Odjechani.com.pl

Pełna wersja: WDŻ - Wyrażacie zgodę?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
WDŻ - Wychowanie do życia w rodzinie. Pytanie kierowane bardziej do rodziców. Wyrażacie zgodę na to, aby Wasze dzieci brały udział w tych zajęciach? Często bywa tak, że nasze pociechy namawiają nas, aby nie wyrażać na to zgody. Mają w ten sposób jedną godzinę wolną tygodniowo. Uważacie, że wiedza ta jest mniej warta, niż 45 min prędzej w domu? Jakie macie zdanie na ten temat?
Cóż, w rodzinach gdzie rodzice poświęcają odpowiednio dużo czasu dzieciom, potrafią z nimi rozmawiać o "trudnych tematach", taki przedmiot wydaje się zbędny... Tylko czy na pewno? Myślę że godzinka tygodniowo to niewielkie poświęcenie, a można dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy, które w późniejszym życiu mogą okazać się przydatne. Na pewno lepiej dowiedzieć się tego w szkole i w domu niż na "ulicy" od ludzi niekoniecznie mających pojęcie o czym mówią. Co do samego pytania, to decyzję zawsze pozostawiałem córce i jakoś nigdy nie prosiła mnie o pisanie jakiegoś wniosku, rezygnacji (przynajmniej o tym nie pamiętam).
Nie mam nic przeciwko takim lekcjom, pod warunkiem że są one prowadzone przez nauczyciela odpowiednio do tego przygotowanego. Czasami odnosi się wrażenie, że nauczyciele bardziej wstydzą się mówić o "tych sprawach", niż same dzieciaki.
Moje dzieciaki nie namawiały mnie (o ile pamiętam) na nie wyrażanie zgody na takie lekcje, a i tak zdarzało się, że WDŻ był z wychowawczynią więc omawiali plany wycieczek, oceny, itd., taka dodatkowa lekcja nie na temat.
Ja lubię WDŻ. Można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy :D. Całkiem serio nie mam nic przeciwko tej edukacji, są to luźne czasem humorystyczne lekcje. Dobrze, że niektóre lekcje są oddzielnie chłopaki i dziewczyny. :D Chyba wiecie czemu :P
Mój młodszy brat miał mały problem w technikum... Zgubił gdzieś świstek, na którym rodzic miał oświadczyć swoje stanowisko odnośnie tych zajęć. Cała klasa zdecydowała się olać przedmiot, nikt nie wyraził zgody i wszyscy mieli tym samym godzinę wolną. Ten artysta zaś, za niedostarczenie papierka, otrzymał informacje, że musi uczęszczać na ten przedmiot. Wychodziło na to, że miał sam chodzić na WDŻ. Chętnych było tak mało, ze połączyli klasy i zebrali garstkę kilku uczniów, którzy mieli mieć te lekcje. Jak nietrudno się domyślić, młody nie chodził na nie, ale odbiło się to na jego zachowaniu później.
Ja ten przedmiot miałem w 5 klasie w szóstej już nie, rok temu także w tym roku też tylko że następnym półroczu i taka lekcja powiem szczerze nic mi nie dała, kompletnie nic, pisaliśmy jakieś krzyżówki i tyle no może jeszcze rozmawialiśmy o rozwoju duchowym, emocjonalnym itp, w V klasie podstawówki było jak zakładać prezerwatywę, w ogóle nie wiem po co ten cyrk! jak wszyscy w klasie wiedzieli jak to zrobić, wiedzieli i wiedzą co to jest seks, itp, no ale lekcja oczywiście może coś nas nauczyć, np tego jak postępować w dorosłym życiu co zrobić w trudnych chwilkach.