Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Chrześcijaństwo - Fałszywy przyjaciel Biblii.
#1
Zastanówmy się nad główną przyczyną, dla której wiele ludzi w krajach niechrześcijańskich nie chce uznać Biblii za Słowo Boże. Jak wynika z historii, chrześcijaństwo utrzymywało, iż wierzy w Biblię i jest jej strażnikiem. Niemniej religia ta kojarzy się z największymi potwornościami — od średniowiecznych wypraw krzyżowych i pogromów aż po współczesny Holocaust. Ale czy postępowanie chrześcijaństwa jest wystarczającym powodem do odrzucenia Biblii? W rzeczywistości okazało się dla niej fałszywym przyjacielem. Kiedy w IV wieku n.e. pojawiło się na arenie dziejów, walka Biblii o przetrwanie bynajmniej się nie zakończyła.

Spisywanie ostatniej księgi biblijnej ukończono pod koniec pierwszego stulecia. Odtąd chrześcijanie niestrudzenie sporządzali i rozpowszechniali odpisy kompletnej już Biblii, a zarazem pracowicie tłumaczyli ją na najpopularniejsze języki potoczne. Ale gdy zbory chrześcijańskie były zajęte tym chwalebnym dziełem, zaczęło się wyłaniać coś, co miało się okazać niesłychanie groźne dla przetrwania Biblii.
Taki rozwój wypadków przepowiedziano zresztą w Piśmie Świętym. Pewnego razu Jezus podał przypowieść o człowieku, który obsiał swe pole ziarnem dobrej pszenicy. Tymczasem „gdy ludzie posnęli”, nieprzyjaciel zasiał tam chwasty. Oba rodzaje nasion wykiełkowały, przy czym chwasty przez jakiś czas zagłuszały pszenicę. Przypowieścią tą Jezus wskazał, że chociaż plonem jego działalności będą prawdziwi chrześcijanie, to po jego śmierci przenikną do zboru chrześcijanie fałszywi. W rezultacie trudno będzie odróżnić jednych od drugich (Mateusza 13:24-30, 36-43).
Apostoł Piotr otwarcie ostrzegł przed wpływem, jaki przyrównani do chwastów „chrześcijanie” mieli wywrzeć na stosunek ludzi do Biblii i chrystianizmu. Napisał: „Między wami będą [też] fałszywi nauczyciele. Oni to niepostrzeżenie wprowadzą zgubne sekty i zaprą się nawet posiadacza, który ich nabył, czym przywiodą na siebie prędką zgubę. Ponadto wielu będzie naśladowało ich wyuzdane postępki i z powodu nich będzie się mówić obelżywie o drodze prawdy” (2 Piotra 2:1, 2).
Powyższe zapowiedzi Jezusa i Piotra zaczęły się spełniać już w pierwszym stuleciu. Do zboru chrześcijańskiego przenikali ambitni ludzie, którzy siali w nim niezgodę (2 Tymoteusza 2:16-18; 2 Piotra 2:21, 22; 3 Jana 9, 10). W następnych dwóch wiekach filozofia grecka skaziła czystość prawd biblijnych i w końcu zaczęto je mylić z różnymi doktrynami pogańskimi.
W IV wieku cesarz rzymski Konstantyn uczynił chrześcijaństwo religią urzędową swego imperium. Ale znany mu „chrystianizm” ogromnie się różnił od religii, którą głosił Jezus. Przepowiedziane „chwasty” zdążyły się już bujnie rozplenić. Niemniej możemy być pewni, że przez cały ten czas nie brakło jednostek, które reprezentowały prawdziwy chrystianizm i dokładały starań, aby stosować się do Biblii jako do natchnionego Słowa Bożego (Mateusza 28:19, 20).

