TheArt napisał(a):Uważam natomiast, właściwie wiem, gdyż to nie podlega dyskusji bazując na wiedzy historycznej, że przemoc, czy inaczej, narzędzia władzy potrafią wykształcić osobowość znacznie bogatszą niż obecnie, wszędobylskie przyzwolenia.
O, z pewnością. Osobowość znacznie bogatszą w agresję, frustrację, okrucieństwo, w skrajnych przypadkach bestialstwo oraz rozmaite inne zaburzenia psychiczne. Tylko ja na przykład nie chcę żyć w społeczeństwie bogatszym o takie "bonusy".
TheArt napisał(a):1. Przychodzicie do domu z ciężkiej pracy a żona uprawia seks grupowy. Przywitalibyście się z gachami i poklepali żonkę po główce?
Wychodzisz z mieszkania i czekasz aż ochłoniesz, a "goście" sobie pójdą. Następnie wracasz i po męsku załatwiasz sprawę, ustalając szczegóły rozwodu, podziału majątku, wyprowadzasz się bądź każesz jej się wyprowadzić, w zależności od tego, czyje jest mieszkanie, itd.
TheArt napisał(a):2. Z windykacji przychodzi pismo iż Wasz dom/samochód/meble zostaną zarekwirowane gdyż małżonka zadłużyła się i przepuściła kilkadziesiąt tysięcy zł. Powiedzielibyście: nic się nie stało drobinko, pewnie potrzebowałaś?
Jeśli doszło do tak drastycznej sytuacji, żona prawdopodobnie jest zakupoholiczką albo hazardzistką, w każdym razie osobą chorą. Postępujesz jak w sytuacji powyżej, w międzyczasie znajdujesz czas na zastanowienie, dlaczego nie zauważyłeś, że żona ma problem i jej na czas nie pomogłeś.
Widzisz, rozwiązań jest multum, ale właśnie ROZWIĄZAŃ - bo przemoc nie jest rozwiązaniem, nie załatwi sprawy, nie rozwiąże problemu. Przemoc to tylko sposób na rozładowanie emocji i gniewu, z którymi nie potrafisz sobie poradzić w inny sposób. Może sprawi, że przez chwilę poczujesz się trochę lepiej, ale problem przez to nie znika. Co z tego, że stłuczesz żonę, i tak nadal będziesz rogaczem albo frajerem z pustym kontem i długami. Jesteś dorosły (zakładając), więc zachowuj się jak dorosły i rozwiązuj problemy jak dorosły. Jeśli dorosła osoba nie potrafi się opanować i trzymać nerwów na wodzy, to znaczy, że albo ma problem z nadmiarem agresji (to można leczyć), albo jeszcze nie dojrzała do prawdziwego związku.
Mnie nie bito w domu (tych klapsików nawet nie liczę), a jakoś mnie rodzice kultury i szacunku nauczyli. Kurcze, jakim cudem im się to udało? W szkole również przemocy nie stosowano i żadnych ekscesów ze strony innych uczniów w stylu wyzwanie nauczyciela czy coś gorszego sobie nie przypominam. Moje liceum odwiedzam do dziś, co parę miesięcy i naprawdę nie widzę tam takiego upadku obyczajów o jakim piszesz.
Twierdzisz, że to, iż bito Cię w dzieciństwie, nauczyło Cię kultury, dobrego wychowania, itd. Ale z tego co piszesz wynika, że w niektórych sytuacjach nie potrafisz się opanować i rozwiązać problemu bez stosowania przemocy, a to nie wzięło się znikąd...