04.04.2015, 23:07
naszło mnie na pisanie ale chyba nie jestem wystarczająco dobra żeby kontynuować. proszę o opinie
Każda historia miłosna ma czarny charakter,
ale ta historia miłosna jest o czarnym charakterze.
1.
LONDYN, SIERPIEŃ 2015
Siedziałem na przeciwko mojego nowego pracodawcy. Taką przynajmniej miałem nadzieję.
Mężczyzna po czterdziestce, lekko siwiejące już włosy miał gładko zaczesane do tyłu.
Czytając moje CV spoglądał na mnie co jakiś czas spojrzeniem, z którego nic nie mogłem wyczytać.
Mimowolnie poprawiłem kołnierz koszuli upewniając się że tatuaż na szyi nie zostanie zauważony.
- Więc ma pan 26 lat, panie Evans? - zapytał nagle.
- Tak jest, sir. - odparłem niemal automatycznie i zaraz pomyślałem - Co jest ze mną? Zwykle nie jestem boi dudkiem.
- Pana CV wygląda najciekawiej ze wszystkich i mam przeczucie że nadaje się pan do tej pracy. Tak więc spodziewam się tutaj Pana jutro o 9 rano.
Przez chwilę patrzyłem się na niego jakbym był niespełna rozumu.
W końcu jednak doszedłem do siebie, podziękowałem i tak dalej i wyszedłem.
Wybierając numer nie wiedziałem co jej powiem. Odebrała po drugim sygnale.
- I jak? - usłyszałem nie pewny kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki - Jak poszło?
- Chcesz najpierw usłyszeć złe wieści czy te gorsze?
Cisza na linii. - Dawaj złe - rzuciła po zastanowieniu.
- Zła wiadomość jest taka, że będziesz musiała codziennie żyć beze mnie od 9 do 17 od jutra, a gorsza
jest taka że ja nie będę mógł żyć z Tobą od 9 do 17 od jutra. Dostałem pracę, Stella!
Teraz idź i wykreśl to życzenie ze swojego pamiętnika. Stałem sie niezależny.
Usłyszałem chichot , lecz chwilę później opanowała się i spoważniała.
- Jason, muszę ci coś powiedzieć.
- Mów.
- Nie , najpierw przyjedź do domu.
- Możesz powiedzieć, jestem już w drodze do domu.
- Nie, czekam w domu.
Nagle wciągnęła głośno powietrze .
- Hej, jak tu wszedłeś? - usłyszałem. Tyle że nie mówiła już do mnie.
- Co pan tu robi? Dlaczego wchodzi pan do czyjegoś domu bez pukania?
- Stella? - rzuciłem zdezorientowany do słuchawki. Przyśpieszyłem kroku.
Jedyne co usłyszałem w odpowiedzi to jej krzyk i głośny łomot.
Wtedy bez namysłu puściłem się biegiem.
- Stella? Kto tam jest? Co się dzieje ? - krzyknąłem do TELEFONU. Wpadałem na każdego kto stał mi na drodze.
- Jason ! - tym razem to ona krzyknęła przeraźliwie.
Po szyi wydłuż kręgosłupa pociekła mi stróżka zimnego potu.
- Hej ! Nie wiem kim jesteś ,ale masz coś do mnie ! Zostaw Stelle ! Stella ! Dzwoń na policje!
Zanim przerwano połączenie usłyszałem głośny wrzask który przeciął powietrze i huk rozbijanej szyby.
Gdy dotarłem na miejsce niespełna pięć minut później zobaczyłem pod naszym oknem policje i pogotowie. Wokół stał tłum gapiów. Automatycznie ruszyłem w ich stronę bojąc się co mogę zobaczyć. Do końca miałem nadzieję że się mylę , ale gdy zobaczyłem Stelle leżącą w kałuży krwi na ulicy poczułem jakbym dostał nożem w serce. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa i osunąłem się za ziemie z płaczem.
Pogrzeb odbył się tydzień później. Ojciec Stelli , Andrew, podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
- Słyszałem że to był nieszczęśliwy wypadek. Ale wypaść przez okno z dziesiątego piętra.
Andrew przyjmował kondolencje, ja odprawiałem ludzi machnięciem ręki.
Zobaczyłem znajomą twarz więc niezauważony przysunąłem się bliżej . Derek McCann rozmawiał akurat z policjantem.
- Dlaczego FBI zależy na zabójstwu zwykłej dziewczyny? - chciał wiedzieć policjant.
Derek zrobił zirytowaną minę. - Nie chodzi mi o dziewczynę, tylko o jej chłopaka.
- Nie rozumiem.
- Musimy znaleźć mordercę Stelli jak najszybciej. Jeśli on wyruszy na poszukiwanie go , zabije po drodze tylu ludzi że nie starczy miejsc w grobach na wszystkich cmentarzach w Londynie.
