Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Przeklinanie - oznaka niewychowania, czy społeczna przypadłość?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Osobiście staram się nie przeklinać, szczerze to jakoś nie idzie mi z tym :)
Moi koledzy i koleżanki z klasy przeklinają może koleżanki nie tyle co koledzy, nie mogę powiedzieć czy jestem za czy przeciw, dorośli przecież też nie mają prawa przeklinać a przeklinają, tylko u nich inaczej się to rozumie i w ogóle, jedno jest pewne iż nie robią tego bez powodu, powodu są różne zazdrość, gniew, złość itp.
Staram się nie przeklinać, chociaż czasami, jakaś k* się w zdenerwowaniu wymsknie. Nigdy jednak nie używam wulgaryzmów w domu i na piśmie- o ile do przeklinania innych można się przyzwyczaić, lub przymknąć oko (emocje itp) to na piśmie już mnie to denerwuje- przecież napisanie wymaga jednak jakiejś inicjatywy, a powiedzieć można coś odruchowo, przypadkiem.
A mi się zdarza czasem i nie robię sobie z tego większych wyrzutów. Nie używam przekleństw jako przecinka, ale nie ma nic bardziej uspokajającego, jak wypowiedziane z głębi serca "kurrrrrr*a", z podkreśleniem na "r", zaraz po uderzeniu się w mały palec o kant łóżka...

Zawsze podkreślam, wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Nie można również do końca powiedzieć, że osoba, która przeklina, nie potrafi się wypowiedzieć i ma mały zasób słownictwa. Zapewne w wielu przypadkach tak jest, ale osobiście znam ludzi, z którymi rozmowę prowadzi się na najwyższym poziomie, a mimo to, również czasem można usłyszeć z ich ust "podkreślenie" pewnych wypowiedzi. Właśnie - podkreślenie, to dobre słowo.

Nie uważam bluzgania za eleganckie i na pewno nie użyłbym takich słów podczas oficjalnej rozmowy, ale będąc w towarzystwie przyjaciół, człowiek może poczuć się swobodniej ;)

Poza tym, jest naukowo udowodnione, że przeklinanie jest zdrowe dla organizmu, gdyż relaksuje, uspokaja.
Mi nie przeszkadza jak ktoś używa tych polskich słów.
Tak całkiem serio też mi się często wymknie słowo na ch czy k zwłaszcza w szkole albo po nieudanej próbie wykonania czegoś. Poprostu są sytuacje gdy bardzo trudno się powstrzymać od przeklinania. Jednak niepodoba mi się mocne nadużywanie. Również nie wyobrażam sobie życia bez tych przerywników. :D
W domu mi sie nie zdarza, podobnie jak w towarzystwie kobiet, ale w szkole rozmawiając z kumplami klnę jak szewc odruchowo z przyzwyczajenia Auc
Bluzganie wśród młodzieży jest modne, ale to się prostuje później, kiedy po szkole trafiasz w zupełnie inne środowisko ludzi, tak że nie przejmuj się tym, ale staraj się ograniczać, aby poszerzać swoje słownictwo ;)
Zwłaszcza takie bluzganie wśród gimnazjalistów, wiem coś o tym, ludzie uważają że im wszystko wolną, są dorośli i w ogóle, gimnazjum to miejsce wyrośniętych brzdąców które piją, palą czy też przeklinają na oceny się to przelewa.
Trzaskanie "mięsem" niestety mamy w naturze.
Nie dlatego że dziedziczymy to genetycznie tylko dlatego że,
towarzyszy nam to od najmłodszych lat. Jako dzieci nie mamy
wpływu na to jakim językiem przy nas posługują się dorośli.
Nie ma problemu gdy rodzice starają się kontrolować pewne wypowiedzi przy swoich pociechach.
Dzieci mają to do siebie że szybko uczą się tego czego nie powinny.
Od nas zależy to czy coś z tym zrobimy czy nie.
Moja córa w wieku lat 3 -4 zaczęła przeklinać.
Przestała po dwóch dniach. Moja młoda każde swoje zachowanie sprawdzała z moją reakcją, tak też było z przekleństwami.
Użyła 2-3 słów i bacznie obserwowała moją reakcję, nie było żadnej. Efekt ? Młoda ma 10 lat i nie przeklina.
Oczywiście gdyby to się powtarzało podjęłabym jakieś kroki ale nie musiałam. W przypadku mojego chrześniaka no cóż siostra od pierwszego przekleństwa reagowała bardzo nadgorliwie w efekcie jej syn skorzystał podświadomie ze starego powiedzenia " Zakazany owoc smakuje najlepiej". Próbowała go oduczyć używania przekleństw przekupstwem.
Kupie ci to czy tamto jak nie będziesz używał brzydkich słów. Działało do chwili otrzymania obiecanej zabawki.
Dziś moja córa i jej syn mają po 10 lat. Moja młoda nie przeklina a młody niestety klnie jak szewc.
W przypadku młodzieży przeklinanie jest oznaką bycia ok, jak nie przeklinasz jesteś lamus.
I tak całe gimnazjum. Gdyby przeklinanie było dozwolone to zapewne 90% zadań domowych zawierało by przekleństwa.
Młodzi około 2-3 klasy liceum zaczynają zwracać uwagę na to jak i kiedy się wypowiadają. Wiedzą że bardzo często liczy się pierwsze dobre wrażenie myślą o dalszej edukacji o poszukiwaniu pracy i zdają sobie sprawę z tego że kulturą i dobrym wychowaniem zyskują przychylność potencjalnego pracodawcy. Człowiek dobrze wychowany nie przeklina głośno w miejscach publicznych wręcz stara się unikać pewnych słów a prostak myśląc że jest mega klnie na potęgę i zwykle tak już zostaje i z tak ubogim słownikiem brnie przez swoje dorosłe życie.
Jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas kiedyś używał pewnych słów ale to od nas zależy czy chcemy być postrzegani jako porządny człowiek czy jako "burak".
To indywidualna sprawa każdego z nas jak kierujemy własnym życiem.
Szczerze mówiąc ja sam klne jak szewc Gniew ale tylko jak jestem mocno wkurzony czasami nawet w domu mi się wymskną 2 czy 3 słowa...
Ja przeklinam dosyć często, chyba że jest jakieś spotkanie na którym nie wypada :) A przeklinam bo czasami nie da się wyraźić dobrze emocji nie mówiąc po prostu "kur..." :D
Stron: 1 2 3