Właśnie w czasach Konstantyna zaczęło się kształtować chrześcijaństwo, jakie znamy obecnie. Wyłoniła się wówczas zdegenerowana odmiana chrystianizmu, która przestała być organizacją wyłącznie religijną. Stała się elementem państwa, a jej przywódcy odgrywali odtąd dużą rolę w polityce. Z czasem odstępczy kościół zaczął wyzyskiwać swą władzę polityczną w sposób całkowicie sprzeczny z biblijnym chrystianizmem, ściągając na Pismo Święte kolejne groźne niebezpieczeństwo. Jakie?
Otóż gdy łacina wyszła z codziennego użytku, zaszła potrzeba dokonywania nowych przekładów Biblii. Ale Kościół katolicki bynajmniej nie był już tym zainteresowany. W roku 1079 Wratysław, późniejszy król czeski, zamierzał nakazać przetłumaczenie Biblii na język swych poddanych i zwrócił się o zgodę do Grzegorza VII. Odpowiedź była odmowna. Papież oświadczył: „Dla każdego, kto często się nad tym zastanawia, jest rzeczą jasną, że nie bez powodu spodobało się Bogu Wszechmogącemu, aby pewne miejsca świętych pism okryć tajemnicą. Gdyby bowiem stały się łatwo dostępne, mogłyby być mniej szanowane czy nawet stać się przedmiotem pogardy bądź też zostać źle zrozumiane przez ludzi miernie wykształconych i doprowadzić do popadnięcia w błąd”.
Papież zatem życzył sobie, aby Biblia zachowała się tylko w martwej już łacinie. Nie powinna być tłumaczona na języki prostego ludu, lecz miała pozostać ‛okryta tajemnicą’. Łacińska Wulgata, którą Hieronim opracował w V wieku w celu udostępnienia Biblii szerokiemu ogółowi, posłużyła teraz do zamknięcia jej przed ludźmi.
Z biegiem czasu kościół średniowieczny coraz mocniej przeciwstawiał się tłumaczeniu Biblii na inne języki. W roku 1199 papież Innocenty III napisał do arcybiskupa Metzu tak ostry list, że ten kazał spalić wszystkie znalezione Biblie niemieckojęzyczne. W roku 1229 synod w Tuluzie uchwalił dekret, w myśl którego „laicy” nie mogli posiadać żadnych ksiąg biblijnych w języku narodowym. W roku 1233 synod prowincjonalny w Tarragonie nakazał zebrać i spalić wszystkie księgi „Starego albo Nowego Testamentu”. W roku 1407 synod zwołany przez arcybiskupa Thomasa Arundela do Oksfordu kategorycznie zabronił tłumaczenia Biblii na angielski lub jakikolwiek inny język współczesny. A w roku 1431 angielski biskup Stafford z Wells zakazał nie tylko dokonywania przekładów na język angielski, lecz także ich posiadania.
Wprawdzie ci dygnitarze kościelni nie dążyli do unicestwienia Biblii, ale chcieli uczynić z niej zabytek literacki, utrwalony w języku, w którym tylko niewielu potrafiło czytać. Mieli nadzieję, że w ten sposób zapobiegną temu, co nazywali herezją, a co w gruncie rzeczy sprowadzało się do zakwestionowania ich władzy. Gdyby im się powiodło, Biblia stałaby się jedynie przedmiotem zainteresowań intelektualistów, wywierając nikły wpływ na życie zwykłych ludzi lub nie wywierając go wcale.

Na szczęście sporo szczerych osób odmówiło podporządkowania się tym edyktom. Było to jednak niebezpieczne. Niektórzy straszliwie ucierpieli za „zbrodnię” posiadania Biblii. Weźmy na przykład pod rozwagę los pewnego Hiszpana nazwiskiem Julián Hernández. W książce History of Christian Martyrdom (Historia męczeństwa chrześcijan) J. Foxe podaje, że ów Julián (Juliano) „podjął się przewiezienia z Niemiec do swego kraju znacznej liczby Biblii, ukrytych w beczkach po winie reńskim”. Na skutek zdrady wpadł jednak w ręce katolickiej inkwizycji. Ludzie, dla których Biblie te były przeznaczone, „zostali wszyscy bez wyjątku poddani torturom, po czym większość z nich skazano na rozmaite kary. Sam Juliano został spalony, dwudziestu upieczono na rożnie, niektórzy otrzymali wyrok dożywotniego więzienia, kilku wychłostano publicznie, wielu zesłano na galery”.
Cóż za przerażające nadużycie władzy! Nie ulega wątpliwości, że owi dostojnicy religijni nie mieli absolutnie nic wspólnego z biblijnym chrystianizmem! Sama Biblia wyjawia, kogo reprezentowali, mówiąc: „Dzieci Boże i dzieci Diabła ujawniają się w ten sposób: Kto nie trwa przy sprawiedliwości, nie pochodzi od Boga; tak samo ten, kto nie miłuje swego brata. Takie bowiem jest orędzie, które słyszeliście od początku: że mamy się nawzajem miłować; nie jak Kain, który pochodził od złego i zabił swego brata” (1 Jana 3:10-12).
To naprawdę zdumiewające, że kobiety i mężczyźni byli gotowi narazić się na tak okropny los, byle zdobyć Biblię! A podobne przykłady można by mnożyć — także w naszych czasach. Bezgraniczne oddanie dla Boga, jakie ta Księga wszczepia ludziom, gotowość wytrwałego znoszenia cierpień i poniesienia straszliwej śmierci — bez skargi, bez odwzajemniania się dręczycielom. — wszystko to stanowi dobitne świadectwo, że Biblia jest Słowem Bożym, która moc oddziaływania (1 Piotra 2:21).
Kiedy w XVI wieku protestanci zbuntowali się przeciw władzy Kościoła katolickiego, został on w końcu zmuszony do przetłumaczenia Biblii na języki używane w ówczesnej Europie. Ale nawet wtedy kojarzono ją raczej z protestantyzmem niż z katolicyzmem. Ksiądz katolicki Edward J. Ciuba tak napisał na ten temat: „Trzeba uczciwie przyznać, że jednym z tragiczniejszych następstw reformacji był brak zainteresowania Biblią ze strony wiernych. Wprawdzie nigdy nie poszła ona całkiem w zapomnienie, ale dla większości katolików stała się księgą zamkniętą”.

