Za młodziaka miałem pstro w głowie. Priorytetem była dla mnie siłownia, imprezy i dziewczyny, co przekładało się na nieco groźniejszy styl bycia . To prawda, w latach szkolnych sam byłem agresorem, często dominowałem i miałem swoich pachołków, lubiłem mieć opinie łobuza, strach niósł za sobą szacunek. Pamiętam z tamtego okresu, że najgorsze co mogła zrobić osoba gnębiona, to właśnie donieść wychowawcy. Zgłoszenie podobnej sytuacji nauczycielowi niesie za sobą szereg konsekwencji. Nie jest prawdą, że opiekunowie nie są w stanie nic zrobić. Czasy PRLu się skończyły, dzisiaj jesteśmy już cywilizowanym narodem, a przynajmniej się staramy. W każdym razie jeśli chodzi o postępowanie z trudną młodzieżą, nie jest u nas tak źle. Wystarczyło małe zgłoszenie, aby mój rodzic wezwany był na rozmowę do szkoły. Jeśli takie spotkanie nie pomagało, a agresja z mojej strony nie ustępowała, w sprawę angażowana była również policja. W takiej sytuacji grozi wydalenie ze szkoły, kurator, sprawa w sądzie, a także smród w papierach. Co za tym idzie, możemy zapomnieć o wyborze dobrej szkoly średniej, jeśli aktualnie jesteśmy w gimnazjum. Jaki to będzie miało wpływ na nasze życie, odpowiedzcie sobie sami. Wiek o którym piszesz wspominam właśnie w takich barwach, nade mną również wisiało niebezpieczeństwo zrujnowania sobie przyszłości, dlatego musiałem odpuścić.
Za mojej edukacji, to i tak była sielanka dla klasowych osiłków. Po latach, kiedy wróciłem do swojej starej szkoły z teczką, zamiast plecaka, dopiero pracując tam, doszło do mnie, że te dzieciaki mają przekichane! Jak w więzieniu. Kamery, punkty ujemne, cuda niewidy. Po każdej bójce w szkole dyrekcja ma obowiązek wezwać policję. Szykanowanie jest bardzo surowo zwalczane, dużo lepiej, niż kiedyś.
Nie namawiam Cię, abyś poszedł do nauczyciela i z płaczem mu o tym opowiedział, bo to wiąże się z konsekwencjami społecznymi, o których pisali już w wątku moi poprzednicy. Po prostu mógłbyś wyrobić sobie opinie donosiciela, a to niesie za sobą kolejne problemy w przyszłości. W takich sytuacjach najlepiej jest zachować świadomość konsekwencji jakie grożą cwaniakowi, jeśli tylko Cię dotknie. Pamiętaj o tym, a nie dasz się wciągnąć w głupie zastraszanie, które i tak w 90% to tylko puste słowa, bo napastnicy również zdają sobie sprawę z następstw popełnionych czynów.
Na razie pokazałeś tylko swoją postawą jak bardzo się boisz, czym nakarmiłeś jedynie pewność siebie swojego kolegi. taka postawa stawia Cię również w niekorzystnym świetle wobec Twoich rówieśników. Masz wybór, albo wyjść na donosiciela, idąc od razu ze skargą, albo na ciotę, jak to obecnie ma miejsce lub stawić temu czoła, postarać się to wyjaśnić z kolegą i nie bać się go tak bardzo, jakby był islamskim terrorystą. Więcej wiary w siebie. Jeśli coś Ci się stanie, gość będzie miał masę problemów, Twoi rodzice nie zostawią sprawy bez echa jeśli wrócisz do domu poszarpany. W szkole również nie powinno Ci nic grozić, a nawet jeśli do czegoś dojdzie, zadbaj o to, aby sytuacja nie została niezauważona. Zawsze można rozegrać to tak, aby nikt nie mógł Ci zarzucić, że sam doniosłeś
Opcja ze znalezieniem większego osiłka rodzi tylko dodatkową agresję, bo druga strona zawsze może zrobić to samo. Szkoła to nie więzienie, dzieciaki nie są tak zorganizowane, wręcz przeciwnie, w obecności rodziców i nauczycieli, zamieniają się w potulne baranki. Sam widziałem takich kozaków, co to na korytarzu sieją postrach, a jak przychodzili do nas na dywanik w sekretariacie, łzy leciały ciurkiem podczas tłumaczenia. Jeśli natura nie obdarzyła Cię wielkimi muskułami, użyj tego, co masz w głowie. Na tym zawsze lepiej wyjdziesz.