Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!
Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!
24.05.2012, 16:56 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.05.2012, 19:53 przez MissFuneral.)
23 maja 2012 roku, nakładem wydawnictwa G+J Polska, ukazała się książka Izy Bartosz "Wybaczcie mi" o Katarzynie Waśniewskiej, matce małej Madzi i głównej bohaterce głośnej sprawy, która rozegrała się w Sosnowcu na przełomie stycznia i lutego tego roku. Sprawy porwania, którego nie było. Sprawy, którą żyła całą Polska.
Nota wydawcy:
Katarzyna Waśniewska. 22 lata. Szczupła, drobna. niepozorna. Wygląda jak nastolatka. Mama półrocznej Madzi. Cała Polska poznała ją, gdy szlochając błagała porywacza, aby oddał jej córkę, jej największy skarb. Poruszeni byli wszyscy. Aż okazało się, że matka kłamie. Że dziecka wcale nie porwano. Mała Magda upadła i się zabiła, a matka jej zwłoki zakopała w parku. Media zawyrokowały, że takiej tragedii w Polsce jeszcze nie było. Wszyscy poczuli się oszukani. Fala nienawiści do Katarzyny wzrastała z każdym dniem. Większość ludzi życzyła jej śmierci, najlepiej ukamienowania. Teraz Katarzyna wyprowadziła się z Sosnowca. Ścięła i przefarbowała włosy. Zaczęła się inaczej ubierać. A mimo to często słyszy za sobą krzyki. Co teraz myśli? Jak chce żyć dalej? Czego żałuje? Ta książka nie jest próbą wyjaśnienia, co stało się 24 stycznia, w dniu śmierci małej Madzi. To raczej próba spojrzenia w duszę młodej kobiety, która potrafiła kłamać tak przekonująco, że nie było nikogo, kto by jej nie uwierzył. Z rozmów z nią samą, z jej mężem Bartkiem, teściową, znajomymi, nauczycielkami ze szkoły, a także księżmi z zakonu, w którym służyła, wyłania się obraz dziewczyny wyjątkowo skrytej w sobie. Ale też bardzo inteligentnej i niezwykle silnej psychicznie. Takiej, o której trudno zapomnieć.
Fragmenty:
( ...) Katarzyna czasem przypomina sobie taki dzień: wróciła ze szkoły. W domu nie było nikogo. Poszła do pokoju poczytać. Przyszedł brat, mama. Spokojnie sobie siedzieli i oglądali telewizję. Zrobił się wieczór. I wtedy do domu wtoczył się ojciec.
Nie dość, że kompletnie pijany, to jeszcze w złym humorze. Od razu z rękoma rzucił się na Marcina. Krzyczał, że go nienawidzi, że go zabije. Na mamę też krzyczał, że mu zmarnowała życie, że tyle mógł bez niej osiągnąć. W szale zaczął demolować mieszkanie.
To był ten raz, kiedy Katarzyna naprawdę się bała, że ojciec zrobi coś strasznego. Sąsiedzi wezwali policję. Obcy ludzie weszli do mieszkania. Okropne. Widać było na pierwszy rzut oka, że tu nie dzieje się dobrze. Policjanci spojrzeli na ojca i jeden z nich powiedział, że to nie pierwszy raz sąsiedzi skarżą się na awantury i hałasy. Że trzeba coś z tym zrobić.
I wtedy założyli niebieską kartę. Taki dokument oznaczał, że w rodzinie dochodzi do przemocy domowej i że co siedem dni dzielnicowy musi zachodzić i sprawdzać, jak żyje taka "naznaczona" rodzina.
( ...) Z tygodnia na tydzień było jej ciężej. I coraz gorzej znosiła nieobecność Bartka. Właściwie nie było go całymi dniami. A jak wracał, to spał. I rzadko z Katarzyną rozmawiał. Prawie nigdzie nie wychodzili, bo albo nie było czasu, albo Bartek był zmęczony.
I tak mijał dzień za dniem. Takim życiem Katarzyna była przerażona. Coraz bardziej smutna snuła się po domu. I nic jej się nie chciało. Ani myć, ani ubierać, ani wstawać. Najchętniej to by całe dnie przesypiała.
( ...) Kiedyś planowała skończyć studia i uciec z Sosnowca, zrobić karierę, pracować na jakimś wysokim stanowisku. Tymczasem nawet nie ma matury. Potem, kiedy poznała Bartka, myślała, że przy nim czeka ją inne życie. Że razem gdzieś wyjadą. Że Bartek będzie miał dobrą pracę. Że będą żyli w szczęściu i dostatku. A teraz wszystko, co ją czekało, to ciąg dni podobnych do siebie jak paciorki różańca, które jej mama ciągle przesuwała w palcach.
(... ) Katarzyna wyprostowała się, popatrzyła jej w twarz i roześmiała się złym, szyderczym śmiechem. Nikt nigdy wobec Beaty tak się nie zachował.
"Gówniara jedna!" - pomyślała sobie wtedy. "Jeśli teraz wyjdziesz, to nigdy już nie będziesz mogła zamieszkać w tym domu! Ostrzegam cię!", krzyczała Beata. "Wcale nie chcę tu mieszkać. I to ty mnie od kurew wyzywałaś, bo się bałaś, że Madzia to nie Bartka córka!", wykrzyczała Kaśka i z całej siły trzasnęła drzwiami. I już jej nie było.
Źródło: gjksiazki.pl, se.pl
Dziś gościem programu "Pytanie na Śniadanie" była autorka książki. Iza Bartosz stwierdziła, że nie pisała bezpośrednio o sprawie śmierci Madzi, nie prowadziła śledztwa, nie próbowała dociekać prawdy; opisała natomiast dramatyczne życie nieszczęśliwej dziewczyny. Przeprowadziła szereg wywiadów z przyjaciółmi i wrogami rodziny Waśniewskich oraz z samą Katarzyną, i chciałaby, aby jej książka stała się punktem wyjścia do dyskusji o sytuacji kobiet w Polsce.
A Wy co o tym myślicie? Czy Waszym zdaniem taka książka jest potrzebna, czy jest tylko kolejną próbą zarobienia pieniędzy na sosnowieckiej tragedii?
Vilandra napisał(a):Pierwszoplanowe zdjęcie jest jak najbardziej w porządku, ale już to na drugim planie jakoś trąci mi kiczem. Ta spływająca łza... nie...
Wydaje mi się, że zdjęcie ze spływającą łzą pochodzi z konferencji prasowej, na której Waśniewska prosiła o pomóc w odnalezieniu dziecka. Może zestawiono zdjęcia na zasadzie kontrastu - zrozpaczona matka vs wyrafinowana oszustka? Generalnie też mi się nie podoba, hasło "Wiara, nadzieja, miłość" tym bardziej.
Ja książki na pewno nie kupię, ani nie mam ochoty jej przeczytać. Moim zdaniem powinno się zostawić tę sprawę policji i prokuraturze, zakończyć ten medialny cyrk wokół rodziny Waśniewskich i przestać robić z nich celebrytów. Nie interesuje mnie historia życia Katarzyny Waśniewskiej i szczerze mówiąc nie rozumiem, po co w ogóle o niej pisać - chyba tylko dla pieniędzy.
15.08.2012, 20:52 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.08.2012, 21:19 przez MissFuneral.)
Cały ten szum wokół tej sprawy jest jakoś tak naciągany... Te wątki poboczne i cała sprawa wydają się nienaturalne, wykreowane. Książki nie przeczytam, nie mam ochoty, dziwię się, że w ogóle powstała w tak szybkim tempie!
Eh wyrodna matka. Celebrytka wielka się zrobiła..
Ciekawe czy w tej książce jest napisane co robiła po śmierci dziecka : wyjazdy, taniec na rurze.
Oh, I’m not afraid to die for the other kind of love
Take me to church
I'll worship like a dog at the shrine of your lies
I'll tell you my sins and you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Co ona takiego zrobiła, że została celebrytką ? Zabiła swoje dziecko... Po co pisac o niej książkę, po co robić o niej taki hałas ? Za wątek dziękuje, gdyby nie to pewnie o książce wiedziałbym za miesiąc Pozdrawiam