Karol
14.05.2011, 23:34
Już niedługo w Polsce może dokonać się prawdziwa rewolucja. Dzięki niej uzyskamy dostęp do superszybkiego internetu, który pozwoli nam ściągnąć film w jakości HD w 5 minut! Zyska na tym nie tylko Kowalski, ale cała nasza gospodarka.
Pod nasze strzechy wchodzi - wciąż powoli - nowa technologia - NGA (Next Generation Access) oparta na łączach światłowodowych o przepustowości przekraczającej 100 Mb/s. Największą prędkość transmisji oferuje standard FTTH (Fiber to the home), czyli światłowód doprowadzony do każdego domu i mieszkania. Nieco wolniejsze rozwiązanie to FTTB (Fiber to the building), czyli światłowód doprowadzony do budynku, a dalej rozprowadzany już tradycyjnymi miedzianymi drutami.
Według założeń Unii Europejskiej do 2020 roku połowa mieszkańców ma mieć dostęp do superszybkich łączy światłowodowych. Czy te wytyczne zostaną spełnione i w naszym kraju? Miejmy nadzieję, bo Polska nie może sobie przecież pozwolić na wypadnięcie z teleinformatycznej autostrady.
Maciej Witucki, prezes Grupy TP, podkreśla, że jest o co walczyć.
- W tej chwili technologie informacyjne i komunikacyjne odpowiadają za 25 proc. wzrostu PKB i aż 40 proc. wzrostu produktywności Unii Europejskiej - podkreśla Maciej Witucki.
Dzięki szybkim łączom życie stanie się prostsze i tańsze. Dostęp przez sieć do lekarzy czy e-administracji to dopiero początek. Powstaną usługi, o których dziś nawet nie marzymy: kopie zapasowe całych komputerów, telewizja 3D wprost z internetu...
Szef Grupy TP zaznacza, że zyska na tym cała gospodarka.
- Powstaną nowe miejsca pracy przy budowie i utrzymaniu infrastruktury oraz przy nowych usługach telekomunikacyjnych - mówi Maciej Witucki.
Bomba w górę
Wyścig z czasem już się zaczął. Na razie jesteśmy daleko w tyle. Nie tylko za Europą Zachodnią, ale również za Łotwą czy Litwą, która ma najwięcej światłowodowych łączy internetowych w Europie (21 proc.). Liderem na świecie jest Korea Południowa, gdzie 50 proc. obywateli ma dostęp do superszybkich łączy. Standardem jest tam przepustowość 1Gb/s!
Sukces nie byłby możliwy bez pomocy państwa. A koszty są niebagatelne. Od 2003 na cyfrową rewolucję wydano 70 mld dolarów! Ale to nie jedyny problem. Inwestycje w łącza nowej generacji wymagają także przyjaznego otoczenia prawno-regulacyjnego.
- Dodatkowym wyzwaniem dla operatorów w Europie Środkowo-Wschodniej będzie dalsza restrykcyjna polityka regulatorów rynku. Większość z nich, nawet tych mniej aktywnych, od tej pory będzie przestrzegać wytycznych Komisji Europejskiej i skupiać się na ułatwianiu dostępu do rynku dla innych uczestników - podkreśla Edyta Kosowska, analityk z warszawskiego oddziału Frost & Sullivan.
W Polsce ogromne inwestycje w internet NGA planuje Grupa TP. Nie wiadomo jednak, czy inne podmioty dołączą się do teleinformatycznej modernizacji naszego kraju. Na przeszkodzie może stanąć ostatnia decyzja prezesa UKE, która sieci nowej generacji traktuje w ten sam sposób, jak starszą i dużo tańszą infrastrukturę miedzianą.
- Oznacza to, że TP jako inwestor będzie zobowiązany do udostępnienia światłowodów konkurentom w ramach usługi dostępu do tzw. lokalnej pętli abonenckiej (LLU) - tłumaczy Maciej Witucki.
Powstaje pytanie, czy takie stanowisko UKE nie zniechęci operatorów alternatywnych do samodzielnych inwestycji. Jeżeli operator o znaczącej pozycji wybuduje infrastrukturę światłowodową, i tak zostanie zmuszony regulacjami prawnymi do jej udostępnienia konkurentom. W ten sposób internetowa rewolucja znów się odwlecze. I stracą nie tylko Kowalscy, ale cała polska gospodarka.
