Pomysł na wyjazd wpadł do głowy kilka dni wcześniej bez specjalnego układania planu.
Którędy pojadę zdecydowałem pięć minut przed wyruszeniem w drogę.
W drogę wybrałem się później niż planowałem bo dopiero o 11:30.
Wyszło na to, że wyjechałem 3,5 godziny później niż postanowiłem dzień wcześniej
Taki mały poślizg w planach.:> Pogoda dopisywała - żar lał się z nieba.
Zabrałem ze sobą
- rower
- bidon + dwie butelki po napoju OSHEE
- plecak, a w nim
* bluza rowerowa z długim rękawem
*zwykła bluza dresowa
* zestaw kluczy naprawczych
* dokumenty
* gaz (no wiecie jak to jest czasami z kierowcami)
- na sobie miałem standardowy strój na rower + rękawiczki + kask + okulary.
- smartphone`a z zainstalowaną aplikacją endomondo, która na bierząco
liczyła mi różne parametry jazdy
- więcej grzechów nie pamiętam
Trasa łagodna bez większych górek, nie licząc podjazdu w Kasinie Wielkiej
(tak, to ta Kasina Wielka skąd pochodzi J. Kowalczyk) i w kilku mniejszych miejscowościach.
Ogólnie do samej Bochni nic specjalnego się nie działo.
Gdy wyjechałem z Łapczycy postanowiłem, że pojadę przez centrum Bochni.
Zaraz za tą miejscowością na trasie E4 ogromny korek (heh nie dla rowerów),
który ciągnął się w nieskończoność (przynajmniej do samego Brzeska).
Za Gorzkowem widzę stojący samochód na poboczu.
Myślę - heh zagrzał się, jazda na jedynce robi swoje.
Zresztą znam to z autopsji. W lipcy samochodem pojechałem do Zakopanego.
W tym przypadku korek obszedł się ze mną prawie tak samo za jednym wyjątkiem.
Moje auto po dolaniu Elugelu do chłodnicy pojechało dalej.
Kia Rio tamtego starszego Pana nie. Chłodnica w tamtym aucie z ogromną dziurą.
Rozerwało ją. Wiem to po tym jak mnie ów starszy Pan poprosił o pomoc w znalezieniu
pomocy drogowej. Nie miałem z tym problemu dzięki usłudze w swoim smartphonie,
który znalazł pomoc dokładnie 1,1 km przed nami.
Nie wiem jak dalej potoczyły się losy ów starszego małżeństwa ponieważ
po tym jak pomoc drogowa została wezwana odjechałem dalej.
Ruszyłem dalej w drogę. Po chwili dogonił mnie inny rowerzysta, od którego
dowiedziałem się, że jedzie do Gorlic, ale skąd to nie pamiętam. Dowiedziałem się też,
że wyruszył o 6 rano. Gdy się spotkaliśmy było około 13:00. Myślę, że zdąrzył przejechać
jakieś ~70 km do ~90 km. Obstawiam tę drugą opcję ponieważ zaskoczyła mnie
jeszcze jedna rzecz. Uff facet nie miał ze sobą nic. Tylko rower (górala), podkoszulek
(zawinięty wokół kierownicy) i bidon. I tak się wybrał w podróż. Pewnie chleb powszedni
Na tę trasę więcej niespodziewajek się nie przydarzyło.
Jeżeli macie pytania śmiało je zadawajcie. Odpowiem na każde.
Dane wyjazdu:
73.00 km
03:45 h (czas jazdy liczony bez przerw)
19.47 km/h (średnia prędkość)
61.90 vmax (maksymalna prędkość)
27.0 *C (temperatura)
Trasa:
Mszana Dolna, Kasina Wielka, Wiśniowa,
Dobczyce, Gdów, Łapczyca, Bochnia, Brzesko, Okocim.