05.12.2013, 15:33
Nie ma ludzi nieprzytłoczonych naciskiem społeczeństwa. Każdy się taki rodzi i takim pozostanie. Nawet walka którą czasem toczymy rodzi się z braku akceptacji otoczenia, chcemy i musimy do niego przynależeć.
Nigdy nie było. Zawsze jest nim dążenie do spełnienia, do szczęścia jak to ująłeś i przypada na to setki ogólnikowych czynników. Nic się od tego czasu poza warunkami społecznymi nie zmieniło.
To jest celem większości i zawsze będzie. Być może sam kiedyś założysz rodzinę.
Nikt nigdy życia nie kontrolował i nie będzie kontrolował. Można się do niego dostosować, żyć i być szczęśliwym. Każdy zawsze grał, gra i będzie grał. Czasem udaje, czasem bywa bezpośredni, a czasem sam nie wie kiedy gra, a kiedy nie. Wyjdź na ulice, popatrz na tych wszystkich zabieganych aktorów. Jedni szczęśliwi, inni mniej, niektórzy przemęczeni wiążą koniec z końcem. Spełnienie polega na uczestniczeniu w tym, a do tego potrzeba czasem udawać i przechytrzyć innych. Zdając sobie sprawę z tego, że każdy gra, można odróżnić kiedy to robi, a kiedy nie i jednocześnie unikać szkodliwych ludzi. Ludzie ciągle sprawiają pozory, bo pozerów jest wszędzie pełno i mi chodzi właśnie o to, a nie jak być szczęśliwym. To już jest kwestia indywidualna.
da Vinci napisał(a):Głównym celem życia nie jest tak jak kiedyś, wyeliminowanie strachu.
Nigdy nie było. Zawsze jest nim dążenie do spełnienia, do szczęścia jak to ująłeś i przypada na to setki ogólnikowych czynników. Nic się od tego czasu poza warunkami społecznymi nie zmieniło.
da Vinci napisał(a):Wyżywienie, zapewnienie bezpieczeństwa, przetrwanie, to był cel ludzi pierwotnych.
To jest celem większości i zawsze będzie. Być może sam kiedyś założysz rodzinę.
da Vinci napisał(a):Są ludzie, którzy ze względu na swój światopogląd izolują się od innych, są pesymistami, wszystko analizują i myślą, że kontrolują w ten sposób swoje życie. Za wszelką cenę nie chcą być częścią systemu, wolą czuć się wolni od tego bajzlu, nawet za cenę samotności i wiecznego braku spełnienia. Ok, tak też można, ale w ten sposób wpadamy w dziurę, którą sami wykopaliśmy, jak chemik, który otruł się, tworząc truciznę. Wiedza i świadomość dają nam nowe możliwości i perspektywy. Mogą nas oświecić lub zniszczyć. Nie każdy człowiek może wziąć na swoje barki, brzemię, o którym mówimy. Tyle w temacie, jeśli chodzi o odgrywanie ról.
Nikt nigdy życia nie kontrolował i nie będzie kontrolował. Można się do niego dostosować, żyć i być szczęśliwym. Każdy zawsze grał, gra i będzie grał. Czasem udaje, czasem bywa bezpośredni, a czasem sam nie wie kiedy gra, a kiedy nie. Wyjdź na ulice, popatrz na tych wszystkich zabieganych aktorów. Jedni szczęśliwi, inni mniej, niektórzy przemęczeni wiążą koniec z końcem. Spełnienie polega na uczestniczeniu w tym, a do tego potrzeba czasem udawać i przechytrzyć innych. Zdając sobie sprawę z tego, że każdy gra, można odróżnić kiedy to robi, a kiedy nie i jednocześnie unikać szkodliwych ludzi. Ludzie ciągle sprawiają pozory, bo pozerów jest wszędzie pełno i mi chodzi właśnie o to, a nie jak być szczęśliwym. To już jest kwestia indywidualna.

Odgrywanie ról i maski to w sumie to samo. Każdy z nas to robi. Inaczej zachowujemy się na poczcie, inaczej u rodziców, a inaczej ze znajomymi. Co w tym złego? 