Jednakże kościoły protestanckie również nie są bez winy, jeśli chodzi o przeciwstawianie się Biblii. Z biegiem lat pewni uczeni protestanccy przygotowali innego rodzaju atak na tę Księgę, a mianowicie atak intelektualny. W XVIII i XIX wieku rozwinęła się metoda prowadzenia badań nad Biblią znana pod nazwą wyższej krytyki tekstu. Jej rzecznicy głosili, że na znaczną część Biblii składają się legendy i mity. Niektórzy utrzymywali nawet, jakoby Jezus nigdy nie istniał. Uczeni ci nie tylko nie uznawali Biblii za Słowo Boże, ale wręcz twierdzili, iż jest ona dziełem ludzkim, w dodatku bardzo chaotycznym.
Chociaż później odstąpiono od najbardziej skrajnych poglądów, w seminariach dalej wykłada się krytykę wyższą i nierzadko słychać, że duchowni protestanccy publicznie odrzucają spore fragmenty Biblii. Oto przykład: W Australii pewna gazeta przytoczyła opinię duchownego anglikańskiego, iż Pismo Święte często „po prostu mija się z prawdą. Niektóre opisy nie zgadzają się z historią. Różne szczegóły są w oczywisty sposób poprzekręcane”. Taki tok myślenia jest produktem krytyki wyższej.

