Mało kto dziś nie posiada Facebooka, mnóstwo osób codziennie go odwiedza i kontaktuje się ze znajomymi oraz wstawia i lajkuje posty ..
Kiedy możemy powiedzieć że jest to już uzależnienie?
Nie da się zaprzeczyć że Fejsbuk ma swoje zalety, ja wymienię najważniejszą dla mnie
często służy nam jako jedyna forma kontaktu z niektórymi osobami...
A jakie ma dla Was zalety ?
A jeżeli chodzi o "nie zalety"... możemy się podzielić ze znajomymi co jedliśmy na śniadanie, możemy polajkować kolejną porcję postów od znajomych, stron ...
wymieniać mogę długo .. ale to mój punkt widzenia,
a jakie dla Was "nie zalety" ma FB?
A teraz przechodząc do sedna ... czyli
uzależnienia od Facebooka... Według mnie o uzależnieniu można mówić gdy nie potrafimy wytrzymać i nie wejść na FB. Znam osoby które wchodzą na Fejsbuka i nawet nie piszą z nikim a spędzają na nim ładne parę godzin,
a co tam robią? przeglądają np. zdjęcia jedzenia które ktoś wyszukał w google i dodał na fanpage ..
Nie fajne jest też to że coraz więcej osób woli siedzieć w domu na Fejsie zamiast wyjść na dwór spotkać się i normalnie porozmawiać ..
A według Was kiedy możemy mówić o uzależnieniu od Facebboka?
Przydaje mi się na uczelni jako kontakt, przy reklamowaniu myślę, że mi się jeszcze przyda i tyle. Nie lubię fecebooka i rzadko z niego korzystam. W zasadzie to mnie
się chcę jak patrzę na te wszystkie dziwacznie wpisy moich znajomych. Jeszcze trochę, a zaczną komentować każdą życiową czynność.
FB jest przydatny, nie da się ukryć. Aktualności z życia znajomych + Szybki kontakt z każdym z nich. No właśnie, kontakt, zauważyłem, że pod tym względem wypiera on już powoli nawet Gadu-Gadu. Co tu dużo mówić, portal daje nam wiele możliwości. Prócz świetnej komunikacji, zarówno personalnie, jak i grupowej, jest jeszcze masa innych opcji, zwłaszcza dla zaspokojenia ciekawości, pochwalenia się innym, czy zwykłego zabicia czasu, czyli wszystkiego, co ostatnio dobrze się sprzedaje. Nie ma co się dziwić, że portal odniósł taki sukces.
Kiedy zaczyna się uzależnienie? To dość zabawne pytanie, trochę takie rozdrobnione... Zacznijmy od tego, że w dzisiejszych czasach każdy z nas jest kompletnie uzależniony od prądu. Mieliście kiedyś awarię? Ja miałem. Kompletny paraliż życia. Dalsze rozbijanie tego na czynniki pierwsze, to na przykład uzależnienie od internetu... Tutaj również spora część młodych pokoleń grzęźnie po samą szyje. Zakupy, aktualności, dobra, bez tego można się obejść. Są przecież supermarkety, osiedlowe sklepiki, radio i telewizja, ale zauważyliście jak sieć uzależnia nas od siebie zwykłym pozyskiwaniem wszelkich informacji? Wszystko, słowniki, poradniki, mapy, przepisy, prawa, terminy... Czy ktoś w ogóle korzysta jeszcze z papierowych wersji czegokolwiek?
FaceBook, to jedynie kropla w oceanie elektronicznej sielanki. Jak zbadać to uzależnienie? Tutaj akurat sprawa jest prosta. Wszystko jest dla ludzi. Jeśli używamy portalu z rozsądkiem, nie ma problemu. Kontakt z przyjaciółmi, szukanie znajomych, obczajanie fotek sąsiadki z jej kolejnym facetem, wrzucenie zdjęć w nowym samochodzie (a niech widzą!), ciężkie, ale jeszcze ujdzie. Jesteśmy tylko ludźmi przecież. Gorzej, jeśli FB staje się odbiciem naszego życia. Wpisy przypominające sprawozdania więźnia biorącego udział w eksperymencie na wolności. Punktowy opis całego dnia w czasie teraźniejszym, dosłownie reality show. Do tego jeszcze głębokie przemyślenia i wszelkie refleksje, pojawiające się w głowie podczas skupiania się w toalecie. Zabrzmiało dwuznacznie...
...i tak miało zabrzmieć.
Każdy z nas uważa, że jest wyjątkowy, w końcu to nasze życie i my tutaj gramy główną rolę, ale warto pamiętać, że tak jak Ciebie nie interesuje co dziś jadłem na śniadanie, tak mnie nie obchodzi to, że właśnie wyszedłeś z psem na spacer, a później lecisz na trening, bo właśnie zjadłeś 30 gram odżywki z Treca, która kosztowała 62zł z rabatem 10%, bo już wcześniej robiłeś tam zakupy za więcej niż 200zł i masz kartę stałego bywalca.
