Odjechani.com.pl

Pełna wersja: 11 kolejka T-Mobile Ekstraklasy - mecze piątkowe i sobotnie - podsumowanie i gole
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

tungar

[Obrazek: Ekstraklasa_z_PZPN-1318377389.png]



[Obrazek: Zagbie---_hqwqxxp.png]

21/10/2011 godzina 18:00

[Obrazek: Zagbie---_hqwqxqx.jpg]

Ostatnie pięć meczy: Cztery remisy, jedna wygrana Zagłębia
Ostatnie pięć meczy (bramki): Zagłębie 11 / Korona 7

Zagłębie Lubin - Korona Kielce 3:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Costa Nhamoinesu, 2:0 Darvydas Sernas (54), Arkadiusz Woźniak (60), 3:1 Paweł Kaczmarek (84)
Żółta kartka - KGHM Zagłębie Lubin: Csaba Horvath, Patryk Rachwał, Błażej Telichowski. Korona Kielce: Piotr Malarczyk, Michał Zieliński, Hernani.
Czerwona kartka za drugą żółtą - Korona Kielce: Hernani (90+2).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 4615.

KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailovic - Marcin Kowalczyk, Sergio Reina (59. Błażej Telichowski), Csaba Horvath, Costa Nhamoinesu - Szymon Pawłowski (66. Dawid Abwo), Damian Dąbrowski, Patryk Rachwał, Kamil Wilczek (79. Maciej Małkowski) - Darvydas Sernas - Arkadiusz Woźniak.
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Piotr Malarczyk, Pavol Stano, Hernani, Tomasz Lisowski - Bartosz Papka (46. Paweł Kaczmarek), Aleksandar Vukovic, Grzegorz Lech, Jacek Kiełb, Łukasz Cichos (77. Artur Lenartowski) - Michał Zieliński (64. Piotr Gawęcki).


"Trafiła kosa na kamień",Korona znana jest z twardej walki na boisku, a Zagłębie zagrało równie twardą piłkę. Wspaniały mecz w wykonaniu Zagłębia! W zapowiedziach pisałem, żę Zagłębie wie że Koronę można pokonać i tak się stało, 3 ładne brameczki, a uczciwie trzeba przyznać że mogło być 4, albo nawet 5. Odetchnął trener Zagłębia Jan Urban, bo już był na wylocie, a teraz może dostanie jeszcze trochę czasu, i dobrze bo trener bardzo dobry (moim zdaniem).



Cytat:Trener Korony Kielce Leszek Ojrzyński: "Na pewno trzeba pogratulować gospodarzom, bo chcieli dzisiaj wygrać za wszelką cenę i to im się udało. Popełniliśmy za dużo błędów i musieliśmy później gonić wynik. Nie wyciągnęliśmy wniosków z poprzedniego meczu, gdzie luźne krycie kosztowało nas stratę bramki. Dzisiaj przy pierwszej i drugiej bramce było podobnie. Teraz mamy dwa mecze u siebie, trzeba się pozbierać i wyciągnąć wnioski".
Trener KGHM Zagłębia Lubin Jan Urban: "Wiedzieliśmy jakiego typu spotkanie nas czeka. Korona jest drużyną grającą agresywnie, wytrącającą rywala z uderzenia, starającą się przerywać wszelkiego rodzaju akcje ofensywne. Na to chcieliśmy się przygotować i zagraliśmy bardzo dobry mecz. Jesteśmy jednak w strefie spadkowej i nie mamy nic do stracenia. Zobaczymy jak to się będzie układało, ale dzisiaj agresywność i walka wystarczyła, żeby pokonać Koronę.


