Wczoraj oglądałem film w którym koleś opowiadał o sobie niestworzone historie i miałem przy nich ubaw po pachy. Pomyślałem sobie, że dzięki waszym twórczym zdolnościom, zarówno ja, jak i inni będą mogli się pośmiać z tego co tu wypiszecie. Zabawa polega na przegryzaniu się coraz lepszymi wymyślonymi bzdurami, w których odgrywamy główną rolę. Ja zacznę, aby dać dwa przykłady, a Wy mam nadzieję, wykażecie odrobinę kreacji z przymrużeniem oka. Piszcie po jednej.
Kiedyś na lekcjach WF'u, gdy chodziłem jeszcze do szkoły robiliśmy bieg sprintem na 60 i 100 metrów, byłem tak dobry, że zdublowałem wszystkich po trzy razy.
Kiedyś zapobiegłem zamachowi zasłaniając własnym ciałem filar przed którym stał Donald Tusk, niestety zamachowiec spudłował i nikt o tym nie usłyszał, a mogło być tak dobrze!
Czekam na kreatywne relacje.