05.04.2013, 18:56
Wojna pomiędzy rdzennymi Ślązakami „Hanysami” a „Gorolami”. Skąd się bierze taka niechęć pomiędzy nimi?
Do napisania tego artykułu zainspirowało mnie pewne zapytanie na tablicy na Facebooku zadane przez mojego kumpla, cytuję - „Prośba: Czy ktoś mi wreszcie raczy wyjaśnić, o co kaman między 'Gorolami' a 'Hanysami'? Na każdym kroku aż po oczach wali nienawiść, a kogo nie zapytam, to argument brzmi - „bo tamci to takie buce". Nie no... Generalnie rozsądny argument, ale niewiele mi wyjaśnia :|”
Jest to swoisty problem o którego istnieniu niewielu ludzi zdaje sobie nawet sprawę. Po prostu o nim nie wiedzą.
Zauważyłem, że niewielu ludzi zna tak naprawdę wszelkie aspekty tej „wojny” oraz to, że niewiele osób ją rozumie. Przyczyn takiej wzajemnej niechęci jest kilka – opisze je pokrótce.
Przyczyna numer jeden, a zarazem podana w cytowanej wypowiedzi mojego znajomego mianowicie, że „Gorole” to takie buce. Takie przekonanie bierze się stąd, że różnią się oni i to diametralnie pod względem mentalnym od „Hanysów”. Różnice te polegają na tym, że rdzenni mieszkańcy Śląska maja zakorzenione głęboko w swojej naturze, oraz kulturze i tradycji, pewne cechy, których osoby spoza śląska nie potrafią zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować. Cechami tymi są szeroko pojęta gościnność (Nawet dla obcych ludzi), życzliwość, wyrozumiałość, uczciwość w każdej sferze życia codziennego. „Gorole” zaś są inni, posiadają praktycznie odmienną mentalność i nastawienie do tychże spraw. Jest to podrzędna przyczyna konfliktu pomiędzy nimi.
Drugim aspektem konfliktu są różnice w komunikacji pomiędzy nimi. Bierze się ona stąd, że rdzenni mieszkańcy Śląska mówią w gwarze śląskiej, a ci drudzy, czystą polszczyzną, językiem stricte literackim. Tworzy to swoistą i jedyną w swoim rodzaju barierę językowa, nie do przeskoczenia, co powoduje niestety brak porozumienia. Chcielibyście może sprawdzić, czy tak jest w rzeczywistości? Jeśli tak, to będąc np. w Warszawie lub Krakowie, wejdźcie do jakiejkolwiek piekarni lub ciastkarni i poproście o kreple (Pączki). Mogę się założyć o wszystko, co mam, że usłyszycie, „Ale my tego nie prowadzimy” a będziecie widzieli, że na ladzie lub na półkach są przecież pączki. Jak widać bariera językowa jest na tyle duża że uniemożliwia robienie najbardziej prostych czynności jakimi są zwykłe zakupy.
Dodatkowo, jeśli analizujemy aspekt komunikacji to warto spojrzeć na jeszcze jeden wątek tego nieporozumienia, a mianowicie na system szkolnictwa tworzony w taki sposób, aby owa gwara poszła w zapomnienie. W śląskich szkołach nie ma czegoś takiego jak „Gwara rodzima” tylko zwykła polszczyzna. Moim zdaniem tak nie powinno być, gdyż jest to swoisty zamach na tradycje Śląska, jego kulturę. Powinna być przynajmniej jedna godzina tygodniowa, gdzie uczniowie uczyliby się naszego pięknego dialektu. Zresztą podobnie ma się rzecz na Kaszubach.
Kolejnym trzecim już aspektem konfliktu jest problem pracy. Wielu przyjezdnych zajmuje cenne miejsca pracy na terenie Śląska, które powinny być przeznaczone dla mieszkańców Województwa Śląskiego. Mało tego Wiele „Goroli” osiąga właśnie sukcesy na Śląsku i w dodatku panoszą się dumnie jak pawie, „Kim niby to ja nie jestem”, „Jaki to ja jestem wspaniały/wspaniała”. Co w kulturze i tradycji tego miejsca jest nie do pomyślenia.
