24.02.2013, 20:17
![[Obrazek: R2neLOs.jpg]](http://i.imgur.com/R2neLOs.jpg)
Wielu z nas słyszało o tej katastrofie, ale nie każdy miał okazję się temu lepiej przyjrzeć. Z góry panuje powszechne, że ową ogromną eksplozję, która miała miejsce 30 czerwca 1908 w tajdze, w środkowej Syberii, wywołało uderzenie meteorytu. Współczesna nauka uznaję właśnie tę hipotezę jako najbardziej prawdopodobną, ale zjawisko takie jak uderzenie w Ziemię meteorytu jest zjawiskiem dobrze znanym i właśnie z takimi zjawiskami naukowcy lubią łatać podobne i równie dziwne wydarzenia. Nie do końca jednak jest to takie proste jak się wydaje. Dziwne ślady świadczą raczej o zupełnie innym, być może jeszcze nieznanym zjawisku.
Katastrofą tunguską określa się wielką eksplozję o promieniu 40 km, która widziana była z odległości nawet 650 km, a słyszana z odległości około tysiąca na Syberii. Wybuch był tak silny, że wstrząs zarejestrowały sejsmografy na całej Ziemi, a rosyjskie magnetometry pokazywały drugi biegun północny. Według relacji światków w ziemię uderzył jakiś obiekt, ale niebyły one zbyt zbieżne co do kierunku z którego obiekt nadleciał i czasu w którym eksplozja nastąpiła. Możliwe, że ludzie po prostu pod wpływem emocji wywołanej tym wydarzeniem kłamali, aby zaistnieć w tym całym wydarzeniu. Możliwe też, że obiektów było więcej i spadały o różnych porach. Świadczą o tym choćby liczne wywały drzew na terenie katastrofy. Nie ma jak na razie w tym nic niezwykłego, ale to dopiero początek.
Na terenie całej katastrofy wygięte od wybuchy drzewa miały bardzo nieregularny kształt. Gdyby w Ziemię uderzył jeden obiekt, byłyby one wywrócone w kierunku przeciwnym do epicentrum, natomiast część drzew była również odwrócona do środka, czy w innych kierunkach. Dodatkowo w samym epicentrum drzewa stały praktycznie nienaruszone. Wielką tajemnicą jest również brak krateru. Jak wiemy po uderzeniu obiektu powinien powstać krater, ale tutaj go nie było. Niektórzy twierdzą, że pozostałością po kraterze jest jezioro Czeko, ale ta hipoteza jest równie niespójna co reszta układanki, bo znajduje się 8 km od epicentrum, a wokół niego rosną zdrowe i ponad stuletnie drzewa.
Dość prawdopodobną hipotezą i którą ja również uważam za najbardziej prawdopodobną, to taka która mówi o tym, że meteoryt lub kometa wybuchły nad ziemią, a zaraz po nim eksplodowały jego odłamki. Tłumaczy to zeznania świadków, nieregularny rozstaw drzew, ale nie do końca wyjaśnia nienaruszony stan drzew w epicentrum. Niestety nie znaleziono żadnego śladu materiałów pochodzenia pozaziemskiego. Czyżby meteoryt spadł na ziemię, a później uciekł?! Jedynymi śladami jakie świadczą, że mógłby to być meteoryt jest radioaktywność we wnętrzach pni powalonych drzew z tamtego okresu.
Na miejscu katastrofy, podczas jednej z ekspedycji Leonida Kulika, który zajmował się badaniem katastrofy, odnaleziono szklane kulki zwane tektytami. Prawdopodobnie powstają one podczas uderzenia bolidu (maleńkiego meteorytu) w ziemię. Na podstawie zebranych danych w 1990 roku, Korado Korlevic wysunął własną hipotezę i jego zdaniem za to wszystko odpowiada właśnie meteoryt. No tak, znowu meteoeryt, tylko gdzie on do cholery jest? Jego zdaniem kawałki meteorytu spoczywają pod ziemią i nikt jak dotąd ich nie wydobył. Są również hipotezy mówiące o wybuchu podziemnego gazu, erupcji wulkanu, a nawet UFO. Nic jednak nie jest na tyle spójne, aby uznać to za rzeczywistą przyczynę katastrofy. Czyżby za tym całym wydarzeniem stało nieznane ludziom zjawisko?
![[Obrazek: lv8634f.jpg]](http://i.imgur.com/lv8634f.jpg)
![[Obrazek: 4c0601cc3cb1.jpg]](http://img.sadistic.pl/pics/4c0601cc3cb1.jpg)
Wciąż pozostaje to wielką zagadką...
