Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Chrześcijaństwo a handel niewolnikami
#1
[Obrazek: skanowanie0078.jpg]
W XIX wieku misjonarze katoliccy i protestanccy zgodnie sprzeciwiali się uprawianiu handlu niewolnikami. Ale nie zawsze tak bywało. W poprzednich stuleciach popierali ten proceder i sami brali w nim udział, nie bacząc na związane z tym straszliwe cierpienia.
Misjonarze zaczęli się pojawiać na wschodnim i zachodnim wybrzeżu Afryki od XV wieku, gdy odkryto morski szlak handlowy wokół Przylądka Dobrej Nadziei. Jednakże po trzech stuleciach działalność misyjna na tym kontynencie niemal zupełnie zamarła. Niewielu Afrykanów się nawracało. Jedną z przyczyn było zaangażowanie się chrześcijaństwa w handel niewolnikami. W książce The Planting of Christianity in Africa (Zaszczepienie chrystianizmu w Afryce) C. P. Groves wyjaśnia:
„Misja chrześcijańska aktywnie uczestniczyła w handlu niewolnikami i nie widziano w tym niczego złego. Co więcej, sama misja posiadała swoich niewolników; pewien klasztor jezuicki w Loandzie [dziś Luanda, stolica Angoli] otrzymał ich w darze aż 12 000. Kiedy rozwinął się handel niewolnikami między Angolą a Brazylią, biskup Loandy, siedząc przy nabrzeżu na kamiennym podwyższeniu, udzielał błogosławieństwa odpływającym transportom, obiecując tym ludziom przyszłą szczęśliwość, gdy tylko przeminie burza życia”.
Misjonarze jezuiccy nie mieli żadnych „zastrzeżeń co do niewolnictwa Murzynów” — zaznaczył C. R. Boxer, cytowany w książce Africa From Early Times to 1800 (Afryka od czasów najdawniejszych do roku 1800). Dodał on, że w Luandzie przed załadowaniem niewolników na statki odpływające do kolonii hiszpańskich i portugalskich „prowadzono ich do pobliskiego kościoła (...) a tam ksiądz chrzcił ich partiami po kilkuset na raz”. Po skropieniu „wodą święconą” mówiono im: „Oto jesteście odtąd dziećmi Bożymi; udajecie się do kraju podległego władzy Hiszpanów, gdzie nauczycie się spraw Wiary. Nie myślcie już o tym, skąd pochodzicie (...) Ruszajcie pełni otuchy”.
Oczywiście nie tylko misjonarze chrześcijaństwa akceptowali handel niewolnikami. „Do drugiej połowy XVIII wieku postępował tak cały świat” — wyjaśnia Geoffrey Moorhouse w książce The Missionaries (Misjonarze). Powołuje się przy tym na przykład XVIII-wiecznego misjonarza protestanckiego Thomasa Thompsona, który napisał rozprawę zatytułowaną The African Trade for Negro Slaves Shown to Be Consistent With the Principles of Humanity and With the Laws of Revealed Religion (Afrykański handel niewolnikami murzyńskimi ukazany jako zgodny z zasadami człowieczeństwa i prawami religii objawionej).
Niemniej wskutek maczania palców w tym procederze chrześcijaństwo ponosi współodpowiedzialność za straszliwe cierpienia zadawane milionom afrykańskich niewolników. „Poza niewolnikami, którzy umierali przed opuszczeniem brzegów Afryki”, podaje The Encyclopædia Britannica, „12,5% ginęło w drodze do Indii Zachodnich; na Jamajce 4,5% umierało w portach albo przed sprzedażą, a jedna trzecia w okresie ‚przyuczania’”. Chrześcijaństwo przez całe wieki zajmowało się bezlitosnym handlem niewolnikami. Pewna encyklopedia informuje: „W wiekach od XVI do XIX Europejczycy przewieźli statkami z Afryki na półkulę zachodnią około 10 milionów czarnych niewolników” (The World Book Encyclopedia).



Dnia 30 listopada 1996 roku uczestnicy Konferencji Komisji do spraw Światowej Misji i Ewangelizacji, zorganizowanej przez Światową Radę Kościołów, zebrali się w porcie w brazylijskim mieście Salvador. Miejsce nie było przypadkowe. To właśnie tutaj w ciągu minionych stuleci sprzedano w niewolę miliony Afrykanów. Nawiązując do tragicznego losu transportowanych tu ludzi, pewien duchowny powiedział: „Łzy niewolników zmieszały się z tymi oto wodami”. W dniu upamiętniającym tamte wydarzenia wyrażono skruchę za — jak to nazwał jeden z mówców — skandaliczny udział chrześcijaństwa w handlu niewolnikami. Ale w jaki sposób religia przyczyniła się do rozwoju niewolnictwa w kolonialnej Brazylii?