Pod nasze strzechy wchodzi - wciąż powoli - nowa technologia - NGA (Next Generation Access) oparta na łączach światłowodowych o przepustowości przekraczającej 100 Mb/s. Największą prędkość transmisji oferuje standard FTTH (Fiber to the home), czyli światłowód doprowadzony do każdego domu i mieszkania. Nieco wolniejsze rozwiązanie to FTTB (Fiber to the building), czyli światłowód doprowadzony do budynku, a dalej rozprowadzany już tradycyjnymi miedzianymi drutami.
Według założeń Unii Europejskiej do 2020 roku połowa mieszkańców ma mieć dostęp do superszybkich łączy światłowodowych. Czy te wytyczne zostaną spełnione i w naszym kraju? Miejmy nadzieję, bo Polska nie może sobie przecież pozwolić na wypadnięcie z teleinformatycznej autostrady.
Maciej Witucki, prezes Grupy TP, podkreśla, że jest o co walczyć.
- W tej chwili technologie informacyjne i komunikacyjne odpowiadają za 25 proc. wzrostu PKB i aż 40 proc. wzrostu produktywności Unii Europejskiej - podkreśla Maciej Witucki.
Dzięki szybkim łączom życie stanie się prostsze i tańsze. Dostęp przez sieć do lekarzy czy e-administracji to dopiero początek. Powstaną usługi, o których dziś nawet nie marzymy: kopie zapasowe całych komputerów, telewizja 3D wprost z internetu...
Szef Grupy TP zaznacza, że zyska na tym cała gospodarka.
- Powstaną nowe miejsca pracy przy budowie i utrzymaniu infrastruktury oraz przy nowych usługach telekomunikacyjnych - mówi Maciej Witucki.
Bomba w górę
Wyścig z czasem już się zaczął. Na razie jesteśmy daleko w tyle. Nie tylko za Europą Zachodnią, ale również za Łotwą czy Litwą, która ma najwięcej światłowodowych łączy internetowych w Europie (21 proc.). Liderem na świecie jest Korea Południowa, gdzie 50 proc. obywateli ma dostęp do superszybkich łączy. Standardem jest tam przepustowość 1Gb/s!
Sukces nie byłby możliwy bez pomocy państwa. A koszty są niebagatelne. Od 2003 na cyfrową rewolucję wydano 70 mld dolarów! Ale to nie jedyny problem. Inwestycje w łącza nowej generacji wymagają także przyjaznego otoczenia prawno-regulacyjnego.
- Dodatkowym wyzwaniem dla operatorów w Europie Środkowo-Wschodniej będzie dalsza restrykcyjna polityka regulatorów rynku. Większość z nich, nawet tych mniej aktywnych, od tej pory będzie przestrzegać wytycznych Komisji Europejskiej i skupiać się na ułatwianiu dostępu do rynku dla innych uczestników - podkreśla Edyta Kosowska, analityk z warszawskiego oddziału Frost & Sullivan.
W Polsce ogromne inwestycje w internet NGA planuje Grupa TP. Nie wiadomo jednak, czy inne podmioty dołączą się do teleinformatycznej modernizacji naszego kraju. Na przeszkodzie może stanąć ostatnia decyzja prezesa UKE, która sieci nowej generacji traktuje w ten sam sposób, jak starszą i dużo tańszą infrastrukturę miedzianą.
- Oznacza to, że TP jako inwestor będzie zobowiązany do udostępnienia światłowodów konkurentom w ramach usługi dostępu do tzw. lokalnej pętli abonenckiej (LLU) - tłumaczy Maciej Witucki.
Powstaje pytanie, czy takie stanowisko UKE nie zniechęci operatorów alternatywnych do samodzielnych inwestycji. Jeżeli operator o znaczącej pozycji wybuduje infrastrukturę światłowodową, i tak zostanie zmuszony regulacjami prawnymi do jej udostępnienia konkurentom. W ten sposób internetowa rewolucja znów się odwlecze. I stracą nie tylko Kowalscy, ale cała polska gospodarka.