Odjechani.com.pl

Pełna wersja: ellaOne czyli pigułka po - jak działa?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Wiele ostatnio się słyszy o wprowadzeniu powszechnej dostępności czyli bez recepty do pigułki
wczesnoporonnej, którą można zażyć do pięciu dni po akcie.

No ale czy się ktoś w ogóle zastanawiał z was jak ona działa?
Jeżeli ktoś z was zna na to odpowiedz chętnie podejmę dyskusję.
Tabletka ta stymuluje produkcje progesteronu zapobiegając owulacji i rozrostowi błony śluzowej macicy. Gdy organizm kobiety uwolni jajeczka zaczyna wytwarzać dużą ilość właśnie progesteronu, co hamuje dalsze uwalnianie tych jajeczek. Gdy progesteron zostanie wytworzony przez tabletkę wcześniej, wówczas jajeczka w ogóle nie zostaną wydzielone (organizm zostaje oszukany) i do zapłodnienia dojść nie może. Oczywiście to czy skutecznie wytworzy się wymagana ilość progesteronu zależy od wielu czynników, więc nie ma gwarancji, że modulator progesteronu w tabletce zadziała. Przynajmniej tak zrozumiałem czytając o tym.

Jeśli chodzi natomiast o moją opinie na ten temat. Tabletki "wczesnoporonne", uważam, że to określenie wymyślił jakiś przeciwnik tej formy antykoncepcji. Nie dochodzi tutaj do poronienia, a zapobiega się zapłodnieniu, już po stosunku, gdy nie można powstrzymać oczekujących na jajeczko plemników. Uważam jednak, że te tabletki powinny być dostępne wyłączne na receptę, niezależnie od wieku, gdyż głupich dziewuch, które będą je brały w ramach "właściwej" antykoncepcji, a nie tej "ostatecznej", "kryzysowej", nie braknie. Takie tabletki mogą wywoływać skutki uboczne, a w skrajnych przypadkach dość poważne zaburzenia, dlatego utrudnieniem po ich sięgnięcie powinna być recepta, która zmusi potencjalną "idiotkę" do zasięgnięcia porad i opinii lekarza. Gdyby dało się ocenić mentalną dojrzałość kobiety, to oczywiście, to właśnie to kryterium powinno być formą recepty na te tabletki, ale niestety nie każda kobieta do inteligentnych należy, nie twierdzę, że z nami facetami jest inaczej. ;)
Miałam założyć temat pod tytułem "Co sądzisz o udostępnieniu tabletki >>po<< " ale nie wiem, czy jest jeszcze sens. :)
(18.01.2015, 21:43)Swordancer napisał(a): [ -> ]Nie dochodzi tutaj do poronienia, a zapobiega się zapłodnieniu
Troszkę się nie zgodzę. Tabletka "po" jak i zwykłą antykoncepcja, ta w tabletkach ma to do siebie, że może dojść do zapłodnienia, jednak obie mają na celu nie dopuścić do implantacji (to dobre określenie?) zarodka w błonie śluzowej macicy a co za tym idzie- dalszego rozwoju dziecka.

Z jednej strony to dobrze, że tak jest, że jest powszechnie dostępna. Krok w stronę normalności. Z drugiej strony- to, co Sword pisał- dziewczyny, które nie będą umiały bądź chciały korzystać z tego rozsądnie, bo w naszym kraju mamy niestety mentalność, jaką mamy.
(18.01.2015, 21:43)Swordancer napisał(a): [ -> ]utrudnieniem po ich sięgnięcie powinna być recepta
...no ale mamy coś takiego, jak "klauzula sumienia" czy jak to się zwie. I generuje ona naprawdę zacny problem, bo niby do tej pory tabletkę mógł przepisać nawet weterynarz, ale znalezienie osoby, która podjęłaby się wystawienia takiego papierka graniczyło z cudem. Smutne jest to, że na takich sytuacjach najbardziej cierpiały osoby, które zawiodła konwencjonalna antykoncepcja- pękła guma, itp. Ciężko dostać receptę a i zakup do najtańszych nie należał. A bogate panienki z "dobrych" domów wiedziały do jakiego lekarza się udać.
Z drugiej strony- mam nadzieję, że udostępnienie tabletki "72 po" chociaż trochę ograniczy błędy w podziemiu aborcyjnym.
Masz rację źle skonstruowałem zdanie, przecież zwykłe tabletki też zapobiegają ciąży po stosunku, ale nie mają działania tak szybkiego jak ta cała ellacoś tam. Może, to przez to, że w gumce człowiek czuje się pewniej. Haha

(18.01.2015, 22:37)Demanufacture napisał(a): [ -> ]dalszego rozwoju dziecka.

