05.09.2020, 10:35
Cześć,
ostatnio naszło mnie, że generalnie w Polsce ludzie są trudni jeśli chodzi o kulturalną komunikację w jakichkolwiek sklepach, galeriach, u fryzjera, ogólnie wszędzie gdzie świadczą jakieś usługi i klient przychodzi by wydać tam pieniądze. Jako klient nie spodziewam się, że ktoś z obsługi zaraz rzuci się na mnie z dziesiątkami propozycji, bo akurat tego nie lubię, ale generalnie zadając komuś pytanie w sklepie, czy umawiając się u fryzjera, z którym nie jestem na Ty przez telefon, w kulturalny sposób słyszy się zwykle ton robota, z dozą wielkiej niechęci jakby zadając pytanie robimy drugiemu człowiekowi krzywdę. Są oczywiście miejsca gdzie dba się o to wrażenie, że faktycznie komuś zależy na tym by klient poczuł się ok, ale w zdecydowanej większości przypadków mam do czynienia zwyczajnie z fatalnie nastawionymi do swojej pracy ludźmi. Pomrukiwania, jakieś niechlujne wymijające odpowiedzi, mina Pani pod kasą jakbym chciał ją zabić pytając o dostępność butów w innym rozmiarze. Ogólnie wrażenie wielkiej łaski ze strony pracownika gdy raczy nam odpowiedzieć na jakieś pytanie. To dosłownie codzienność, która niemiłosiernie męczy.
Powiedzcie mi skąd to się bierze? Czy przedsiębiorcy traktują tych ludzi jak psy, że odechciewa im się uśmiechu na twarzy? Czy klienci trzymają ten sam poziom albo gorszy? A może brak im odpowiedniego szkolenia? Polska mentalność?
Nie jestem w stanie pojąć jak można być miłym człowiekiem i spotykać się non stop z tak niskim poziomem manier wśród ludzi gdzie chcę za coś zapłacić. Szczerze, to niemal całkowicie przerzuciłem się na zakupy online, poza artykułami spożywczymi ponieważ naprawdę zakupy bywają zwyczajnie męczące i to nie tylko przez niemiłych ludzi, ale również ich totalny brak kompetencji. Brudny sklep, zakurzone lady, obdarte buty w obuwniczym, ubrania na sprzedaż na ziemi, niepoukładane przedmioty, walające się kartony, a nawet palety w marketach, czy brak wiedzy o tym co się sprzedaje. Wystawisz jedną uczciwą opinie wśród stosu fałszywych i potem zdziwienie wielkie, że komuś taki stan rzeczy nie odpowiada.
Powiedzcie mi skąd to się wszystko bierze? Ja jestem w stanie zrozumieć, że klienci też bywają niemili lub dziwni, bo sam nie raz widziałem, ale czemu do cholery, tak trudno jest zareagować pozytywnie na klienta?
ostatnio naszło mnie, że generalnie w Polsce ludzie są trudni jeśli chodzi o kulturalną komunikację w jakichkolwiek sklepach, galeriach, u fryzjera, ogólnie wszędzie gdzie świadczą jakieś usługi i klient przychodzi by wydać tam pieniądze. Jako klient nie spodziewam się, że ktoś z obsługi zaraz rzuci się na mnie z dziesiątkami propozycji, bo akurat tego nie lubię, ale generalnie zadając komuś pytanie w sklepie, czy umawiając się u fryzjera, z którym nie jestem na Ty przez telefon, w kulturalny sposób słyszy się zwykle ton robota, z dozą wielkiej niechęci jakby zadając pytanie robimy drugiemu człowiekowi krzywdę. Są oczywiście miejsca gdzie dba się o to wrażenie, że faktycznie komuś zależy na tym by klient poczuł się ok, ale w zdecydowanej większości przypadków mam do czynienia zwyczajnie z fatalnie nastawionymi do swojej pracy ludźmi. Pomrukiwania, jakieś niechlujne wymijające odpowiedzi, mina Pani pod kasą jakbym chciał ją zabić pytając o dostępność butów w innym rozmiarze. Ogólnie wrażenie wielkiej łaski ze strony pracownika gdy raczy nam odpowiedzieć na jakieś pytanie. To dosłownie codzienność, która niemiłosiernie męczy.
Powiedzcie mi skąd to się bierze? Czy przedsiębiorcy traktują tych ludzi jak psy, że odechciewa im się uśmiechu na twarzy? Czy klienci trzymają ten sam poziom albo gorszy? A może brak im odpowiedniego szkolenia? Polska mentalność?
Nie jestem w stanie pojąć jak można być miłym człowiekiem i spotykać się non stop z tak niskim poziomem manier wśród ludzi gdzie chcę za coś zapłacić. Szczerze, to niemal całkowicie przerzuciłem się na zakupy online, poza artykułami spożywczymi ponieważ naprawdę zakupy bywają zwyczajnie męczące i to nie tylko przez niemiłych ludzi, ale również ich totalny brak kompetencji. Brudny sklep, zakurzone lady, obdarte buty w obuwniczym, ubrania na sprzedaż na ziemi, niepoukładane przedmioty, walające się kartony, a nawet palety w marketach, czy brak wiedzy o tym co się sprzedaje. Wystawisz jedną uczciwą opinie wśród stosu fałszywych i potem zdziwienie wielkie, że komuś taki stan rzeczy nie odpowiada.
Powiedzcie mi skąd to się wszystko bierze? Ja jestem w stanie zrozumieć, że klienci też bywają niemili lub dziwni, bo sam nie raz widziałem, ale czemu do cholery, tak trudno jest zareagować pozytywnie na klienta?