Czy bez stacji benzynowej w niedzielę da się obejść? Nie wiem, co na to moi kierowcy, którzy nie mogliby widywać swoich rodzin w tygodniu, bo w niedzielę stacja nieczynna a w poniedziałek czas pracy się kończy... bardzo małostkowe gadanie.
Dopóki nie odpowiadasz za zdrowie i powrót do domu kilkunastu osób to handel w niedzielę lub jego brak czy skala nie robią żadnej różnicy.

Jak dla mnie Biedronki, Lidle i tym podobne mogą być zamknięte - i tak zakupy spożywcze robię w tygodniu. Problem pojawia się raczej przy sklepach np. z ubraniami i butami. Mój narzeczony pracuje od poniedziałku do soboty. Nie mam sumienia gonić go w sobotę wieczorem na zakupy ciuchów czy butów. A tak właśnie było w tę sobotę. Przyjechał z pracy popołudniu, przebrał się i wyszliśmy na zakupy, bo każde z nas chciało sobie kupić buty, korzystając z promocji, która akurat była.
Kolejna sprawa - znajomi remontują mieszkanie. Analogiczna sytuacja: on pracuje od poniedziałku do soboty. Z żoną chciałby kupić meble do mieszkania czy materiały. Niedziela to byłby odpowiedni czas na spokojne jeżdżenie po sklepach, żeby jak najwięcej obejrzeć i może coś wybrać. Jeżeli pojadą w sobotę popołudniu to mają na to mniej czasu. Poświęcenie popołudniowej soboty na zakupy oznacza wstrzymanie prac remontowych. To kiedy ten remont ma robić, w niedzielę?
Więc tu nie rozchodzi się o zakupy spożywcze - choć to niektórych to boli. Bardziej chodzi o zakupy nie codzienne, gdzie kupowanie ubrań czy butów, szczególnie z dziećmi zabiera jednak trochę czasu i nie każdy po 8 czy 9 godzinach pracy ma jeszcze ochotę na chodzenie po sklepach i gonitwę z czasem, bo do zamknięcia zostały 2 godziny.
Poza tym jako studentka dzienna pracowałam w sklepie z ubraniami w weekendy w galerii. I lubiłam pracować w niedzielę, bo miałam dobrą stawkę. A też nie we wszystkie niedziele pracowałam.