15.06.2011, 22:44
W bieżącym roku niestety odszedł od nas wspaniały irlandzki gitarzysta i wokalista - Gary Moore.Swoją muzyczną karierę rozpoczął już w 1973 roku ze zespołem Skid Row.Porem współpracował z irlandzkim hard rockowym Thin Lizzy.
W drugiej połowie lat 70-tych współpracował z supergrupą Colosseum II.
Pod koniec lat 70-tych rozpoczął bardzo owocną karierę solową.Wydał ponad 30 płyt z których kilka stało się wielkimi hitami : ,,Corridors of power''(1982) ,,Victims of the future''(1983), ,,Run for cover'' czy przede wszystkim ,,Still got the blues'' i ,,After hours''.
Jego gra na gitarze była niezwykle ekspresyjna i dynamiczna.Z jednej strony potrafił koić melancholijnymi nutami by potem nagle zagrać zadziorne i energetyczne solo jak na przykład w ,,Parisienne walkways'' czy w swoim największym przeboju ,,Still got the blues''
Pomimo tego,że odszedł jego muzyka będzie wiecznie żywa i myślę ,że nigdy się nie zestarzeje.
W drugiej połowie lat 70-tych współpracował z supergrupą Colosseum II.
Pod koniec lat 70-tych rozpoczął bardzo owocną karierę solową.Wydał ponad 30 płyt z których kilka stało się wielkimi hitami : ,,Corridors of power''(1982) ,,Victims of the future''(1983), ,,Run for cover'' czy przede wszystkim ,,Still got the blues'' i ,,After hours''.
Jego gra na gitarze była niezwykle ekspresyjna i dynamiczna.Z jednej strony potrafił koić melancholijnymi nutami by potem nagle zagrać zadziorne i energetyczne solo jak na przykład w ,,Parisienne walkways'' czy w swoim największym przeboju ,,Still got the blues''
Pomimo tego,że odszedł jego muzyka będzie wiecznie żywa i myślę ,że nigdy się nie zestarzeje.