Czwartym powodem konfliktu jest swoisty stereotyp dotyczący miasta Sosnowiec, który przynależy do terenów Polski, a spychany jest przez Ślązaków na ubocze, poprzez swoistą dyskryminacje „Goroli”. Polega ona na tym, że miasto to jest niezaliczane przez wielu ludzi do terytorium Polski. Mieszkańcy Sosnowca są traktowani przez „Hanysów”, jako podludzie, których trzeba tępić niczym robactwo, którym nie należy się nawet szczypta szacunku. Powstają dowcipy o tym zjawisku, przez co napiętnowanie tego miasta nabiera na sile i staje się coraz bardzie powszechne. Jako dowód potwierdzający ten fakt podam pewną sytuacje z życia wziętą. Otóż pracowałem w pewnej dużej firmie zajmującej się ubezpieczeniami oraz produktami finansowymi. W owej firmie bardzo często były przyjęcia do pracy. Jednym z moich obowiązków była obsługa rozmów kwalifikacyjnych (Rozdawania kwestionariuszy danych osobistych, proponowanie kawy potencjalnym kandydatom, odbieranie wypełnionych kwestionariuszy i zanoszenie do biura szefostwa, oraz proszenie kandydatów na rozmowę) W trakcie rozmów kwalifikacyjnych byłem obecny w biurze szefostwa i miałem okazje przysłuchiwać się poszczególnym rozmowom. W trakcie rozmów wręcz kuło w uszy i oczy to, że kandydaci z Sosnowca byli inaczej traktowani przez szefostwo, zadawano im trudniejsze pytania, po czym mówiono im „Oddzwonimy do Pani/Pana” – oczywiście nikt nie oddzwaniał. Za to kandydaci z reszty terytorium Śląska byli z marszu przyjmowani do pracy. Szefostwo zupełnie inaczej na nich patrzało, było dużo milsze. Jak widać dyskryminacja panuje nawet w kwestii zamieszkania przez co osoby spoza śląska mogą czuć się pokrzywdzeni, co jeszcze bardziej potęguje wzajemną nienawiść.
Podsumowując to wszystko, co napisałem powyżej. Przyczyny konfliktu są wielorakie. Jedne bardziej poważne od innych, inne mniej, jednak wszystkie wywołują swoisty konflikt na tle Kulturowo – Tradycjonalnym, który działa na zasadzie wzajemnych przepychanek, wyglądających w następujący sposób: „Kto jest lepszy”, „Kto ma lepszą siłę przebicia” itp.
Do napisania tego artykułu zainspirowało mnie pewne zapytanie na tablicy na Facebooku zadane przez mojego kumpla, cytuję - „Prośba: Czy ktoś mi wreszcie raczy wyjaśnić, o co kaman między 'Gorolami' a 'Hanysami'? Na każdym kroku aż po oczach wali nienawiść, a kogo nie zapytam, to argument brzmi - „bo tamci to takie buce". Nie no... Generalnie rozsądny argument, ale niewiele mi wyjaśnia :|”
Jest to swoisty problem o którego istnieniu niewielu ludzi zdaje sobie nawet sprawę. Po prostu o nim nie wiedzą.
Zauważyłem, że niewielu ludzi zna tak naprawdę wszelkie aspekty tej „wojny” oraz to, że niewiele osób ją rozumie. Przyczyn takiej wzajemnej niechęci jest kilka – opisze je pokrótce.
Przyczyna numer jeden, a zarazem podana w cytowanej wypowiedzi mojego znajomego mianowicie, że „Gorole” to takie buce. Takie przekonanie bierze się stąd, że różnią się oni i to diametralnie pod względem mentalnym od „Hanysów”. Różnice te polegają na tym, że rdzenni mieszkańcy Śląska maja zakorzenione głęboko w swojej naturze, oraz kulturze i tradycji, pewne cechy, których osoby spoza śląska nie potrafią zrozumieć, a tym bardziej zaakceptować. Cechami tymi są szeroko pojęta gościnność (Nawet dla obcych ludzi), życzliwość, wyrozumiałość, uczciwość w każdej sferze życia codziennego. „Gorole” zaś są inni, posiadają praktycznie odmienną mentalność i nastawienie do tychże spraw. Jest to podrzędna przyczyna konfliktu pomiędzy nimi.
