28.03.2014, 11:48
Przed Kościołem stanęły nowe wyzwania - mówi w wywiadzie dla PAP nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki. Przypomina słowa papieża Franciszka o fałszywej tolerancji i nieograniczonej samowoli.
Religie w Polsce są zdominowane już od dawna przez rzymskokatolickie chrześcijaństwo. To nie jest zarzut, tylko stwierdzenie faktu. I w tej oto religii – najbardziej są zauważalne, bo obserwowane przez większość społeczeństwa – wszelkie skrzywienia, wypaczenia etc. Chowanie ich pod dywan przynosi jeszcze większe szkody niż jawne wytykanie zauważanych tu i ówdzie nieprawidłowości – nawet przez niewierzących, czy tylko niepraktykujących. Często bowiem – takie spojrzenie z boku – mimo że wydaje się krzywdzącym – jest jedynym sposobem dla otrzeźwienia osób sprawujących zwierzchnictwo nad Kościołem. Traktowane jest jednak przez fanatyków, jako jawną walkę z Kościołem, co jest oczywistą i krzywdzącą dla samego Kościoła opinią.
Przed trzema godzinami opublikowałem temat j.w z nadzieją, że wywoła on na tyle duże zainteresowanie, by uruchomić dyskusję. Niestety, kolejny raz się okazało, że jesli nie "walniesz z grubszej rury" - to nie masz szans na jakikolwiek odzew. Widocznie prowokacja musi być na granicy głębin duszy, by spowodować reakcję. Postaram się więc taką reakcję wywołać. Publikuję więc dalszy, eksperymentalny ciąg ...
Spada liczba powołań do seminariów
- Od kiedy zmarł papież Jan Paweł II, liczba wstępujących do seminariów duchownych spadła prawie o połowę – pisze „Rzeczpospolita”.
„Mamy w Polsce widoczny kryzys
wiary”
wiary”
Jak wylicza „Rzeczpospolita”, w 2005 roku, w którym zmarł Jan Paweł II, do seminariów diecezjalnych zgłosiła się rekordowa liczba kandydatów – 1145. Ale już w 2006 r. – 1029, a rok później tylko 786.Z analiz statystyk wynika, że spadek powołań w 2013 r. w stosunku do 2012 wyniósł około 10 proc. Jednak w dłuższej perspektywie spadki są już ogromne.
W tym roku przyjęto zaś 589 kandydatów, co oznacza spadek o 48 proc. w porównaniu z 2005 r. Jeszcze gorzej jest w seminariach zakonnych, gdzie pojawiło się 169 kleryków, czyli o 51 proc. mniej niż 8 lat wcześnie.
W tym roku przyjęto zaś 589 kandydatów, co oznacza spadek o 48 proc. w porównaniu z 2005 r. Jeszcze gorzej jest w seminariach zakonnych, gdzie pojawiło się 169 kleryków, czyli o 51 proc. mniej niż 8 lat wcześnie.
podsumowanie
Więcej takich „apostołów wiary” jak kilku naszych – bo polskich – hierarchów kościelnych, a za parę lat zapewne w kościołach Krakowa czy Gdańska pojawią się pierwsi kapłanie o innym kolorze skóry. Jak w filmie „Kochaj, albo rzuć” na statku przewożącym Kargula, Pawlaka i Anię do Ameryki. Będzie więc i wesoło i śmiesznie… Warto dożyć tej chwili, by kolor skóry kapłana był takim mentalnym przygotowaniem do spotkania z… piekłem i jego funkcjonariuszami, czyli poczciwymi diabełkami – zawsze malowanymi na czarno..Więc – czarno to widzę… amen
To po prostu przestało być normalne..Mam tu na myśli pazerność Kościoła w okresie po 1989 roku. Postępującą z roku na rok za pozwoleniem kolejnych ekip rządzących. Kościół - czy chcesz czy też nie, zawładnął wieloma okresami twojego życia. Od narodzin - po śmierć. Poprzez chrzciny stajesz się bezwolnie nieświadomym członkiem Kościoła. Już jako świadomy obywatel masz niewyobrażalne kłopoty, chcąc wystąpić z tej społeczności. Komunia, bierzmowanie, religia w szkole - wszystko to za przyzwoleniem i nakazem rodziców - bo tak wypada. Przyjęcie księży w domach podczas "kolęd" - tak wypada. Ślub kościelny - mimo że już jesteś samodzielnym - tak wypada. Tak wypada - rozumiane jako osąd sąsiadów i rodziny bliższej czy dalszej. Pochówki najbliższych - tak wypada. Święcenia różnistych budynków, przedmiotów, zwierząt i pól - tak wypada. Kolejne - tak wypada - wymyślają sami funkcjonariusze Kościoła, bo przecież tu się rozchodzi głównie o pieniądze. I tutaj "szmal" rządzi umysłami kapłanów, a nie Bóg z niebios. Ktoś zapewne powie, że to właśnie Bóg im podpowiada podobne czyny. Ja podejrzewam, że to szatan. Aby pokazać miałkość tzw. boskiego powołania. No a bezczelne wtrącanie się hierarchów kościelnych czy nawet zwykłych kapłanów w stanowienie prawa przez parlament czy nawet rady gminne, to już jest zapisane do porządku dziennego. Ci, niby powołani do pełnienia posługi - zapominają dla własnego wygodnictwa o podstawowym znaczeniu tegoż powołania. Przynajmniej wielu z nich. Zamiast krzewić zachowania godne chrześcijanina, robią wszystko by je obrzydzić. To iście faryzeuszowskie podejście do "ludu bożego" stanowiącego Kościół Święty, te ciągłe pouczania polityczne i nie tylko, te na przekór wyznaniom wiary osądzanie innych, jeszcze przed wyrokiem sądów powszechnych - "nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". To podżeganie jednych przeciwko drugim, ten poklask dla ewidentnych naruszeń prawa jak w przypadku np. Krzyża przed pałacem prezydenckim. To wszystko stało się pożywką dla zachowań wielu wystąpień, ogólnie określonych moherowymi lub kibolskimi. Bardzo często tak jedni jak i drudzy sieją zgorszenie pod znakiem tegoż krzyża, chociażby poprzez wieszanie na nim podobizn znanych osób i tym samym bałwochwalcze modlitwy, często w obecności, a więc za przyzwoleniem samych kapłanów.
Jestem za natychmiastowym i bezwzględnie przestrzeganym rozdziałem Kościoła od państwa. I zachowań wg. słów samego Jezusa:
Jezus rzekł: "Oddajcie więc cesarzowi to,
co jest cesarskie,
a Bogu to, co boskie".
co jest cesarskie,
a Bogu to, co boskie".
Ewangelia wg Św. Mateusza 21 , 15-21[/b]