Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Pamiatki minionej epoki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

tungar

Witajcie. Ideą tego tematu jest pokazanie pamiątek po epoce komunizmu. Może to być wszystko, począwszy od budynków i pomników a skończywszy na opakowaniach po zapałkach. Zacznę od czegoś co was pewnie lekko zaszokuje. Teatr w wiecznej budowie, Inwestycja ta rozpoczęła się w roku 1974 ( nie to nie jest pomyłka ) i trwa do dnia dzisiejszego. Tak wygląda w dniu dzisiejszym:

[Obrazek: z3891008X.jpg]

[Obrazek: z6070979X.jpg]

A tak ma wyglądać za kilka lat:
[Obrazek: bilde?Site=DW&Date=20091214&Category=LUB...0&MaxW=670]
Trudno zgadywać czy to jest największy obiekt tego typu obiekt w kraju, ale na pewno najdłużej budowany.
Co jest i co będzie ( o ile będzie ) w tej gigantycznej inwestycji zobaczycie w tym krótkim filmie.




URSUS – NIEGDYŚ NAJWIĘKSZA I NAJNOWOCZEŚNIEJSZA ODLEWNIA ŻELIWA W EUROPIE JEST TERAZ TYLKO SKŁADNICĄ ZŁOMU. I TO ZDECYDOWANIE NAJWIĘKSZĄ W POLSCE.
[Obrazek: pre_1306057501__odlewnia_ursus_lublin_2.jpg]
Megalomania rozbuchanego PRL-u

Odlewnia ta była inwestycją centralną realizowaną w latach 1972-1983 z przeznaczeniem dla całego przemysłu motoryzacyjnego. Władze PRL-owskie aby zbudować obiekt zaciągnęły 75 mln dolarów pożyczki w zachodnioeuropejskich bankach. Inwestycja nigdy nie została w pełni dokończona. Zrealizowano ok. 40 proc. planów.
Od 1980 r. odlewnię włączono do Zrzeszenia Przemysłu Ciągnikowego „Ursus” (wcześniej należała do Fabryki Samochodów Ciężarowych).
Była najnowocześniejszym tego typu zakładem w Polsce i jednym z najnowocześniejszych w Europie. Zastosowano w niej ekologiczną, ale drogą technologię elektryczną. W 1998 roku i w latach poprzednich odlewnia w Lublinie przynosiła straty średnio rzędu 3,5 mln zł miesięcznie.
Okres świetności zakładu to koniec lat 80. W 1991 r., z powodu trudności finansowych, dwukrotnie stawała produkcja. W następnych latach odlewni kilkakrotnie odłączano prąd z powodu niezapłaconych rachunków.
W marcu 1999 r. odlewnię przejął kielecki Centrostal. Za zakład zapłacił 8 mln zł. W odlewnię zainwestował 23 mln zł – bez rezultatu, sytuacja coraz bardziej się pogarszała.
We wrześniu 1999 r. odlewni odłączono prąd. W grudniu tego roku rozpoczęły się zwolnienia pracowników. W 2000 r. odlewnię postawiono w stan likwidacji.
[Obrazek: pre_1306058758__odlewnia_ursus_lublin_13.jpg]
[Obrazek: pre_1306058014__odlewnia_ursus_lublin_8.jpg]
Cytat:Ze stali użytej do budowy odlewni Ursus można byłoby postawić w Lublinie jedenaście wież Eiffla. A sam budynek hali zajmuje tyle gruntu co Ogród Saski. – Od września 1999 roku serce zakładu nie bije. Wszystko ustało z chwilą wygaszenia pieców – z żalem mówi były pracownik zakładu.

BYŁA KIEDYŚ ODLEWNIA O tym, że przed laty w pustej dziś hali odlewano bloki silników świadczą tylko rdzenie odlewów i pozostałości wyrobów w metalowych skrzyniach.– Gdy wszedłem do hali pomyślałem, że to idealne miejsce na plan filmowy dla Arnolda Schwarzeneggera. Olbrzymie przestrzenie, wielkie metalowe konstrukcje, chodniki, słupy – wspomina Tomasz Drozd, likwidator zakładu. Pierwszy raz wewnątrz hali głównej odlewni był w lipcu 2001 r. – Wcześniej widziałem ją kilka razy z zewnątrz, ale o wielkości obiektu przekonałem się dopiero, gdy wszedłem do środka – dodaje Drozd.

Halę wewnątrz najlepiej oglądać z... samochodu. – To był kolos, nigdy wcześniej nie widziałem takiej budowli – wspomina Jacek Firkowski, który rozpoczął pracę w odlewni Lublin w 1985 r. – Hala główna była tak wielka, że kilka dni musiałem poświęcić na wydeptanie ścieżek, po których miałem chodzić, aby się ciągle nie gubić.
W zasadzie są dwie hale. „Poziom zero” – tu prowadzi główna brama. Zaraz za nią wpadamy na tory kolejowe. Do hali wjeżdżały pociągi ze złomem. Później zabierały odlane w zakładzie elementy. Gigantyczna przestrzeń – hala ma 9 metrów wysokości. Ta która jest położona nad nią – „poziom 9” – jest jeszcze wyższa – 13 metrów. Obie hale łączy kilkudziesięciometrowa betonowa pochylnia-rampa. Kiedyś korzystały z niej ciężarówki, które wjeżdżały z materiałami na pierwsze piętro.
Rampa była aortą do serca odlewni. Prowadziła do miejsca, gdzie stały piece do wytopu surówki. Teraz po piecach zostało puste miejsce i wielkie dziury. – W sumie było osiem pieców: cztery łukowe o pojemności 30 ton i cztery indukcyjne – dwa razy większe – mówi Konstanty Guz, były dyr. ds. techniki i produkcji, z odlewnią związany od 1975 roku.
Latem w okolicach pieca temperatura sięgała 50-60 stopni C. – Zimą było chłodniej, ale nie na tyle, aby zakładać kurtkę – dodaje Guz.
Teraz niewielkie kałuże wody na posadzce są zamarznięte.
[Obrazek: pre_1306057983__odlewnia_ursus_lublin_6.jpg]
Tyle pozostało po potędze PRL-u
[Obrazek: 69_138.jpg]
Pozostaje pytanie, czy warto było rozpoczynać tak gigantyczny projekt,który nigdy nie został ukończony (ok 40% planów zostało zrealizowanych). Jeśli było warto to dlaczego skończyło się tak jak się skoczyło. A może w ogóle nie warto zadawać takich pytań...
tungar napisał(a):Pozostaje pytanie, czy warto było rozpoczynać ... projekt, który nigdy nie został ukończony

Nie ten tok myślenia.
Zawsze było warto budować państwowe fabryki.
Nie było warto ufać władzom (udziałowcy i władze państwowe), które pokusiły się o sprzedaż akcji w celu dążenia do upadku spółki.
Teren zapewne jest już wystawiony na sprzedaż dla zagranicznego kontrahenta, "byle nie naszego krajowego" - tok myślenia ówczesnych i dzisiejszych polskich władz państwowych.

Temat rzeka, prywatyzacja spółek, dążenie do upadłości "poprzez podkładanie wszelkich możliwych kłód pod nogi", "niezapłacone rachunki" wobec państwa dla którego fabryka pracowała (fakt, mogli sami sobie pobudować elektrownię, ale wtenczas dokuczali by im "zieloni ziemianie"), inne.

Szkoda marnować myśli na stawianie pytania "Dlaczego?".