Drugim aspektem konfliktu są różnice w komunikacji pomiędzy nimi. Bierze się ona stąd, że rdzenni mieszkańcy Śląska mówią w gwarze śląskiej, a ci drudzy, czystą polszczyzną, językiem stricte literackim. Tworzy to swoistą i jedyną w swoim rodzaju barierę językowa, nie do przeskoczenia, co powoduje niestety brak porozumienia. Chcielibyście może sprawdzić, czy tak jest w rzeczywistości? Jeśli tak, to będąc np. w Warszawie lub Krakowie, wejdźcie do jakiejkolwiek piekarni lub ciastkarni i poproście o kreple (Pączki). Mogę się założyć o wszystko, co mam, że usłyszycie, „Ale my tego nie prowadzimy” a będziecie widzieli, że na ladzie lub na półkach są przecież pączki. Jak widać bariera językowa jest na tyle duża że uniemożliwia robienie najbardziej prostych czynności jakimi są zwykłe zakupy.
Dodatkowo, jeśli analizujemy aspekt komunikacji to warto spojrzeć na jeszcze jeden wątek tego nieporozumienia, a mianowicie na system szkolnictwa tworzony w taki sposób, aby owa gwara poszła w zapomnienie. W śląskich szkołach nie ma czegoś takiego jak „Gwara rodzima” tylko zwykła polszczyzna. Moim zdaniem tak nie powinno być, gdyż jest to swoisty zamach na tradycje Śląska, jego kulturę. Powinna być przynajmniej jedna godzina tygodniowa, gdzie uczniowie uczyliby się naszego pięknego dialektu. Zresztą podobnie ma się rzecz na Kaszubach.
Kolejnym trzecim już aspektem konfliktu jest problem pracy. Wielu przyjezdnych zajmuje cenne miejsca pracy na terenie Śląska, które powinny być przeznaczone dla mieszkańców Województwa Śląskiego. Mało tego Wiele „Goroli” osiąga właśnie sukcesy na Śląsku i w dodatku panoszą się dumnie jak pawie, „Kim niby to ja nie jestem”, „Jaki to ja jestem wspaniały/wspaniała”. Co w kulturze i tradycji tego miejsca jest nie do pomyślenia.
Czwartym powodem konfliktu jest swoisty stereotyp dotyczący miasta Sosnowiec, który przynależy do terenów Polski, a spychany jest przez Ślązaków na ubocze, poprzez swoistą dyskryminacje „Goroli”. Polega ona na tym, że miasto to jest niezaliczane przez wielu ludzi do terytorium Polski. Mieszkańcy Sosnowca są traktowani przez „Hanysów”, jako podludzie, których trzeba tępić niczym robactwo, którym nie należy się nawet szczypta szacunku. Powstają dowcipy o tym zjawisku, przez co napiętnowanie tego miasta nabiera na sile i staje się coraz bardzie powszechne. Jako dowód potwierdzający ten fakt podam pewną sytuacje z życia wziętą. Otóż pracowałem w pewnej dużej firmie zajmującej się ubezpieczeniami oraz produktami finansowymi. W owej firmie bardzo często były przyjęcia do pracy. Jednym z moich obowiązków była obsługa rozmów kwalifikacyjnych (Rozdawania kwestionariuszy danych osobistych, proponowanie kawy potencjalnym kandydatom, odbieranie wypełnionych kwestionariuszy i zanoszenie do biura szefostwa, oraz proszenie kandydatów na rozmowę) W trakcie rozmów kwalifikacyjnych byłem obecny w biurze szefostwa i miałem okazje przysłuchiwać się poszczególnym rozmowom. W trakcie rozmów wręcz kuło w uszy i oczy to, że kandydaci z Sosnowca byli inaczej traktowani przez szefostwo, zadawano im trudniejsze pytania, po czym mówiono im „Oddzwonimy do Pani/Pana” – oczywiście nikt nie oddzwaniał. Za to kandydaci z reszty terytorium Śląska byli z marszu przyjmowani do pracy. Szefostwo zupełnie inaczej na nich patrzało, było dużo milsze. Jak widać dyskryminacja panuje nawet w kwestii zamieszkania przez co osoby spoza śląska mogą czuć się pokrzywdzeni, co jeszcze bardziej potęguje wzajemną nienawiść.
Podsumowując to wszystko, co napisałem powyżej. Przyczyny konfliktu są wielorakie. Jedne bardziej poważne od innych, inne mniej, jednak wszystkie wywołują swoisty konflikt na tle Kulturowo – Tradycjonalnym, który działa na zasadzie wzajemnych przepychanek, wyglądających w następujący sposób: „Kto jest lepszy”, „Kto ma lepszą siłę przebicia” itp.