Mimowolnie kącik ust mi zadrgał - Jakże on mnie dobrze zna - pomyślałem. Miał racje, już obmyślałem plan działania
Każda historia miłosna ma czarny charakter,
ale ta historia miłosna jest o czarnym charakterze.
1.
LONDYN, SIERPIEŃ 2015
Siedziałem na przeciwko mojego nowego pracodawcy. Taką przynajmniej miałem nadzieję.
Mężczyzna po czterdziestce, lekko siwiejące już włosy miał gładko zaczesane do tyłu.
Czytając moje CV spoglądał na mnie co jakiś czas spojrzeniem, z którego nic nie mogłem wyczytać.
Mimowolnie poprawiłem kołnierz koszuli upewniając się że tatuaż na szyi nie zostanie zauważony.
- Więc ma pan 26 lat, panie Evans? - zapytał nagle.
- Tak jest, sir. - odparłem niemal automatycznie i zaraz pomyślałem - Co jest ze mną? Zwykle nie jestem boi dudkiem.
- Pana CV wygląda najciekawiej ze wszystkich i mam przeczucie że nadaje się pan do tej pracy. Tak więc spodziewam się tutaj Pana jutro o 9 rano.
Przez chwilę patrzyłem się na niego jakbym był niespełna rozumu.
W końcu jednak doszedłem do siebie, podziękowałem i tak dalej i wyszedłem.
Wybierając numer nie wiedziałem co jej powiem. Odebrała po drugim sygnale.
- I jak? - usłyszałem nie pewny kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki - Jak poszło?
- Chcesz najpierw usłyszeć złe wieści czy te gorsze?
Cisza na linii. - Dawaj złe - rzuciła po zastanowieniu.
- Zła wiadomość jest taka, że będziesz musiała codziennie żyć beze mnie od 9 do 17 od jutra, a gorsza
jest taka że ja nie będę mógł żyć z Tobą od 9 do 17 od jutra. Dostałem pracę, Stella!
Teraz idź i wykreśl to życzenie ze swojego pamiętnika. Stałem sie niezależny.
Usłyszałem chichot , lecz chwilę później opanowała się i spoważniała.
- Jason, muszę ci coś powiedzieć.
- Mów.
- Nie , najpierw przyjedź do domu.
- Możesz powiedzieć, jestem już w drodze do domu.
- Nie, czekam w domu.
Nagle wciągnęła głośno powietrze .
- Hej, jak tu wszedłeś? - usłyszałem. Tyle że nie mówiła już do mnie.
- Co pan tu robi? Dlaczego wchodzi pan do czyjegoś domu bez pukania?
- Stella? - rzuciłem zdezorientowany do słuchawki. Przyśpieszyłem kroku.
Jedyne co usłyszałem w odpowiedzi to jej krzyk i głośny łomot.
Wtedy bez namysłu puściłem się biegiem.
- Stella? Kto tam jest? Co się dzieje ? - krzyknąłem do TELEFONU. Wpadałem na każdego kto stał mi na drodze.
- Jason ! - tym razem to ona krzyknęła przeraźliwie.
Po szyi wydłuż kręgosłupa pociekła mi stróżka zimnego potu.
- Hej ! Nie wiem kim jesteś ,ale masz coś do mnie ! Zostaw Stelle ! Stella ! Dzwoń na policje!
Zanim przerwano połączenie usłyszałem głośny wrzask który przeciął powietrze i huk rozbijanej szyby.
Gdy dotarłem na miejsce niespełna pięć minut później zobaczyłem pod naszym oknem policje i pogotowie. Wokół stał tłum gapiów. Automatycznie ruszyłem w ich stronę bojąc się co mogę zobaczyć. Do końca miałem nadzieję że się mylę , ale gdy zobaczyłem Stelle leżącą w kałuży krwi na ulicy poczułem jakbym dostał nożem w serce. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa i osunąłem się za ziemie z płaczem.
Pogrzeb odbył się tydzień później. Ojciec Stelli , Andrew, podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
- Słyszałem że to był nieszczęśliwy wypadek. Ale wypaść przez okno z dziesiątego piętra.
Andrew przyjmował kondolencje, ja odprawiałem ludzi machnięciem ręki.
Zobaczyłem znajomą twarz więc niezauważony przysunąłem się bliżej . Derek McCann rozmawiał akurat z policjantem.
- Dlaczego FBI zależy na zabójstwu zwykłej dziewczyny? - chciał wiedzieć policjant.
Derek zrobił zirytowaną minę. - Nie chodzi mi o dziewczynę, tylko o jej chłopaka.
- Nie rozumiem.
- Musimy znaleźć mordercę Stelli jak najszybciej. Jeśli on wyruszy na poszukiwanie go , zabije po drodze tylu ludzi że nie starczy miejsc w grobach na wszystkich cmentarzach w Londynie.
Mimowolnie kącik ust mi zadrgał - Jakże on mnie dobrze zna - pomyślałem. Miał racje, już obmyślałem plan działania