W roku 1441, blisko 60 lat przed odkryciem Brazylii, portugalski żeglarz Antão Gonçalves pojmał i przywiózł do swego kraju pierwszych afrykańskich niewolników. W tamtych czasach niewielu potępiało wykorzystywanie jeńców wojennych jako niewolników, szczególnie jeśli chodziło o tych, których Kościół nazywał „niewiernymi”. Ale w ciągu następnych 20 lat pojawiły się wątpliwości co do handlu niewolnikami w okresie pokoju. Uznano, że ten dochodowy proceder trzeba jakoś usprawiedliwić. Niektórzy twierdzili, że służy on „zbawieniu zagubionych dusz”, gdyż sprawia, że Afrykanie nie żyją już w pogaństwie.
Kwitnący handel niewolnikami został usankcjonowany bullą papieża Mikołaja V, wydaną 8 stycznia 1455 roku. Kościół nie przeciwstawił się więc niewolnictwu, wręcz przeciwnie — jak napisał brazylijski historyk João Dornas Filho — niektórzy duchowni żarliwie je popierali. W ten sposób przygotowano grunt pod rozwój handlu niewolnikami podczas portugalskiej kolonizacji Brazylii.


W roku 1549 nowo przybyli misjonarze jezuiccy byli zaszokowani tym, że znaczną część siły roboczej w brazylijskich posiadłościach stanowili niewolnicy. Właściciele ziemscy zmuszali ich do pracy na farmach i plantacjach trzciny cukrowej. Jezuicki dostojnik Manuel de Nóbrega napisał w roku 1550, że „większość ma wyrzuty sumienia z powodu posiadania niewolników”. Mimo to plantatorzy dalej korzystali z ich pracy, nawet jeśli oznaczało to, że nie dostaną rozgrzeszenia.
Jednakże wkrótce potem jezuici w Brazylii stanęli przed dylematem. Brak pieniędzy utrudniał im kontynuowanie działalności dobroczynnej. Rozwiązaniem była uprawa darowanej przez państwo ziemi i sprzedaż plonów. Ale kto miałby pracować na roli? Jak oświadczył portugalski historyk Jorge Couto, „jedynym wyjściem było wykorzystanie murzyńskich niewolników. Rozwiązanie to budziło wątpliwości natury moralnej, ale brazylijski prowincjał zakonu jezuickiego wolał je zignorować”.
Jezuici dołączyli więc do grona właścicieli ziemskich wciąż domagających się przysyłania niewolników z Afryki. Indianie raczej słabo przystosowywali się do ciężkiej pracy na roli i często wzniecali bunty lub po prostu uciekali do lasu. Afrykanie natomiast zostali już wypróbowani na portugalskich plantacjach trzciny cukrowej na wyspach Atlantyku i okazali się wydajnymi robotnikami. Według pewnego ówczesnego pisarza „nigdy nie uciekali, zresztą i tak nie mieli dokąd”.
Tak więc z błogosławieństwem kleru przywożono coraz więcej afrykańskich niewolników i Brazylia mocno uzależniła się od tych transportów. Na przykład w roku 1768 na posiadłości jezuickiej w Santa Cruz pracowało 1205 niewolników. Również zakony benedyktynów i karmelitów miały swoje majątki ziemskie i licznych niewolników. ‛Klasztory są ich pełne’ — ubolewał Joaquim Nabuco, brazylijski abolicjonista żyjący w XIX wieku.
Ze względu na ostrą konkurencję nadzorcy niewolników w posiadłościach kościelnych często narzucali mordercze tempo pracy. A jak napisał profesor historii Stuart Schwartz, nawet wielu duchownych przeciwnych brutalnemu traktowaniu niewolników „patrzyło na Afrykanów z góry” i „uważało, że dyscyplina, karcenie i praca to jedyne lekarstwa na ich przesądy, lenistwo i nieokrzesanie”.