[Obrazek: szlagier-_hqxqsea.png]
[Obrazek: Glrnik---_hqwqxnh.png]

21/10/2011 godzina 20:30

[Obrazek: Glrnik---_hqwqxqa.jpg]

Ostatnie pięć meczy: Dwa remisy, dwie wygrane Górnika, jedna wygrana Ruchu
Ostatnie pięć meczy (bramki): Górnik 3 / Ruch 4

Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 1:2 (1:0)

Bramki: 1:0 Nakoulma 14' K, 1:1 Szyndrowski 61', 1:2 Piech 78'
Żółte kartki: Milik (Górnik, 24'), Zieńczuk (Ruch, 27'), Danch (Górnik, 55'), Bemben (Górnik, 81')

Górnik Zabrze: Łukasz Skorupski - Michael Bemben (83. Paweł Olkowski), Adam Banaś, Adam Danch, Adam Marciniak - Mariusz Przybylski, Michał Pazdan, Aleksander Kwiek (83. Michał Jonczyk), Krzysztof Mączyński, Prejuce Nakoulma - Arkadiusz Milik (64. Tomasz Zahorski).
Ruch Chorzów: Michal Peskovic - Łukasz Burliga, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Marek Szyndrowski - Wojciech Grzyb (55. Łukasz Janoszka), Marcin Malinowski, Gabor Straka, Marek Zieńczuk - Maciej Jankowski (76. Paweł Abbott), Arkadiusz Piech (90+1. Paweł Lisowski).

Niestety nie był to mecz zasługujący na miano szlagieru, mało kibiców, brak atmosfery wielkiego święta piłkarskiego, jednym słowem smutna rzeczywistość w Zabrzu. Szkoda bo ten klub zasługuje na coś więcej. Dla Górnika miała to być rehabilitacja za porażkę w pucharze z trzecioligowcem, a Ruch wiadomo chce trzymać się czołówki jak najbliżej i jak najdłużej, choć na mistrzostwo raczej nie ma szans (ale puchary, kto wie). Zabrzanie na początku spotkania byli bardziej zdeterminowani, a po 15 minutach prowadzili 1:0. Za zagranie ręką w polu karnym Piotra Stawarczyka, sędzia podyktował jedenastkę, którą zamienił na bramkę Prejuce Nakoulma. Chorzowianie przetrwali jednak (bez wielkich,jak się okazało strat) pierwszy napór Górnika i zaczęli grać swoje. Gra jak przystało na derby, była zacięta, było dużo walki, a kości nie raz wołały do mamusi. W drugiej części meczu Ruch zatakował i nie trzeba było długo czekać na efekty. Dośrodkowanie z rzutu rożnego poszło do Szyndrowskiego i było 1:1. W dalszej części meczu na bohatera wyrósł bramkarz Górnika, Łukasz Skorupski, któremu Górnicy zawdzięczają że nie dostali batów, no i jeszcze słupek. Łojzicku mieli oni "Fuksa". Ale w 60 minucie już szczęścia nie mieli, po zagraniu Zieńczuka (znowu asysta), szansy nie zmarnował Arkadiusz Piech. I to by było tyle o 95 "Wielkich derbach Śląska".



Cytat:Trener Ruchu Waldemar Fornalik: "Moim piłkarzom należą się gratulacje za dobry mecz i zwycięstwo. Spotkanie miało dwie różne części. W pierwszej dominował Górnik, a nam trudno było konstruować składne akcje. Dobrze, że skończyło się do przerwy tylko wynikiem 0:1. W szatni powiedzieliśmy sobie, że mecz musi się diametralnie zmienić i drużyna świetnie zareagowała w drugiej połowie. Nie będę mówił o niewykorzystanych sytuacjach, bo wszyscy je widzieli. Wywozimy trzy bardzo cenne punkty, zdobyte w prestiżowym spotkaniu".
Trener Górnika Adam Nawałka: "Przegraliśmy mecz, który był pod naszą kontrolą do momentu zdobycia przez Ruch pierwszego gola. W nasze poczynania wkradł się później totalny chaos. Moi piłkarze chcieli jak najszybciej odrobić straty i w efekcie oddaliśmy środek pola rywalom. Wiedzieliśmy, że siła Ruchu leży w szybkości jego napastników, którą w pierwszej połowie udało się zniwelować właśnie w środku boiska. Przy stanie 1:1 zabrakło konsekwencji, by dalej grać swoje i Ruch przejął inicjatywę. Ta przegrana bardzo nas boli, ale nie ma mowy o opuszczaniu głowy i od soboty zaczynamy się przygotowywać do kolejnego ligowego meczu".


