię uważał za „pewną i pożyteczną” (Apologja. Dialog z Żydem Tryfonem, tłum. A. Lisiecki).
Tak więc apologeci przestali sprzeciwiać się filozofii, a zaczęli czynić z nauki „chrześcijańskiej” filozofię wyższego rzędu niż pogańska. „Głosimy niektóre poglądy podobne do poważanych przez was poetów i filozofów, inne zaś lepsze od nich i Boga godniejsze” — napisał Justyn (Pierwsi apologeci greccy, tłum. L. Misiarczyk). Myśli „chrześcijańskiej” nie tylko nadano atrakcyjną, filozoficzną otoczkę, ale dodatkowo podkreślano, że księgi chrześcijan są znacznie starsze od greckich i że prorocy biblijni żyli wcześniej niż greccy filozofowie. Niektórzy apologeci doszli wręcz do wniosku, że owi filozofowie zapożyczyli swe idee od proroków. Nie wahali się uznać Platona za ucznia Mojżesza!

Nowa taktyka doprowadziła do przemieszania poglądów chrześcijańskich z pogańskimi. Doszukiwano się analogii między postaciami biblijnymi a greckimi bóstwami. Jezusa przyrównywano do mitologicznego Perseusza, a jego poczęcie w łonie Marii — do poczęcia Perseusza w łonie dziewicy Danae.
Do pewnych nauk biblijnych wprowadzono znaczne zmiany. Na przykład Biblia nazywa Jezusa „Logosem”, czyli „Słowem” Boga, Jego Rzecznikiem (Jana 1:1-3, 14-18; Objawienie 19:11-13). Naukę tę bardzo wcześnie wypaczył Justyn. W sposób typowy dla filozofów przeprowadził argumentację, w której oparł się na dwóch znaczeniach greckiego wyrazu logos: „słowo” i „rozum”. Twierdził, że chrześcijanie otrzymali „słowo” w osobie samego Chrystusa, natomiast logos w drugim znaczeniu tkwi w każdym człowieku, także w poganach. Dlatego żyjących w harmonii z rozumem zaliczał do chrześcijan, nawet jeśli podawali się lub uchodzili za ateistów, jak Sokrates i inni.
Apologeci, na przykład Tertulian, forsowali też pogląd, że istnieje związek między Jezusem a boskim bytem znanym w greckiej filozofii jako Logos, co popchnęło chrześcijan w stronę dogmatu o Trójcy.
Oto inny przykład: Hebrajski odpowiednik słowa „dusza” występuje w Biblii przeszło 750 razy, a grecki — ponad 100 razy. Termin ten zasadniczo odnosi się do ludzi i zwierząt, istot podlegających śmierci (1 Koryntian 15:45; Jakuba 5:20; Objawienie 16:3). Tymczasem apologeci wypaczyli prawdę biblijną, łącząc ją z koncepcją platońską, według której dusza jest czymś odrębnym od ciała, niewidzialnym i nieśmiertelnym. Minucjusz Feliks utrzymywał nawet, że wiara w zmartwychwstanie sięga korzeniami teorii Pitagorasa o wędrówce dusz. Fascynacja filozofią grecką odwiodła apologetów bardzo daleko od Biblii!

Niektórzy apologeci zdawali sobie sprawę, że filozofia może stanowić zagrożenie dla wiary chrześcijan. Ale chociaż krytykowali filozofów, w gruncie rzeczy lubowali się w intelektualnych rozważaniach. Na przykład Tacjan — mimo iż zarzucał myślicielom, że ich dociekania przynoszą mało pożytku — jednocześnie nazwał religię chrześcijańską „naszą filozofią” i zagłębiał się w filozoficzne spekulacje. Tertulian z jednej strony potępił wpływ filozofii pogańskiej na sposób myślenia chrześcijan, jednak z drugiej pragnął podążać śladami takich osób, jak chociażby „Justyn, filozof i męczennik; Miltiades, sofista kościołów”. Atenagoras został nazwany „chrześcijańskim filozofem z Aten”. A Klemensowi Aleksandryjskiemu przypisuje się pogląd, że „chrześcijanie mogą roztropnie używać filozofii jako pomocy w zdobywaniu mądrości i w obronie wiary”.
Broniąc swej religii, apologeci mogli odnosić pewne sukcesy, lecz popełnili przy tym bardzo poważny błąd. Na czym on polegał? Zgodnie z przypomnieniem apostoła Pawła chrześcijanie za najskuteczniejszą duchową broń powinni uważać „słowo Boże”, które „jest żywe i oddziałuje z mocą”. Posługując się nim — wyjaśnił apostoł — „obalamy (...) rozumowania i wszelką rzecz wyniosłą podnoszącą się przeciwko poznaniu Boga” (Hebrajczyków 4:12; 2 Koryntian 10:4, 5; Efezjan 6:17).