Chyba właśnie dlatego nie przeglądam strony głównej tego portalu i używam w większości tylko komunikatora, choć zdarza się, że wrzucę jakieś zdjęcie z dziewczyną, czy tam moją facjatę sprzed wielu lat. Czyli, jakby zebrać to do kupy... Ogółem uważam Fejsa za opcję przydatną, używam, kiedy potrzebuję, a syf społeczny omijam szerokim łukiem.
Racja, Vinczi
Mnie bardziej kręciła nasza klasa, a teraz jakoś mi przeszło to wszystko.
Uzależniony od neta jestem na sto, ale sam fb, raczej nie
Powiem szczerze, że ja jako tako nie jestem uzależniony wchodze, aby spytać czy pogadać z kolegą/koleżanką.
Wiem jedno moim uzależnieniem jest gra przeglądarkowa jest Kingsage. Nie uwierzycie ilu wspaniałych kumpli i dziewczyn tam poznałem do tej pory utrzymuje z nimi kontakt
Nie mam facebooka
Da się funkcjonować, w sumie bez większych problemów. Czasami tylko jak na forum klasowym pojawiają się różne informacje, to mam braki. Ale można z tym żyć ;D
Generalnie w facebook'u (tak to się odmienia?) irytują mnie takie sztuczne znajomości. Po jakiego grzyba dodawać do znajomych osobę z którą praktycznie nie rozmawiam, ale jest dobrą koleżanką mojej koleżanki i jak bym jej nie dodała to stałabym się tematem rozmowy (,,X dodała mnie na fejsie- a mnie nie- nie?- nie- dlaczego?- nie wiem- dziwnie tak jednych dodaje a innych nie- no, dziwna jakaś"). Do tego zaproszenia wysyłane na imprezy hurtowo- no i jak ktoś mnie zaprasza na osiemnastkę a nie mam ochoty iść, to nie napiszę- nie przyjdę bo mi się nie chce (chociaż w sumie i tak osoba zapraszająca miałaby to gdzieś), a tak, jak mnie ma ktoś osobiście zaprosić to a) zapomni b) stwierdzi że i tak nie przyjdę c) stwierdzi, że w sumie mało ze sobą rozmawiamy i jak mnie nie zaprosi to się nic nie stanie ;D
I właśnie dlatego nie mam facebooka. A do tego jeszcze wiem, że łatwo bym się w to ,,wkręciła" spędzając tam zdecydowanie zbyt dużo czasu.
da Vinci napisał(a):zauważyłem, że pod tym względem wypiera on już powoli nawet Gadu-Gadu.
Wśród moich znajomych GG praktycznie wymarło-kontakt na GG utrzymuję dosłownie z 4 osobami
Reszta numerów jest nieużywana przez właścicieli (2 osoby się jeszcze czasami pojawiają, ale nie piszemy)).
Właśnie najgorsze jest to że spora część młodzieży uważa fejsbuka za coś co powinno się mieć i nie wyobrażają sobie bez niego funkcjonować ...
Facebook... zaglądam jak nie mam co robić. Zazwyczaj.
Więc nie wiem czy jestem uzależniony. Raczej mało mnie interesuje aktywność znajomych, skupiam się na przeglądaniu newsów muzycznych, artystycznych. Traktuję go bardziej jako takie źródło przydatnych informacji.
Wiele artystów, których cenię właśnie na FB uzupełnia swój dorobek.
Oczywiście, że dzięki temu też można czasem napisać do koleżanki. Do tego też go używam.
Albo żeby złożyć życzenia. Moja aktywność na tym portalu jest wręcz ograniczona do minimum.
Czasem mi się zdarzy, że wchodzę na niego parę razy dziennie, ale jak mówię - na bardzo krótki czas.
Tak więc od internetu raczej jestem uzależniony, ze względu na tę ciekawość w świecie, a od FB - raczej nie, choć zaglądam codziennie jak by ktoś napisał. To raczej nawyk.
Pozbyłem się konta na Facebooku i innych tego typu. No jeszcze dwa Badoo i NK. Ale na nk rzadko zaglądam więc nie mam problemu a Badoo no raz już usunąłem, ale na drugi dzień aktywowałem na nowo. ehh
Ja praktycznie z fejsa nie korzystam, mam wprawdzie konto, ale co z tego, jeżeli prawie nic na nim nie mam, a na facebooka zaglądam sporadycznie? Wchodzę tylko jak są jakieś akcje i konkursy Youtuberów itp.