[Obrazek: Jagieloni_hqwqxnn.png]

22/10/2011 godzina 13:30

[Obrazek: Jagieloni_hqwqnpe.jpg]

Ostatnie pięć meczy: Dwa remisy, dwie wygrane Jagielloni, jedna wygrana Bełchatowa
Ostatnie pięć meczy (bramki): Jagiellonia 6 / Bełchatów 5

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK - PGE GKS BEŁCHATÓW 1:0 (0:0)

Bramka: Tomasz Frankowski 66'
Żółte kartki: Jagiellonia - Alexis Norambuena, Luka Pejovic. PGE GKS - Tomasz Wróbel, Grzegorz Baran, Miroslav Bozok.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 4 000.

Jagiellonia Białystok: Tomasz Ptak - Alexis Norambuena, Andrius Skerla, Thiago Cionek, Luka Pejovic - Jan Pawłowski (46. Ermin Seratlic), Hermes, Rafał Grzyb, Tomasz Kupisz - Marko Cetkovic (90. Vladimir Kukol) - Tomasz Frankowski (89. Tomasz Porębski). 
PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Filip Modelski, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Zlatko Tanevski - Tomasz Wróbel, Grzegorz Fonfara, Grzegorz Baran, Kamil Kosowski (76. Marcin Żewłakow) - Miroslav Bozok (82. Grzegorz Kuświk) - Paweł Buzała (62. Dawid Nowak).

To nie był mecz na najwyższym poziomie, ale bramek mogło paść więcej, a nawet powinno paść więcej. Niestety niemoc strzelecka dopadła zawodników obu drużyn, swoje okazje stracili Tomasz Wróbel już w 5 minucie, po dośrodkowaniu Kosowskiego. Tomasz Frankowski przestrzelił, mając przed sobą tylko Sapelę. W 14 minucie pustą bramkę miał przed sobą Pawłowski i nie trafił z 11 metrów do pustej bramki (tragedia). W 20 minucie sędzia mógł podyktować rzut karny dla Bełchatowa, po starciu Kosowskiego z Grzybem, uznał jednak że nic nie było. Tuż przed przerwą, gospodarzy ratował bramkarz Tomasz Ptak, broniąc w sytuacji sam na sam z Pawłem Buzałą. W drugiej połowie było już spokojniej pod obu bramkami, w 56 i 70 minucie uderzał Kosowski z rzutów wolnych, ale Ptak był na swoim miejscu. Gol padł dopiero w 67 minucie, Kupisz zagrał prostopadle między obrońcami do "Franka", a ten już lewą nogą dokończył dzieła. W sumie niezbyt ciekawy mecz, ale "Jaga" trzy punkty trafiła, znowu dzięki Frankowskiemu.



Cytat:Trener PGE Kamil Kiereś: "Weszliśmy w ten mecz słabo, nie potrafiąc zaprezentować takiej gry jak w dwóch ostatnich spotkaniach. W dalszej części pierwszej połowy byliśmy już w grze, były takie okresy, że mieliśmy lekką przewagę. Mieliśmy swoje sytuacje, może nie stuprocentowe, ale gdyby dopisało szczęście, bramka pewnie by padła. Jagiellonia też sytuacje miała, niektóre stuprocentowe.
Bramka po przerwie na pewno ten mecz troszkę ustawiła. My jesteśmy w takiej sytuacji, że tracąc bramkę, jeszcze nie potrafimy na to zareagować i to jest bardzo widoczne, ciężko nam było się odbudować. Wiem, że to jest taki moment, że po dwóch dobrych meczach, po tych czterech punktach z Lechią i Śląskiem, przegrywamy to spotkanie, ale wiem jedno: ta drużyna na pewno się nie podda i będzie walczyła, żeby z tego dołka się wydostać. Przed nami jest długa i daleka droga, i na tej drodze na pewno będą takie wyboje jak dzisiaj. Mimo że graliśmy na wyjeździe, uważam że nie schowaliśmy się za podwójną gardą, chcieliśmy grać w piłkę i na pewno kibicom, w niektórych momentach, ten mecz mógł się podobać".

