Planował każdego dnia wygłosić trzy odczyty dla zamożnych obywateli, aby uzyskać ich wsparcie finansowe.
Do jednej grupy zwracał się w porze śniadania, do drugiej podczas lunchu, a do trzeciej podczas obiadu.
Następnego dnia powtarzał swoje apele do trzech grup w innym mieście.
Pewnego wieczoru, po trzeciej prezentacji, pośpieszył na lotnisko, gdzie zarezerwował miejsce na ostatni lot tego dnia do miejsca przeznaczenia na dzień następny.
Gdy stał w kolejce, ogłoszono, że jego lot ma nadsprzedaż i poproszono pasażerów, żeby zrezygnowali z miejsc w zamian za bezpłatny bilet powrotny do miasta, które wybiorą.
Gdy przedstawiciel skończył swoją zapowiedź, Jonesowi wydało się, że słyszy, jak Pan szepcze do niego: "Wyjdź z kolejki".
Zawahał się. Pomyślał że jeśli nie poleci tym samolotem to straci co najmniej dwa ze spotkań zaplanowanych na następny dzień - i pieniądze, które spodziewał się tam zebrać. Czekał więc nadal.
Kiedy już prawie miał kupować bilet, znowu poczuł, że Bóg nalega, by zrezygnował i wyszedł z kolejki.
Ponownie się zawahał, niepewny czy mówi do niego Bóg, czy tylko jego wyobraźnia.
Lecz kiedy od przedstawiciela linii lotniczych dzieliła go już tylko jedna osoba, jeszcze raz usłyszał głos Boga i tym razem nie miał już wątpliwości: "WYJDŹ Z KOLEJKI". Jones posłuchał i ktoś inny zajął jego miejsce.
Tamten samolot rozbił się i wszyscy pasażerowie zginęli.
Na wieść o tym, że Jones nie wsiadł do samolotu, chociaż tak było zaplanowane, dziennikarze pospieszyli, by przeprowadzić z nim wywiad.
Kiedy wyjaśnił im, dlaczego nie było go na pokładzie fatalnego samolotu, byli rozdrażnieni.
" - Chce pan nam powiedzieć, że był pan jedyną osobą, którą Bóg kocha wystarczająco, by ją ostrzec?" - zapytali, nie dowierzając.
" - Och nie!" - szybko odpowiedział Jones. " - Wcale tak nie myślę! Wiem, że każdego z tych ludzi na pokładzie Bóg kocha CO NAJMNIEJ tak bardzo jak mnie. Lecz ja byłem jedynym, który go słuchał."