27.11.2011, 16:39
Wbrew pozorom "kałach" taki odporny na brud to nie jest. W praktyce wystarczy po intensywnym strzelaniu (nie mówiąc już o strzelaniu ślepakami) zostawić wilgotną broń w wilgotnym środowisku. Po dwóch dniach, zamek trzeba otwierać "z buta" lub młotkiem. Bez czyszczenia i oleju do konserwacji się nie obejdzie. Rura gazowa w używanych egzemplarzach lubi sobie rdzewieć, do czyszczenia tłoka używam Cif-a, czyści na błysk. Ważne, żeby się nie zapiekł, bo wtedy trzeba postępować tak jak wyżej napisałem. Dla wygody obsługującego broń, warto się zaopatrzyć w narzędzia ze sklepu myśliwskiego, gdyż samym przybornikiem ciężko widzę takie czyszczenie No ale, ja mam na myśli konserwację broni w warunkach luksusowych, a nie w polu. Do rury gazowej świetnie nadają się szczotki mosiężne do czyszczenia dubeltówek i broni gładkolufowej. Wchodzą na duży "wcisk" i ładnie zbierają rdzę.
Broni nie pucuję tak jak szwej. Ma po porostu działać, a gdy nie jest używana ma być zakonserwowana. Zawsze zaczynam od lufy po częściowym rozłożeniu). Najpierw daję olej, następnie wycior i szczotka mosiężna, na koniec filcowy przecierak, ale jeszcze lepszy jest sznur do czyszczenia. Lufa po takim traktowaniu zrobiona jest na błysk. Później biorę się za resztę. Mechanizmu spustowego raczej nie rozbieram, poprzestaję na solidnym wymyciu go benzyną i naoliwieniu.
Broni nie pucuję tak jak szwej. Ma po porostu działać, a gdy nie jest używana ma być zakonserwowana. Zawsze zaczynam od lufy po częściowym rozłożeniu). Najpierw daję olej, następnie wycior i szczotka mosiężna, na koniec filcowy przecierak, ale jeszcze lepszy jest sznur do czyszczenia. Lufa po takim traktowaniu zrobiona jest na błysk. Później biorę się za resztę. Mechanizmu spustowego raczej nie rozbieram, poprzestaję na solidnym wymyciu go benzyną i naoliwieniu.