To już kwestia określenia, dla mnie plemniki umierają prawie cały czas i nie są dziećmi niezależnie, jak blisko są komórki jajowej, dopiero po wniknięciu w jedną z nich uważam płód za początek życia, u kobiety komórki jajowe też bezustannie giną. Cały cud życia polega na połączeniu i zdania nie zmienię, tabletka ma temu zapobiegać i o to chodzi w antykoncepcji. Gdyby wywoływały śmierć zapłodnionej komórki, wówczas byłbym stanowczo temu przeciwny.

Jeśli natomiast chodzi i klauzulę sumienia, to bzdura. Klauzulę powinno się podpisywać przy podejmowaniu pracy, bo cała reszta sprzyja korupcji wśród lekarzy i farmaceutów. "Dwa patole, albo klauzula sumienia!"
(18.01.2015, 22:48)Swordancer napisał(a): [ -> ]tabletka ma temu zapobiegać i o to chodzi w antykoncepcji. Gdyby wywoływały śmierć zapłodnionej komórki, wówczas byłbym stanowczo temu przeciwny.
Czyli powinieneś być. :P

Słuchaj, to jest tak: tabletki anty zapobiegają owulacji. Ale w razie, gdyby jednak do niej doszło i plemnik połączyłby się z komórką jajową uniemożliwia zagnieżdżenie się tego zarodka w błonie macicy i dalszy jego rozwój.
Dokładnie takie samo działanie mają tabletki "po". Różnią się tylko czasem działania- konwencjonalna antykoncepcja dawkuje hormony w małych dawkach (dlatego zaczyna się je brać od początku okresu), by wstrzelić się w cykl hormonalny kobiety. A tabletki "po" czas działania mają... bardzo skrócony. ;)
Aha teraz rozumiem, czyli ogólnie poza działaniem zapobiegawczym przed połączeniem, jest też drugi wariant związany z osadzeniem się komórki. No cóż, biologię miałem lata temu. Trudno szczerze pisząc mi to ocenić. To wielki dylemat decydować kiedy płód staje się dzieckiem, raczej uważam, że antykoncepcja do kilku dni jest dla mnie akceptowalna, głównie dlatego, że nie możemy tu mówić o w pełni zakończonym etapie zapłodnienia, ale to już niestety kwestia sporna, jajeczko zapłodnione, to życie, dlatego prezerwatywy uważam za najlepszy wynalazek.
(18.01.2015, 22:37)Demanufacture napisał(a): [ -> ]Troszkę się nie zgodzę. Tabletka "po" jak i zwykłą antykoncepcja, ta w tabletkach ma to do siebie, że może dojść do zapłodnienia, jednak obie mają na celu nie dopuścić do implantacji (to dobre określenie?) zarodka w błonie śluzowej macicy a co za tym idzie- dalszego rozwoju dziecka.

Czyli na mój rozum zapłodnione jajeczko podąża do macicy gdzie powinno znaleźć
przyjazne środowisko gdzie będzie się rozwijać. Po zażyciu pigułki "po" jajeczko
nie ma jak przetrwać ponieważ cała machina odpowiedzialna za przetrwanie
i rozwój zarodka została wstrzymana więc umiera z głodu i zostaje wydalone?

To straszne.
(20.01.2015, 19:53)Baron napisał(a): [ -> ]Po zażyciu pigułki "po" jajeczko
nie ma jak przetrwać ponieważ cała machina odpowiedzialna za przetrwanie
i rozwój zarodka została wstrzymana więc umiera z głodu i zostaje wydalone?
Nie dramatyzowałabym. :)
Z tego wątku dowiedziałem sie wiecej o kobietach niz przez całe moje zycie.
W sumie to noe Woe po co.
Ps. U mnie w LO w sklepiku sprzedają te tabletki. Wiec spoko.
(17.01.2016, 18:59)Sylwester napisał(a): [ -> ]Ps. U mnie w LO w sklepiku sprzedają te tabletki. Wiec spoko.
Czy masz w sklepiku aptekę? Z tego, co mi wiadomo takie rzeczy mogą być sprzedawane w aptekach, więc średnio wierzę.
Stron: 1 2