Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Weekend po polsku.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam, dziś sobie tak kminiłem, kminiłem i rozkminiłem, że każdy kraj ma jakąś własną nazwę określającą sobotę i niedziele. Po niemiecku jest to Wochenende, po hiszpańsku fin de semana, po włosku fine settimana. Polska ma zapożyczoną nazwę- weekend. Jak myślicie co można pod to wymyślić? Zbawienie? Melanż? Popiątek? Zapiątek? Haha
Piszcie swoje propozycję i jak macie pomysły na inne zapożyczone z innych krajów słówka, które nie mają odpowiednika polskiego to postaramy się coś wymyślić :D
Weekend, po polsku - Koniec tygodnia, z tym że angielski zwrot w sumie oznacza to samo, ale dla wygody złączony jest w jedno słowo.

Week - tydzień + end - koniec ;)
Czyli z niemieckiego i z hiszpańskiego na nasz to koniec tygodnia.
W pewnym znaczeniu weekend to również schoolend, a dokładnie sam piątek.
Jeśli chodzi o naszą wersję to może być to różnie, zależy jak kto ten czas spędza i czy on przeradza się w rutynę.
Wiem, Kuba. Chodzi o to, żeby wymyślić jakąś chwytliwa nazwę na nasz weekend, a koniec tygodnia, mimo że oznacza to samo jest nazwą trochę zwyczajną, mało chwytliwa i jednak z dwóch wyrazów :D
Może fajrant? :)
Słowo weekend używa się w wielu krajach.
To już popularne zapożyczenie ;)
Dwudniówka hehe.
Wolne, zwykle tak określam weekend. To słowo zaraz po weekendzie :D.
Heh, Koniak, rozumiem o co Ci chodzi, tylko chciałem zauważyć, że nawet w innych językach, jak ująłeś to w pierwszym poście, po angielsku week + end, po niemiecku Wochen + ende, po hiszpańsku fin + semana, po włosku fine + settimana, wszystko to właśnie - koniec tygodnia. Może i łączą oni te wyrazy w jedno, ale znaczenie pozostaje to samo ;)

Wiem jednak co masz na myśli. Jak określić trafnie sam weekend... Hmm, na pewno nie można sugerować się jakimś subiektywnym odczuciem, jak "melanż". Nie dla każdego koniec tygodnia musi być zakropiony. Fajrant brzmi już lepiej, bo jednak niedziela to w 90% czas odpoczynku. Ciężko będzie znaleźć jedno trafne określenie ;)
Kiedyś dawno było na to takie określenie. Miałam ongiś sąsiada- takiego stareńkiego pana, który gdy ja miałam lat 13- on 94. I on na to używał (wstyd przyznać, ale nie pamiętam dokładnie) słów w stylu 'przerwa sobotnio-niedzielna' czy coś w podobnym znaczeniu :)