Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Bez kogo nie wyobrażacie sobie życia?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Są takie osoby, bez których nie da się żyć oraz zapomnieć.Często myślimy o tych bliskich osobach, śnimy o nich czasami, a przede wszystkim układamy sobie plany w głowie z tymi osobami.
Czasami nie da się żyć, bez tej jedynej osoby, a każdy z pewnością ma taką osobę którą nie wyobraża sobie życia.

Nie wyobrażam sobie życia bez koleżanki mojej, która się przepisała do innej klasy:(
Jeszcze trochę, a stojąc na chodniku śmignie obok ciebie samochód, a ty tylko w ułamku sekundy ujrzysz tam twarz dziewczyny za szybą i powiesz, że nie możesz bez niej żyć.

Nie ma osób bez których nie mogę żyć. Jeśli ktoś z bliskich umrze, to ja będę żył dalej. Z pewnością będzie mi ciężko, ale niestety takie jest życie. Jako że nie założyłem rodziny i na razie nie planuję, to nie mogę powiedzieć jak trudne byłoby dla mnie, gdyby żona umarła, albo moje dziecko. Nie chcę sobie nawet tego próbować wyobrażać.
Ludzie przychodzą i odchodzą, a zyć trzeba dalej. Niestety taka kolej rzeczy. Na pewno będzie mi ciężko kiedy stracę swoich bliskich, ale liczę się z tym, że taki dzień nadejdzie i jakoś trzeba będzie sobie poradzić

Monoceros

Zależy jak na to patrzeć. Rodzina, bliscy przyjaciele mogą być ciężarem, gdy chce się rozwinąć skrzydła i próbować pełnej samodzielności, bądź możemy te osoby prosić nieustannie o pomoc, albo jej oczekiwać w złym wypadku. Bardziej mi tu pasuje określenie "przywiązanie" do osób. Jeśli ktoś umrze, to przecież jest życie, a toczy się ono dalej, więc nie widzę sensu by się poddawać na starcie. Zależy to również od osoby, sprawa indywidualna. Jedni będą za kimś płakać, a drudzy, spojrzą, popatrzą się i pójdą dalej.
Bez kogo nie wyobrażam sobie życia? Chiałoby się powiedzieć, że bez rodziny- ale wiem, że kiedyś będę musiała żyć bez nich, przecież są ,,tylko" ludźmi, a wiadomo, że ludzie przychodzą i odchodzą. Tak samo z przyjaciółmi, miłością życia- przecież żyliśmy zanim ich poznaliśmy, trzeba będzie żyć również po rozstaniu (jakimkolwiek, w tym tak definitywnym jak przytoczył Swordancer).

Ale jest jedna osoba, bez której nie wyobrażam sobie mojego życia- JA. Oczywiście tu też trzeba zrobić pewne założenia- ograniczyć definicję życia do naszego tu i teraz, do życia ziemskiego (i w tym wcieleniu- bo czy przemieniona w coś/ kogoś innego dalej byłabym sobą ,,we własnej osobie"? To chyba temat na bardzo długą rozmowę filozoficzną, a nie o to tu chodzi)