W ostatnią noc przed swą śmiercią Jezus rzekł do uczniów: „Odwagi! Ja zwyciężyłem świat” (Jana 16:33). Próby i udręki nie złamały jego wiary ani lojalności wobec Ojca. A Jan, który przeżył pozostałych apostołów, napisał: „To jest zwycięstwo, które zwyciężyło świat: nasza wiara” (1 Jana 5:4). Chociaż apologeci mieli dobre chęci, zwrócenie się ku świeckiej filozofii okazało się złym wyborem. Poddanie się pod takie wpływy doprowadziło do tego, że świat ich pokonał. Zamiast więc być orędownikami i obrońcami prawdziwej wiary chrześcijańskiej, wpadli — być może nieświadomie — w pułapkę zastawioną przez Szatana, który „ciągle się przeobraża w anioła światła” (2 Koryntian 11:14).
Większość duchownych i teologów dzisiejszych kościołów wyraźnie podąża tą samą drogą. Choć powinni bronić prawdziwego chrystianizmu za pomocą Słowa Bożego, często pomniejszają znaczenie Biblii, a posiłkują się filozofią tego świata, aby przypodobać się opinii publicznej i elitom. Nie ostrzegają przed zagrożeniami wynikającymi z naśladowania niebiblijnych trendów, lecz koncentrują się na zjednywaniu sobie zwolenników — są nauczycielami, którzy robią wszystko, by ‛łechtać uszy’ słuchaczy (2 Tymoteusza 4:3). Jakie to smutne, że tacy ludzie — podobnie jak kiedyś apologeci — bagatelizują apostolskie wezwanie: „Strzeżcie się: może się znaleźć ktoś, kto was uprowadzi jako swój łup przez filozofię i puste zwodzenie według tradycji ludzkiej, według rzeczy elementarnych świata, a nie według Chrystusa”. Jednak zgodnie z biblijną zapowiedzią „ich koniec będzie według ich uczynków” (Kolosan 2:8; 2 Koryntian 11:15).
Większość dogmatów chrześcijańskich opiera swoje wyjaśnienia na filozofii, ponieważ chęć przypodobania się i upodobnienia do „świeckich” poglądów sprawiło odejście od „prostych” wyjaśnień biblijnych. Tak powstały dogmaty m.in. o Bogu w Trójcy, duszy nieśmiertelnej, piekle oraz kult obrazów i krzyży. Ponadto zaakceptowano i schrystianizowano pogańskie święta, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym wielbieniem Boga. Warto wspomnieć, że niektóre nauki biblijne całkowicie odeszły do lamusa, np. powszechnie wyczekiwany w pierwszym wieku – millennium. Na przykład Orygenes, jeden z Ojców Kościoła działających w III wieku n.e., piętnował osoby wierzące, że Millennium przyniesie dobrodziejstwa ludziom na ziemi. A jak czytamy w pewnej encyklopedii, katolicki teolog Augustyn z Hippony (354-430) „doszedł (...) do przekonania, że nie będzie żadnego millennium” (The Catholic Encyclopedia).
Dlaczego Orygenes i Augustyn sprzeciwiali się millenaryzmowi? Orygenes pobierał nauki u Klemensa Aleksandryjskiego, który zapożyczył od Greków koncepcję duszy nieśmiertelnej. Będąc pod silnym wpływem poglądów platońskich, Orygenes „wprowadził do doktryny chrześcijańskiej całe to nieogarnione zagadnienie duszy, które zapożyczył od Platona” — oświadczył teolog Werner Jaeger. W rezultacie Orygenes niejako przeniósł ziemskie dobrodziejstwa Millennium do sfery duchowej.
Augustyn, zanim w wieku 33 lat nawrócił się na chrześcijaństwo, był neoplatonikiem, czyli zwolennikiem nowej formy filozofii Platona, opracowanej w III stuleciu przez Plotyna. Ale nawet po nawróceniu nie wyzbył się dawnego sposobu myślenia. „Umysł jego był tyglem, w którym religia Nowego Testamentu prawie do cna stopiła się z platońską tradycją filozofii greckiej” — powiedziano w dziele The New Encyclopædia Britannica. A w innym opracowaniu przyznano, że Augustyn podał „alegoryczne wyjaśnienie” Tysiącletniego Panowania opisanego w 20 rozdziale Księgi Objawienia. Następnie dodano: „Powyższe objaśnienia (...) przyjmowali późniejsi teologowie zachodni, a dawniejszy millenaryzm nie znalazł więcej poparcia” (The Catholic Encyclopedia).
Nadzieję życia wiecznego na ziemi rozmył pogląd wyznawany w starożytnym Babilonie, a później rozprzestrzeniony na cały świat — pogląd, jakoby człowiek miał nieśmiertelną duszę, która tylko przejściowo mieszka w jego ciele. Gdy chrześcijaństwo przyjęło tę koncepcję, teologowie zaczęli naciągać wersety biblijne o nadziei niebiańskiej, tak aby popierały naukę, iż wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba. Według tego poglądu ziemska egzystencja człowieka ma charakter tymczasowy i służy ustaleniu, czy zasługuje on na życie w niebie. Coś podobnego stało się z nadzieją ziemskiego życia wiecznego, która od stuleci przyświecała Żydom. Stopniowo przyswoili oni sobie pojęcie nieśmiertelności duszy ludzkiej, wskutek czego ich pierwotna nadzieja wygasła. Tak oto „umiłowanie mądrości” tego świata spowodowało odejście od „prostych” prawd biblijnych.
  Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości