Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Pomoc osobom bezdomnym
#1
Bardzo częstym problemem wśród osób bezdomnych jest choroba i niepełnosprawność. W Polsce powstają specjalistyczne placówki zapewniające pomoc osobom w takim kryzysie. Jedną z takich placówek prowadzi oragnizacja pożytku publicznego - Akademia Innowacji Społecznych.
Usługi w schronisku dla osób bezdomnych z usługami opiekuńczymi przeznaczone są dla osób bezdomnych, które ze względu na wiek, chorobę lub niepełnosprawność wymagają częściowej pomocy i opieki innych osób w zaspokajaniu niezbędnych potrzeb życiowych, a jednocześnie nie wymagają usług w zakresie świadczonym przez jednostkę całodobowej opieki, zakład opiekuńczo-leczniczy lub zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy. 
Jednym z takich schronisk jest schronisko w Gwizdaju w woj. podkarpackim. Więcej informacji: http://akademiais.org/pages/gwizdaj.html lub pod numerem telefonu: 17 715 00 74.
  Odpowiedz
#2
W sobotę miałem ciekawe doświadczenie z bezdomnym, którego pierwszy raz poznałem rok temu na parkingu w Kaliszu. Podjechałem wieczorem na basen, zaczepił mnie młody facet, mniej więcej w moim wieku z 30tką na karku. Od razu się rozpoznaliśmy, bo uprzednio, w tym samym miejscu mieliśmy dłuższą rozmowę. Trochę mi się spieszyło, musiałem zrobić trening, ale wychodząc później nadal był na terenie obiektu. Zaczęliśmy rozmowę, nic się w jego życiu nie zmieniło, co mnie zmartwiło, bo chłopak miał potencjał, aby wyjść na prostą. Poza brakiem dachu nad głową i minimalnej ilości zaradności życiowej, nie pił alkoholu, nie ćpał, ani nie wyglądał na typowego żula... Jego problemem było lekkie upośledzenie. Po śmierci matki, która się nim opiekowała, został sam... Byłem ciekawy jak wygląda jego świat, dlatego spędziłem z nim dobrą godzinę. Pokazał mi miejsce w którym miał swój kąt, opowiadał o tym jak sobie radzi, pokazywał wszystko. Do dzisiaj o tym myślę, bo naprawdę niewiele mu brakuje, aby ułożyć sobie życie, ale zauważyłem, że jego niepełnosprawność mocno utrudnia mu podjęcie jakichkolwiek decyzji. Zaakceptował to, żyje z dnia na dzień, nie ma dużych potrzeb, ktoś zawsze się zlituje, pieniądze się skombinuje... Ciężko to w ogóle podsumować, bo problemy takiej osoby są totalnie inne niż mogłoby się to wydawać. Spytałem go ile jest w stanie dziennie wyciągnąć od ludzi... Rozmawiał ze mną swobodnie, otworzył się, nie chciał wykorzystać. Stwierdził, że pieniądze w tym wszystkim są najmniejszym problemem, bo gdyby chciał i poświęcił na to cały dzień, zarobiłby więcej niż na etacie. Sporo więcej... Tego jednak nie robi, bo świat bezdomnych rządzi się swoimi prawami. Jest pewna hierarchia, są ludzie, których się boi, często lepiej nic nie mieć przy sobie, bo można zdrowo oberwać. W praktyce wygląda to tak, że zbiera na bieżąco, kiedy potrzebuje, kiedy jest głodny lub chce zapalić. Co mnie najbardziej zdziwiło, nie korzysta z noclegowni, nawet jako osoba niepijąca. Nie ma dowodu osobistego, szuka pustostanów, w których śpi. Co jakiś czas je zmienia, bo właściciele lub Straż Miejsca/Policja w końcu interweniują. Widziałem takie miejsce, oprowadził mnie, pokazywał swoje "legowisko", delikatny prowiant i parę konstrukcji do użytku codziennego. Miał też przeszłość w kryminale za kradzieże mienia publicznego i jeden napad. Ze względu na swoją przypadłość, był źle traktowany przez kolegów spod celi, zrobili mu na siłę tatuaż na czole, którym raczej nikt nie chciałby się chwalić. Pokazywał mi jego zarys, bo ktoś wcześniej już się nad nim zlitował i opłacił mu jedną czy dwie sesje laserowego usuwania. Ciężko mi to wszystko teraz zebrać w kupę, ale jeszcze jednym z ciekawszych wątków, które poruszyliśmy, była wiara. Często chodzi do kościoła, skąd jest przepędzany przez samych księży, którzy nie tolerują kryminalistów i od razu przypinają mu łatkę złego człowieka. Gość jest na tyle zamknięty w sobie, że ciężko mu wybrnąć w takiej sytuacji i wybronić się przed zarzutami, dlatego spuszcza głowę i nawet się nie broni. Tego nie musiał mówić, byłem w stanie sobie to sam wywnioskować. Życie między młotem a kowadłem, z jednej strony służby miejskie, które od razu widzą w Tobie chodzący problem, a z drugiej ćpuny i alkoholicy ulicy, czyli szajka "swoich", którzy są jeszcze gorsi, bo nie trudno zarobić "kosę pod żebra".

Jakie wnioski? Ukazanie jego rzeczywistości było ciekawym doświadczeniem, ale jak ma się do tego moja ocena sytuacji? Gdyby dotyczyło to normalnego człowieka, miałby dwa wyjścia, albo popaść w alkoholizm lub narkotyki i zaakceptować życie na ulicy, albo podjąć rękawice, znaleźć prace i wyjść na prostą. Z jego przypadłością miało się to trochę inaczej, ale mimo wszystko myślę, że gdyby chciał, nie byłoby aż tak ciężko. Nie opowiadał bajek, nie koloryzował. Po prostu był niezdecydowany, zagubiony i wystraszony podjęciem jakichkolwiek działań. Miałem kilka pomysłów i planów na ogarnięcie jego problemu, ale nie widziałem w nim najmniejszego zainteresowania. Przykre, ale na siłę nikomu nie pomożesz. Pocieszające jest tylko, że taki los w zdecydowanej większości przypadków jest zależny tylko i wyłącznie od nas samych. Zawsze jest wybór, to nie wyrok, nie przeznaczenie. To kwestia decyzji i charakteru.
  Odpowiedz
#3
Dla niektórych świat jest po prostu zbyt przytłaczający i nic z tym nie zrobisz. Chory człowiek moim zdaniem powinien być szczególnie traktowany i dostać jakiegoś opiekuna, kogoś kto pomoże mu coś osiągnąć, no ale system jest jaki jest, a dla chcącego nic trudnego.
  Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości