Sebastian
21.06.2011, 11:41
Podobno zabijanie jest najtrudniejsze, kiedy ofiara patrzy zabójcy w oczy.
Snajper nie ma tego problemu, ma zabić niepostrzeżenie, z ukrycia.Filmy wojenne w ogromnej większości pokazują działania wojenne w krzywym zwierciadle. Dlatego myślimy np., że snajper strzela z 500 metrów w głowę czy że tradycyjna kamizelka kuloodporna uchroni ruchomy cel od kuli. Wszystko to ma oczywiście uatrakcyjnić film, niestety faktycznie jest wierutną bzdurą.Szkolenie i praca snajpera niewiele ma wspólnego z tym co znamy z wielkiego ekranu. Szkolenia opierają się o setki godzin wykładów i wielotygodniowe treningi, dopiero po tym wszystkim człowiek może w kilka sekund podjąć decyzję o tym jak strzelić, by zabić. Snajper wie, że zabija nie tyle pocisk, co ciśnienie przez niego wytworzone.
Snajper nie przeżyje niewoli.Snajper ma tylko jedną szansę, jeśli źle się ukryje, chybi a w efekcie tego da się złapać – ma przechlapane. Podczas każdej wojny stosowano rozmaite metody radzenia sobie z jeńcami, którzy mieli zabijać z ukrycia. Podczas obu Wojen Czeczeńskich rosyjscy snajperzy, którzy dostawali się do niewoli, byli zabijani w mało wysublimowany sposób – podrzynano im gardła i pozostawiano na powolną śmierć.
Pierwsze sekcje strzelców wyborowych powstały cztery lata temu w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu i Wędrzynie z inicjatywy ówczesnego dowódcy jednostki gen. bryg. Mirosława Różańskiego. W ubiegłym roku powstała szkoła snajperów, w której byli żołnierze Mirosława Różańskiego szkolą strzelców z innych jednostek. Kurs ma przygotować żołnierzy do pracy w nowoczesnej armii. Potrzeba jego stworzenia okazała się szczególnie widoczna po doświadczeniach armii w misji afgańskiej i irackiej. Samo tworzenie szkoły snajperów w Polsce nie było wcale łatwe, nie chodziło wcale o kadrę, ale o nowe procedury. W ich tworzeniu pomagali zarówno snajperzy policyjni oraz operatorzy GROMu, - ludzie z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Dzięki temu ustalono zakres szkoleń, system oceniania oraz dobrano broń, którą posługują się teraz snajperzy.
By zostać snajperem trzeba mieć spełnione wszystkie warunki do zawodowej służby wojskowej (nieposzlakowana opinia, zdany egzamin ze sprawności fizycznej oraz „dobre oko”), dochodzą do tego testy psychologiczne, które mają wybrać najlepszych z najlepszych. Efektem tego jest niewielka liczba żołnierzy, którzy mogą pozytywnie przejść sito rekrutacji. 10-cio tygodniowe szkolenie składa się z 318 godzin praktyki i 66 godzin teorii (w ramach tego mamy m.in. teorię i praktykę strzelań, szkolenia ogniowe, budowę i użytkowanie uzbrojenia, taktykę, terenoznawstwo, łączność, topografię, udzielanie pierwszej pomocy medycznej, psychologię, prawo międzynarodowe, techniki kamuflażu). Po ukończeniu kursu żołnierz otrzymuje specjalny certyfikat i może uważać się za elitę.
Szkoła snajperów w Wędrzynie bywa nazywana Szkołą Duchów, a to dlatego, że każdy szkolony tam żołnierz ma istnieć dla wroga jedynie jako zjawa. Ma się pojawić, wykonac zadanie i zniknąć bez śladu.
Snajper nie ma tego problemu, ma zabić niepostrzeżenie, z ukrycia.Filmy wojenne w ogromnej większości pokazują działania wojenne w krzywym zwierciadle. Dlatego myślimy np., że snajper strzela z 500 metrów w głowę czy że tradycyjna kamizelka kuloodporna uchroni ruchomy cel od kuli. Wszystko to ma oczywiście uatrakcyjnić film, niestety faktycznie jest wierutną bzdurą.Szkolenie i praca snajpera niewiele ma wspólnego z tym co znamy z wielkiego ekranu. Szkolenia opierają się o setki godzin wykładów i wielotygodniowe treningi, dopiero po tym wszystkim człowiek może w kilka sekund podjąć decyzję o tym jak strzelić, by zabić. Snajper wie, że zabija nie tyle pocisk, co ciśnienie przez niego wytworzone.
Snajper nie przeżyje niewoli.Snajper ma tylko jedną szansę, jeśli źle się ukryje, chybi a w efekcie tego da się złapać – ma przechlapane. Podczas każdej wojny stosowano rozmaite metody radzenia sobie z jeńcami, którzy mieli zabijać z ukrycia. Podczas obu Wojen Czeczeńskich rosyjscy snajperzy, którzy dostawali się do niewoli, byli zabijani w mało wysublimowany sposób – podrzynano im gardła i pozostawiano na powolną śmierć.
Pierwsze sekcje strzelców wyborowych powstały cztery lata temu w 17. Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu i Wędrzynie z inicjatywy ówczesnego dowódcy jednostki gen. bryg. Mirosława Różańskiego. W ubiegłym roku powstała szkoła snajperów, w której byli żołnierze Mirosława Różańskiego szkolą strzelców z innych jednostek. Kurs ma przygotować żołnierzy do pracy w nowoczesnej armii. Potrzeba jego stworzenia okazała się szczególnie widoczna po doświadczeniach armii w misji afgańskiej i irackiej. Samo tworzenie szkoły snajperów w Polsce nie było wcale łatwe, nie chodziło wcale o kadrę, ale o nowe procedury. W ich tworzeniu pomagali zarówno snajperzy policyjni oraz operatorzy GROMu, - ludzie z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem. Dzięki temu ustalono zakres szkoleń, system oceniania oraz dobrano broń, którą posługują się teraz snajperzy.
By zostać snajperem trzeba mieć spełnione wszystkie warunki do zawodowej służby wojskowej (nieposzlakowana opinia, zdany egzamin ze sprawności fizycznej oraz „dobre oko”), dochodzą do tego testy psychologiczne, które mają wybrać najlepszych z najlepszych. Efektem tego jest niewielka liczba żołnierzy, którzy mogą pozytywnie przejść sito rekrutacji. 10-cio tygodniowe szkolenie składa się z 318 godzin praktyki i 66 godzin teorii (w ramach tego mamy m.in. teorię i praktykę strzelań, szkolenia ogniowe, budowę i użytkowanie uzbrojenia, taktykę, terenoznawstwo, łączność, topografię, udzielanie pierwszej pomocy medycznej, psychologię, prawo międzynarodowe, techniki kamuflażu). Po ukończeniu kursu żołnierz otrzymuje specjalny certyfikat i może uważać się za elitę.
Szkoła snajperów w Wędrzynie bywa nazywana Szkołą Duchów, a to dlatego, że każdy szkolony tam żołnierz ma istnieć dla wroga jedynie jako zjawa. Ma się pojawić, wykonac zadanie i zniknąć bez śladu.