Eksperci przewidują, że podstawowe produkty żywnościowe zdrożeją od kilku do kilkudziesięciu procent. Chleb może być droższy o 40 groszy, litr mleka o ponad 30 groszy, a za masło zapłacimy jeszcze o 40 groszy więcej
Wszystko dlatego, że deszcze zrujnowały zbiory, a kryzys podbił ceny paliw i więcej będzie kosztować transport towarów do sklepów. Mniejsze plony oznaczają mniej towaru dostępnego na rynku, a to z kolei musi się przełożyć na większą cenę. – Zawsze jest tak, że tam, gdzie konkurencja jest duża, ceny nie są tak wysokie, natomiast w sytuacji, kiedy chętnych do kupienia jest wielu, a sprzedających mało, to ceny muszą rosnąć – tłumaczy Andrzej Sadowski (48 l.), ekspert Centrum im. Adama Smitha.
źródło wp.pl