Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Choroba lokomocyjna, morska.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Macie taką chorobą? a może nie, może ma ktoś z waszych bliskich?
Jak funkcjonujcie będąc w takim stanie? bierzecie coś?
Możemy również wypowiadać się tutaj o chorobie morskiej.

Ja niestety mam taką chorobę, lecz już to powoli ustępuję, od dłuższego czasu nie wymiotowałem, nie biorę tabletek, chociaż ostatnio wziąłem, czułem się o wiele lepiej niż poprzednią, ale nie robiłem tego co się najczęściej wtedy robi, tylko dziwnie się czułem.
Ja to mam tak, pewnie to po Ojcu i Dziadku że gdy nas głowa boli no to wymiotujemy, Mama tak nie ma oraz Dziadek od jej strony (Ojciec), młodszy brat tak.
Moja Mamuśka oraz brat od jakiegoś czasu na to cierpią, wcześniej nie widać było w ogóle że im nie dobrze lub czują się nieswoją, jak myślcie od czego?
Często w samochodzie wieszane były pewne listki lub też drzewka zapachowe z papieru nasączone jakimiś tam preparatem od czego robiła mi się nie dobrze, pomagały na to tyk taki lub guma na żucia, teraz tego nie wieszamy i tyle.

Zapraszam gorąco do wypowiadania się!
Cierpiałem na to w pierwszych latach szkoły podstawowej i na każdą wycieczkę musiałem się faszerować aviomarinem. Z upływem lat ta choroba coraz bardziej odbiegała i na dzień dzisiejszy nie mam z tym problemu ;)
Też miałam z tym problem, zawsze musiałam brać jakąś tabletkę ale już mi przeszło. Teraz jak się. czasami źle czuję to wystarczy guma do żucia czy jakiś cukierek i zająć myśli czymś innym.
Ja także mam z tym mały problem. To może dziwne, ale np. nigdy nie czytam w samochodzie czy też autobusie książki, gazety, czegokolwiek, nawet trudno mi w czasie jazdy napisać smsa - muszę patrzeć na drogę, bo w przeciwnym razie zaraz jakoś mi się słabo robi.
Choć też zauważyłam, że duże znaczenie ma dla mnie zapach w aucie - w busach, w których czuć stęchlizną ledwo wytrzymuję te pół godziny, ale jakoś zawsze do domu dojadę. A w klimatyzowanym samochodzie mogę jechać i jechać, pod warunkiem, że patrzę na drogę :D.
Zgadzam się. Pamiętam, że największym problem sprawiał mulący zapach w aucie. W pewnym sensie na pewno jest to przyczyną nudności.
Zapach, albo okropny kolor firanek, czy pokrowców na siedzeniach w autobusach. Ale może to tylko ja tak mam ;)
Masz na myśli te oczo*ebne wzory? Również mnie to wkurzało!

Przykre wspomnienia...