26.03.2014, 06:23
Wino "sercowe"
Przepis ten jest złożonym z kilku źródeł tekstowych, które to wyszperałem tu i ówdzie. Treść tego poniższego opracowania przeleżała w szufladzie ponad dwa lata. Wypróbowałem na samym sobie, więc gwarantuję wszem i wobec, że na pewno nie jest trującym. Nie wiem też, czy ono mi właśnie pomogło w takim stopniu jak podejrzewam, czy też moje kłopoty z nadciśnieniem "same przeszły". A nadciśnienie w pewnym okresie [ponad dwa lata temu, w wieku 67 lat] miałem dosyć niepokojące. Zakupiony specjalnie elektroniczny miernik typu CORMED MC 60 [z opaską uciskową na przedramię] wskazywał tak średnio 95/145. Momentami - 100/185.. Wystraszyłem się... Lekarz rodzinny skierował mnie do specjalisty - lecz cóż - kolejka paromiesięczna, a umierać się jeszcze nie chce... Poszedłem prywatnie za ileś tam złotych. A tu pech. U lekarza - ciśnienie jak u dwudziestolatka - nie przekracza 85/130...Po drodze do domu o mało nie zemdlałem - brak powietrza, drętwiejąca lewa ręka, ogólna słabość i jakieś gwiazdki w oczach. Jakoś się dowlokłem do chałupy [a mieszkam sam] i zacząłem szperać po różnych książkach. W takim tytule "Leki z Bożej apteki" znalazłem tytuł "wino sercowe". Szukałem nadal, pośród wszelkich ziół pomocnych na serce. Bez pomocy internetu, którego wówczas jeszcze nie miałem. Zdecydowałem się na taką oto recepturę, opracowaną przez siebie samego i na własną odpowiedzialność. To właśnie ten zestaw:
- Wyciąg [sok] z pokrzywy stabilizowany etanolem [Urticae succus] ogólnie dostępny w aptekach - 200 g.
- miód rzepakowy - 150 g -
Obydwa te składniki podgrzewamy lekko w zakręconym szczelnie słoiku i odstawiamy na dobę. Od czasu do czasu potrząsamy, aby się szybciej rozpuścił i "przegryzł".
Najpierw przyrządzamy wywar ze skrzypu - 1 opakowanie kupione w aptece - gotujemy na bardzo "małym" ogniu, oczywiście pod przykryciem, w ilości wody pokrywającej cały susz wsypany do garnka przez co najmniej dwadzieścia minut. Pod koniec gotowania wsypujemy płaską łyżeczkę imbiru. Odstawiamy [pod przykryciem] dla "naciągnięcia".
- 1 litr wina czerwonego - czerwone gronowe wytrawne lub półwytrawne [aby nie słodkie].
- 10 łodyg natki pietruszki [wraz z liśćmi]
- 1,5 łyżki octu winnego
Powyższe składniki [winne] gotujemy razem na wolniutkim ogniu pod przykryciem [uwaga, może "szumieć" - pienić się] około 10 minut. Do tego wywaru [już odcedzonego z pietruszki] dodajemy ok. 250 g miodu rzepakowego i znowu gotujemy [pod przykryciem] ok. 4 minut.
Do odpowiedniego garnka wlewamy przecedzone i nieco przestudzone wszystkie uprzednio przyszykowane "specyjały", jeszcze jakiś czas odczekamy, by wszelkie szumowiny opadły na dno i przelewamy [znowu przez sitko] do butelek. Po 10 dniach delektujemy się smakiem i leczymy swoje serducho tymże napojem. Na czczo - z samego rana - 25 g - i na wieczór, przed snem znowu powtórka... Ja dwa razy pod rząd przyrządzałem ten napój. Obie pojemności wypiłem. Mnie pomogło - na dwa lata... Teraz jednak zaczynam znowu coś odczuwać, dlatego też po odszukaniu tychże zapisków, postanowiłem również podzielić się z innymi, czyli z Wami... Smacznego i...na zdrowie.
Najpierw sporządzamy miód pokrzywowy
[enzymy pszczele + pokrzywa] w ten oto sposób:
- Wyciąg [sok] z pokrzywy stabilizowany etanolem [Urticae succus] ogólnie dostępny w aptekach - 200 g.
- miód rzepakowy - 150 g -
Obydwa te składniki podgrzewamy lekko w zakręconym szczelnie słoiku i odstawiamy na dobę. Od czasu do czasu potrząsamy, aby się szybciej rozpuścił i "przegryzł".
Na następny dzień przystępujemy do właściwej operacji "winnej".
Najpierw przyrządzamy wywar ze skrzypu - 1 opakowanie kupione w aptece - gotujemy na bardzo "małym" ogniu, oczywiście pod przykryciem, w ilości wody pokrywającej cały susz wsypany do garnka przez co najmniej dwadzieścia minut. Pod koniec gotowania wsypujemy płaską łyżeczkę imbiru. Odstawiamy [pod przykryciem] dla "naciągnięcia".
Teraz z kolei:
- 1 litr wina czerwonego - czerwone gronowe wytrawne lub półwytrawne [aby nie słodkie].
- 10 łodyg natki pietruszki [wraz z liśćmi]
- 1,5 łyżki octu winnego
Powyższe składniki [winne] gotujemy razem na wolniutkim ogniu pod przykryciem [uwaga, może "szumieć" - pienić się] około 10 minut. Do tego wywaru [już odcedzonego z pietruszki] dodajemy ok. 250 g miodu rzepakowego i znowu gotujemy [pod przykryciem] ok. 4 minut.
Do odpowiedniego garnka wlewamy przecedzone i nieco przestudzone wszystkie uprzednio przyszykowane "specyjały", jeszcze jakiś czas odczekamy, by wszelkie szumowiny opadły na dno i przelewamy [znowu przez sitko] do butelek. Po 10 dniach delektujemy się smakiem i leczymy swoje serducho tymże napojem. Na czczo - z samego rana - 25 g - i na wieczór, przed snem znowu powtórka... Ja dwa razy pod rząd przyrządzałem ten napój. Obie pojemności wypiłem. Mnie pomogło - na dwa lata... Teraz jednak zaczynam znowu coś odczuwać, dlatego też po odszukaniu tychże zapisków, postanowiłem również podzielić się z innymi, czyli z Wami... Smacznego i...na zdrowie.