Największą jednak przeszkodą utrudniającą przyjmowanie Biblii za Słowo Boże stało się chyba postępowanie chrześcijaństwa. Zapewnia ono, iż kieruje się Pismem Świętym, a tymczasem jego poczynania ściągnęły ogromną hańbę zarówno na tę Księgę, jak i na samo pojęcie „chrześcijanin”. Jak przepowiedział apostoł Piotr, o drodze prawdy zaczęto „mówić obelżywie” (2 Piotra 2:2).
Na przykład w tym samym okresie, kiedy Kościół zakazywał tłumaczenia Biblii, papież firmował wysyłanie na Bliski Wschód wypraw wojennych przeciw muzułmanom. Nazwano je „świętymi” krucjatami, ale nie było w nich nic świętego. Pierwsza — do której przylgnęło miano „krucjaty ludowej” — nadała ton następnym. Jeszcze przed opuszczeniem Europy rozpasane oddziały krzyżowców, podjudzane przez kaznodziejów, zwróciły się przeciwko Żydom niemieckim, mordując ich w jednym mieście po drugim. Dlaczego? Historyk Hans Eberhard Mayer wyjaśnia: „Argument, że Żydzi jako wrogowie Chrystusa zasłużyli na karę, to jedynie żałosna próba zatajenia rzeczywistego motywu, którym była chciwość”.
W XVI wieku rebelia protestancka odsunęła katolicyzm od władzy w wielu krajach europejskich. Doprowadziło to między innymi do wojny trzydziestoletniej (1618-1648), którą pewien angielski podręcznik nazwał „jedną z najstraszliwszych wojen w dziejach Europy”. A co było jej główną przyczyną? „Nienawiść katolików do protestantów i protestantów do katolików”.
W owych czasach chrześcijaństwo zaczęło się już rozprzestrzeniać poza Europą, zanosząc kulturę „chrześcijańską” do innych części świata. Tę ekspansję opartą na sile zbrojnej cechowały zachłanność i okrucieństwo. Na przykład hiszpańscy konkwistadorzy błyskawicznie rozprawili się z cywilizacjami obu Ameryk. W pewnym dziele historycznym czytamy: „Namiestnicy hiszpańscy z reguły niszczyli rodzimą kulturę, nie zastępując jej europejską. Najważniejszym motywem, który ich ściągał do Nowego Świata, była żądza złota”.
Również misjonarze protestanccy wyruszali z Europy na inne kontynenty. Jednym z efektów ich działalności było ułatwienie penetracji kolonialnej. Dość powszechny jest dziś pogląd, że takie „inicjatywy misyjne wielokrotnie wyzyskiwano dla usprawiedliwienia i zamaskowania podboju ludności. Dobrze znane są wzajemne powiązania między misjami, techniką i imperializmem”.
Ścisłe związki religii chrześcijaństwa z państwem przetrwały do naszych czasów. Ostatnie dwie wojny światowe toczyły się głównie pomiędzy narodami „chrześcijańskimi”. Po obu stronach duchowieństwo zachęcało młodzież, aby walczyła i zabijała wrogów — którzy często należeli do tej samej religii. W książce If the Churches Want World Peace (Jeżeli kościołom zależy na pokoju światowym) czytamy: „Z pewnością nie przynosi zaszczytu [kościołom] fakt, że dzisiejsze metody prowadzenia wojny rozwinęły się i doprowadziły do największych spustoszeń w państwach oddanych sprawie chrystianizmu”.

To skrótowe przypomnienie długich i ponurych dziejów chrześcijaństwa miało uwypuklić dwa fakty. Po pierwsze: Wydarzenia te stanowią spełnienie proroctwa biblijnego. Przepowiedziano w nim, iż wiele ludzi pretendujących do miana chrześcijan ściągnie hańbę na Biblię i na chrystianizm. Tak się też stało, co dowodzi prawdziwości Pisma Świętego. Nie wolno nam jednak zapominać, że postępowanie chrześcijaństwa nie ma nic wspólnego z biblijnym chrystianizmem.
Sam Jezus wyjaśnił, w jaki sposób można rozpoznać prawdziwych chrześcijan: „Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami: jeśli będzie między wami miłość” (Jana 13:35). Powiedział również: „Nie należą do świata, jak i ja nie należę do świata” (Jana 17:16). Z obu tych punktów widzenia jest oczywiste, iż chrześcijaństwo rzeczywiście nie ma nic wspólnego z chrystianizmem przedstawionym w Biblii. Chociaż podaje się za jej przyjaciela, to okazało się przyjacielem fałszywym.
Po drugie: Biorąc pod uwagę fakt, że chrześcijaństwo jako całość tyle razy szkodziło Biblii, jest doprawdy rzeczą znamienną, iż przetrwała ona do dziś i w dalszym ciągu wywiera pozytywny wpływ na życie wielu osób. Przetrzymała zarówno ostry zakaz tłumaczenia, jak i zaciekłe ataki modernistycznych erudytów oraz niechrześcijańskie postępowanie zakłamanych przyjaciół. Dlaczego? Ponieważ różni się od każdej innej książki. Biblia nie może pójść w zapomnienie. Jest Słowem Bożym, a sama przecież mówi: „Trawa usycha, kwiat więdnie, ale słowo Boga naszego trwa na wieki” (Izajasza 40:8, Bw).
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Chrześcijaństwo w wojnach religijnych cz.II TATANATI 0 3 269 25.04.2011, 06:59
Ostatni post: TATANATI
  Chrześcijaństwo popiera wojny cz. I TATANATI 0 1 883 24.04.2011, 05:28
Ostatni post: TATANATI
  Chrześcijaństwo a handel niewolnikami TATANATI 0 3 012 23.04.2011, 06:17
Ostatni post: TATANATI
Star Czy to prawdziwe naukowe dowody na prawdziwość Biblii? mabud73 3 3 241 23.03.2011, 03:21
Ostatni post: tonyviroos

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości