Kiedyś namiętnie śledziłem wydarzenia na Giro czy Tour de France, teraz po tym, co zrobił Lance Armstrong, ta dyscyplina dla mnie stała się bezwartościowa. Poziom dopingu, układów i oszustwa jest tam tak wielki, że bardziej przypomina to ustawki z wrestlingu niż normalny sport. Jak wierzyć w czyste wyniki, jak każdy duży tour przynosi pozytywne wyniki kontroli antydopingowej?
Szczerze żadna sensacja z Armstrongiem.
Doping zawitał w kolarstwie już dawno temu, ale nie tylko w nim. Przykład? Wyścigi na nartach, w normalny
legalny sposób osoby z astmą mogą brać udział w zawodach zażywając lekarstwa zwiększające wydolność
serca - przecież to absurd.
Tak samo jest z kolarstwem, doping był jest i będzie. Przez 6 lat nikt nie zauważył że Armstrong jedzie
na dopingu? Nie chce mi się wierzyć. Cały proceder był obsługiwany przez większą liczbę osób, tak więc
w grę wchodzą również pieniądze. Tak to już bywa.