Kler starał się pogodzić wartości chrześcijańskie z systemem, u podstaw którego leżał bezlitosny wyzysk. Chcąc go poprzeć jakimiś zasadami moralnymi, stworzył coś, co pewien znawca nazwał „teologią niewolnictwa”. Afrykanie podróżowali w zatłoczonych ładowniach statków, w których szerzyły się choroby. Wielu z tych nieszczęśników po drodze umierało, więc Kościół nalegał, by chrzcić ich jeszcze przed wyruszeniem do Nowego Świata. Oczywiście tacy neofici rzadko kiedy otrzymywali przed chrztem jakiekolwiek pouczenia religijne.
Ale niewolnicy i tak raczej nie mieli możliwości praktykowania swej nowej religii — większość czasu pochłaniała im praca, a na domiar złego zazwyczaj nie żyli zbyt długo. Jednak katolicka nauka o „rozdzielności duszy i ciała” pozwalała jakoś zaradzić temu problemowi. Duchowni rozumowali następująco: „To prawda, że Afrykanie wiodą marny żywot jako niewolnicy. Ale przecież ich dusze są wolne. Powinni zatem radować się ze swego poniżenia, które ma ich przygotować do przyszłej chwały. Jest to wszak część Boskiego planu”.
Kościół oczywiście cały czas przypominał właścicielom niewolników, że mają moralny obowiązek pozwalać im chodzić na nabożeństwa, przestrzegać świąt i zawierać związki małżeńskie. Księża krytykowali brutalne traktowanie, ale zwracali również uwagę na niebezpieczeństwa wynikające ze zbytniej pobłażliwości. Jeden z jezuitów doradzał: „Bat, łańcuchy i kajdany — wszystko to w odpowiednim czasie i porządku, stosowane z umiarem, pozwoli wam szybko stłumić buntownicze zapędy sług”.
Niewielu myślało o łagodniejszych metodach nawracania. Ludzie otwarcie popierający niewolnictwo, jak na przykład brazylijski biskup Azeredo Coutinho, przekonywali wręcz, że handlarze niewolników wyświadczają Afrykanom przysługę! W opublikowanej w 1796 roku płomiennej obronie niewolnictwa biskup ten pytał: „Czy byłoby rzeczą lepszą lub bardziej stosowną, gdyby chrześcijanie pozwolili im umierać w pogaństwie i bałwochwalstwie zamiast w naszej świętej religii?” W podobnym duchu czołowy misjonarz jezuicki António Vieira zwracał się do samych Afrykanów: „Składajcie Bogu nieskończone dzięki za to, że (...) przywiódł was do tego kraju. Zostaliście pouczeni w wierze, możecie więc żyć po chrześcijańsku i dostąpić zbawienia”.
[Obrazek: skanowanie0079.jpg]
Kościół popierał niewolnictwo ze względu na „zbawienie zagubionych dusz”. Jak na ironię, stało się to później zarzewiem podziałów, ponieważ Afrykanie bardzo niechętnie rezygnowali ze swych wierzeń i zwyczajów. Dlatego dziś w Brazylii tak powszechny jest synkretyzm religijny — łączenie katolicyzmu z afrykańskimi religiami plemiennymi.
Poparcie Kościoła dla rozwiązań ekonomicznych mających zaspokoić potrzeby kolonialnej Brazylii mogło się kiedyś wydawać słuszne, w końcu jednak przyniosło katastrofalne skutki. Jego owoce w postaci cierpień i śmierci stawiają pod znakiem zapytania autorytet moralny Kościoła. I wątpliwości takie niełatwo jest rozwiać. Zdaniem pewnego historyka akceptacja niewolnictwa przypomina postępowanie ludzi potępionych przez proroka Izajasza za mówienie, że „dobre jest złe, a złe jest dobre” (Izajasza 5:20).


Z Biblii jasno wynika, że Bóg nie jest zadowolony, gdy „człowiek panuje nad człowiekiem ku jego szkodzie”, na przykład wyzyskując niewolników (Kaznodziei 8:9). Prawo Boże dane Izraelowi przewidywało nawet karę śmierci za porywanie i sprzedawanie ludzi (Wyjścia 21:16). To prawda, że w tym starożytnym narodzie wybranym przez Boga istniała pewna forma niewolnictwa, ale nie przypominała ona tyrańskiego ucisku, opisanego powyżej. Sam fakt, że niektórzy Izraelici woleli pozostać u swych właścicieli, choć mogli odejść, wyraźnie wskazuje, iż tamten system nie opierał się na brutalnym wyzysku (Powtórzonego Prawa 15:12-17). Dlatego twierdzenie, że istnienie niewolnictwa w starożytnym Izraelu może stanowić usprawiedliwienie okrucieństw, którymi usiane są karty historii, stanowi jawne wypaczanie Pisma Świętego.
W swym Słowie, Biblii Świętej, Bóg obiecał, że wszelkie formy niewolnictwa wkrótce znikną. Jakąż radością napawa fakt, że w Bożym nowym świecie ludzie nie będą żyć w strachu przed tyrańskim, brutalnym traktowaniem ze strony jakiegoś właściciela. Wprost przeciwnie, „będą siedzieć, każdy pod swą winoroślą i pod swym drzewem figowym, i nikt nie będzie ich przyprawiał o drżenie” (Micheasza 4:4).
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Chrześcijaństwo w wojnach religijnych cz.II TATANATI 0 3 318 25.04.2011, 06:59
Ostatni post: TATANATI
  Chrześcijaństwo popiera wojny cz. I TATANATI 0 1 946 24.04.2011, 05:28
Ostatni post: TATANATI
  Chrześcijaństwo - Fałszywy przyjaciel Biblii. TATANATI 0 2 362 22.04.2011, 07:44
Ostatni post: TATANATI

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości