Jedną z takich "cudownych diet" stało się ostatnimi czasy połykanie główki tasiemca. Metoda rozpowszechniona w XIX wieku w Stanach Zjednoczonych nieuchronnie przywędrowała do Polski i zbiera u nas krwawe żniwo.
Producenci tabletek z tasiemcem mamią młodych, próbujących za wszelka cenę schudnąć ludzi wizją pięknej, szczupłej sylwetki możliwej do osiągnięcia w krótkim czasie i w dodatku bez wyrzeczeń. Naiwne, często nieświadome konsekwencji dziewczyny połykają świństwo, które raz na zawsze zmienia ich życie.
Po połknięciu główki tasiemca płaziniec ten przywiera do ścianki jelita i zaczyna się w nim rozwijać. Kradnie organizmowi składniki odżywcze, rośnie, doprowadza do awitaminowy, utraty wagi ciała, bólów brzucha, biegunek, anemii itd. Po jakimś czasie przedostaje się do innych narządów min. do płuc wątroby, oka a szczególnie często atakuje układ nerwowy przedostając się wprost do mózgu.
Nie ma się co oszukiwać, tasiemiec nie jest miłym zwierzątkiem, które pomoże nam zyskać figurę gwiazd Hollywood. Dorosłe osobniki mierzą nawet kilkanaście metrów, mnożą się (tasiemiec jest obopłciowy) i zmieniają ludzki organizm w przerażające plątaninę wiecznie głodnego robactwa.
Tabletki z tasiemcem pochodzą głównie z Chin. Nigdy nie wiadomo w jakich warunkach zostały wyhodowane. Przeważająca część pochodzi z organizmów psów i świń.
Leczenie tasiemczycy jest długotrwałe i nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. Niejednokrotnie stan pacjentek zarażonych tasiemcem jest tak ciężki, że mimo prób leczenia "tasiemcowa dieta" kończy się śmiercią.
Tasiemiec to nie sposób na piękną figurę, to po prostu krótsza droga do trumny.
Wyniszczenie organizmu, wyjałowienie i zaburzenia podstawowych życiowych funkcji to efekt nieprzemyślanego połknięcia takiej oto ampułki.
Nigdy nie pozwólcie, by tak paskudne stworzenie decydowało o waszym być albo nie być. Życie jest zbyt cenne, aby marnować je w taki sposób.