Ja tu się cieszę ostatnimi dniami ferii a ten z systemem edukacji wyjeżdża :/
System jak system- szkolnictwo jest nastawione na ,,masową produkcję" i delikwent wpadający w maszynkę (odsyłam do
Another brick in the wall) może
a) poddać się i pozwolić trybom maszynki na przewałkowanie, wkuwając co trzeba, grzecznie i posłusznie, być wzorem i modelowym ,,produktem",
b) stanąć okoniem i utkwić w gardle systemowi (może nie całemu systemowi ale pojedynczej placówce), rzucając wyznacznik wiedzy (czytaj wyniki egzaminów itd) na szalę w nierównej walce z systemem- uwaga: delikwent może skończyć niczym Gałkiewicz w starciu z Bladaczką (odsyłam do
Ferdydurke) z podkulonym ogonem przyznając że Słowacki jednak zachwyca (bo wielkim poetą był)
c) dać się wpuścić w tryby maszyny, będąc przekonanym, że ,,dam sobie radę" a maszynka nas nie zmieli do końca, zachowując to co w nas wyjątkowe i niepowtarzalne. Osobiście mi taka postawa odpowiada- wydaje mi się, że jestem ,,niezmielona" a Bladaczce wydaje się ze jestem wzorowym produktem i nawet nie próbuje prostować pokrętnych dróg myślenia

d) załamać się i popaść w depresję
Ale wracając do systemu- myślę, że zreformowanie systemu edukacji w tym przypadku nic by nie dało. Dlaczego? Zmiana na pewno nie nastąpiłaby na zasadzie rewolucji oświatowej, w wyniku której jeden rocznik szedłby ,,po staremu" a drugi z ,,wypełnieniem'' wszelkich zachcianek mózgu przyswajającego informacje (czytaj- w sposób skuteczny i przyjemny wpajałby wiedzę szczęśliwym uczniom). Zmiana wstępowałaby do szkolnych progów przy pomocy reform- a jak wiadomo jedna reforma jest lepsza od drugiej

Z tym ze reformy musiałyby być starannie zaplanowane, jedna musiałaby wynikać z drugiej i co najważniejsze- musiałyby być konsekwentne. I trzeba by było przekonać całą rzeszę
-belfrów do zmiany swojego odwiecznego sposobu myślenia o nauczaniu,
-uczniów do porzucenia odwiecznie wpajanej przez kolegów/internet/inne dziwne źródła niechęci do szkoły (która swoją drogą wydaje mi się nierozsądna, bo zamiast wyciągania z systemu tego co najbardziej przydatne uczniowie tacy skupiają się na całkowitym i często bezmyślnym negowaniu wszystkiego co ze szkołą związane),
-masy innych ludzi, którzy hejtują szkołę za to że jest, bez względu na to czy jest dobra czy zła.
Chyba znowu zeszłam z tematu- sory.
Dlaczego nie może być tak jak gdzie indziej? Bo to jest gdzie indziej. Jak już napisała Olka- nie stać nas (zarówno jako podatników jak i uczniów, ich rodziców, dyrektorów, samorządów itd) na zainwestowanie w informatyzację milionów złotych (sprzęt, zakup oprogramowania, licencji, przeszkolenia nauczycieli, rodziców i nie wiadomo kogo jeszcze). A i tak wiele osób byłoby niezadowolonych, bo trawa za płotem jest zawsze bardziej zielona.
Co ja jeszcze chciałam? A już wiem.
Mimo tego, że stworzyłam już piękny referat o tym jaki to system jest zły muszę przyznać, że naprawdę ma też swoje dobre strony. Są nauczyciele, którzy są naprawdę dobrymi nauczycielami, którzy łączą przerobienie materiału z wprowadzeniem dyskusji. I czasami nie rozumiem moich kolegów i koleżanek, którzy nie chcą tego wykorzystać w twórczy sposób, korzystając i wzbogacając się. Trzeba przyznać, że czasem wizja sprawdzianu na następnej lekcji jest bardziej przekonująca niż udział w dyskusji.
A może źle myślimy? Może właśnie brakuje nam, uczniom dyscypliny i ,,dokręcenia śruby"? Skoro nie potrafimy uczyć się dla siebie, nie ciągnie nas naturalnie do wiedzy, nie mamy już tj ciekawości świata i zamiast odkryć coś, stworzyć coś siedzimy przed komputerami, czy na trzepakach popijając tanie wino, trzeba właśnie w nas wmusić wiedzę. Nauczysz się albo nie zdajesz, podporządkujesz się zasadom albo wylatujesz. Nie mam na myśli szkoły, która zabiera cały wolny czas i niszczy osobowość. Nie mam na myśli szkoły, która uczy aż tak wielu niepotrzebnych rzeczy. Mam na myśli szkołę kształtującą charakter młodego człowieka, uczącą go szacunku do ludzi i do nauki, w której owszem uczy się niepotrzebnych rzeczy ale uczy się ich skutecznie i w rozsądnej ilości. ?
Olka, nie skreślaj posady belferzycy- kiedy dostaniesz się do wnętrza systemu będziesz go mogła rozsadzić od środka
