Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!
Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!
06.04.2011, 15:15 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.11.2011, 12:06 przez Szymon.)
Takich podwyżek nie spodziewał się chyba nikt. Już wkrótce podróż komunikacją miejską w stolicy będzie prawdziwym luksusem. Ceny wzrosną nawet o 100 procent.
Bilet jednorazowy miałby zdrożeć w ciągu trzech lat z 2,80 do 5,60 zł, a 90-dniowy na okaziciela z 360 do 760 zł. Ratusz chce też zlikwidować bilety 20-minutowe - pisze "Życie Warszawy".
Biletowy szok cenowy zamierza zafundować warszawiakom Zarząd Transportu Miejskiego. Czym urzędnicy argumentują potrzebę podwyżki? Standardowo - wzrostem kosztów utrzymania komunikacji - czytamy na zyciewarszawy.pl.
Według wyliczeń, komunikacje miejska i podmiejska będą kosztowały Warszawę w tym roku rekordowe 2 mld zł. Z biletów zwróci się tylko 30 proc.
Eksperci biją na alarm. Twierdzą, że tak drastyczny wzrost cen spowoduje nie tylko spadek sprzedaży biletów, ale również totalne zakorkowanie miasta.
zyciewarszawy.pl
Jeśli ten scenariusz się sprawdzi sam przerzucę się chyba na skuter.
Nie no to już jest przesada. 5,60zł za jeden bilet? Więcej niż przesada. Dziwić się, że ludzie jeżdżą bez biletów. Dobrze jednak, że nie mieszkam w stolicy, chociaż kto wie czy to tylko w Warszawie będzie, może radni także w innych miastach stwierdzą, że trzeba jakoś "utrzymać" komunikacje miejską.
A wydawało by się że człowiek zarabia więcej niż przed laty.
Najpierw najniższa krajowa wzrosła do ~1200zł.
Potem wzrósł VAT.
Potem wzrosły opłaty za media.
Potem podrożała żywność w tym cukier.
Teraz mają wzrosnąć opłaty za bilety.
I skąd ja mam na to brać pieniądze?
Na szczęście rowery są tanie i ekonomiczne (ekologiczne też są) a nogi mam zdrowe.
Ludzie zaczną jeździć skuterami, rowerami, na gapę albo będą śmigać na piechotę.
Jeszcze gdybyśmy jechali w ciszy, spokoju, wygodnie i z innymi dodatkami to można by 5zł dać.
Kolejny argument przeciwko wysokości tych biletów to jakość takowego przejazdu mam płacić 5 zł za bilet a na dodatek stać ściśnięty przy drzwiach jak w puszcze szprotek. Rozumiem przewoźników prywatnych płacisz 5zł jedziesz 15km a przy tym siedzisz na miejscu a nie jak w przypadku komunikacji miejskiej czasem często znaleźć miejsce do stania.
Dokładnie, najgorzej jest w lecie. Nie dość, że czujesz się jak w saunie, to jeszcze stado moherów ze swoimi zakupami z biedronki rozpycha się w celu znalezienia wolnego miejsca.
Klimatyzacja... tragedia okna po blokowane a klimatyzacja działa tak jakby nie działała w ogóle, i płacić za takie coś tak wysoką cenę. Dziękuję pójdę na pieszo
08.04.2011, 10:49 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.04.2011, 10:52 przez skrzypas.)
Klima w autobusach nie ma szans bo... są nieszczelne.
Kiedyś jechałem nowiutkim mercedesem z klimą na dachu.
Klima była wyłączona a kierowca po prostu otworzył przednie drzwi abyśmy się nie udusili.
Ostatnio dodatkowym komfortem jazdy są opary spalin i oleju.
Kierowcy tak "pałują" te nowe autobusy że już z nich cieknie i mają wszelkie przebicia z rury wydechowej.
Pokrywy w pobliżu tylnego siedzenia nie dociskają się i smród jest w całym autobusie.
Ostatnio nawet w Bydgoszczy dochodzi do samozapłonu autobusów.
Niby żadna tragedia ale widziałem autobus "Jamnik" jadący na przegląd z palącą się przednią lewą oponą.
Niezły widok mówię wam. A ile dymu. Ale skubany dojechał.
Ile razy pęka zawieszenie i autobus siada niczym wielbłąd.
Ile razy uszkadza się pneumatyka i autobus też siada.
Trzeba iść pieszo albo czekać ponad pół godziny na zastępczy który jedzie aż z końca miasta z zajezdni.
Albo te żelazne wiekowe tramwaje z lat wczesnych siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.
Złom na kółkach. Przejazd takim tramwajem po skrzyżowaniu z innym torowiskiem nie należy do najwygodniejszych.
Dodatkowo w moim mieście jest produkcja tych niskopodłogowców których wiele sprzedano do innych miast tylko najmniej zakupiło moje miasto.
Kurczę u nas jest produkcja a my mamy zaledwie trzy lub cztery takie tramwaje z czego jeden jest za darmo - ten pierwszy z masowej produkcji - prezent w rozliczeniu za długi podatkowe wobec miasta czy jakoś tak.
Bilety już są drogie. Przelicznik jest bez sensu.
Kupuję bilet na sieć na cały miesiąc za 100zł miesiąc w miesiąc.
Gdy nie chcę wydawać 100zł za cały miesiąc to mogę kupić na pół miesiąca i tu zaczynają się schody i to strome.
To niby pół miesiąca to tak na prawdę 14 dni i mało tego to zamiast kosztować połowę ze 100zł, czyli 50zł, to kosztuje 56zł.
Po miesiącu wychodzi 112zł zamiast 100zł.
Ale kupując bilety 14-dniowe zawsze wychodzi 28 dni i pomimo że jest to mniej niż miesiąc to i tak jest drożej niż taniej.
Zawsze im mniej dni tym jest drożej a ja czasami nie mam aż tyle kasy żeby mieć na bilet na cały miesiąc.
A rachunki, a internet, a komórka, a jedzenie, a skarpetki bo się drą, a kurtka, a buty, a spodnie?
I teraz gdyby bilet podrożał o 100% ze 100zł na 200zł to już mnie nie stać.
To już wysiadam i albo zmieniam pracę (a jak wiadomo nie da się tak hop siu) albo sobie odmawiam przyjemności w postaci komórki (25zł), internetu (50zł), skarpetek (25zł/5 par), dobrego ubrania roboczego (100zł) lub czegoś innego za 100zł.
Paranoja. Czy naprawdę muszę zostać politykiem aby było mnie na to stać?
Czy muszę być gangsterem okradającym i bogatych i biednych aby było mnie na to stać?
Nie mogę być prawym i lojalnym obywatelem Polski aby żyć godnie bez załamania nerwowego?
Nie oczekuję zbyt wiele od państwa a i tak niczego w zamian nie dostaję.
to jest chore co oni wyprawiają z nami szarymi obywatelami ,ale na kim jak nie na nas chcą i muszą się dorobić przecież sobie od żłobu nie odbiora a co najwyżej dołożą.
Jednak cieszę się że Toruń nie jest wielkim miastem. Dojazd samochodem wszędzie jest w miarę tani, a jeśli jest czas i pogoda, oraz jeśli pozwala na to sytuacja, rower miedzy nogi i "wio"