Trener Jagiellonii Czesław Michniewicz:
"Długimi momentami ten mecz mógł się podobać. Stwarzaliśmy sytuacje my, stwarzał Bełchatów. W pełni się zgadzam z trenerem gości, że Bełchatów nie schował się, nie liczył tylko na przypadkową akcję, próbował tworzyć grę i momentami to oni byli dłużej przy piłce i swobodnie ją rozgrywali. Obserwując dosyć szczegółowo dwa ostatnie mecze spodziewaliśmy się jednak tego. Wiedzieliśmy gdzie jest największa siła Bełchatowa, czego musimy się wystrzegać i to się udało. Bełchatów świetnie sobie radzi z kontrataku, unikaliśmy strat w środku pola, dzięki temu Paweł Buzała, czy potem Dawid Nowak nie mieli zbyt wielu okazji, żeby pokazać swoją szybkość na tle naszych obrońców i to był klucz do zwycięstwa.
Żałuję bardzo, że w pierwszej połowie Janek Pawłowski nie zdobył kolejnej bramki, byłby to dla niego wspaniały moment. Myślę, że bohaterem naszego zespołu był Marko Cetković, dużo piłek wygrywał w środku, miał mało strat, ale cały zespół zasłużył na słowa uznania. Najtrudniej jest wygrać 1:0. Cieszę się, że po raz pierwszy od jedenastu kolejek nie straciliśmy bramki".


[Obrazek: lsk---Pod_hqwqxns.png]

22/10/2011 godzina15:45

[Obrazek: lsk---Pod_hqwqnhr.jpg]

Ostatnie pięć meczy: Trzy wygrane Śląska, dwie wygrane Podbeskidzia
Ostatnie pięć meczy (bramki): Śląsk 7 / Podbeskidzie 5

Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Piotr Celeban (22).
Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Rok Elsner. Podbeskidzie Bielsko-Biała: Krzysztof Król, Bartłomiej Konieczny.
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 7000.

Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Mariusz Pawelec - Waldemar Sobota (78. Przemysław Kaźmierczak), Sebastian Dudek, Sebastian Mila, Rok Elsner, Łukasz Madej (90. Piotr Ćwielong) - Cristian Omar Diaz (61. Johan Voskamp).
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Richard Zajac - Juraj Dancik, Bartłomiej Konieczny, Krzysztof Król (59. Sebastian Ziajka), Tomasz Górkiewicz - Dariusz Łatka, Liran Cohen, Piotr Koman (67. Adam Cieśliński), Marek Sokołowski, Sylwester Patejuk (79. Adrian Sikora) - Robert Demjan

Śląsk przystąpił do meczu bez kontuzjowanego Dariusza Sztylki, ale wrócił za to Przemysław Kaźmierczak, goście w najsilniejszym zestawieniu. Początek dość nudnawy, akcje kończyły się albo stratą piłki, albo niecelnymi strzałami. Jednak w miarę upływu czasu gra zaczęła się kręcić coraz szybciej i w 22 minucie Cristian Omar dostał piłkę od Madeja i strzelił z ostrego kąta, lot piłki przeciął Celeban i skierował ją do siatki 1:0 dla Śląska. W końcówce pierwszej połowy ruszyło się Podbeskidzie, groźnie strzelali Cohen i Demjan. Po przerwie mecz się wyrównał, w 57 minucie mogło dojść do wyrównania po strzale głową Juraja Dancika. Po chwili Madej mógł podwyższyć na 2:0, ale Zając wybił na rzut rożny. W ostatnich minutach meczu niewiele już się działo, więc i ja dam sobie spokój. Śląsk wrócił na fotel lidera i to jest najważniejsza wiadomość 11 kolejki.




[Obrazek: szlagier-_hqxqsea.png]
[Obrazek: Lechia---_hqwqxna.png]

22/10/2011 godzina 18:00

[Obrazek: Lechia---_hqwqnha.jpg]

Ostatnie pięć meczy: Jeden remis, trzy wygrane Lecha, jedna wygrana Lechii
Ostatnie pięć meczy (bramki): Lechia 3 / Lech 6

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 0:0

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Rafał Janicki, Abdou Traore, Tomasz Dawidowski. Lech Poznań: Dimitrije Injac.
Czerwona kartka za drugą żółtą - Lech Poznań: Dimitrije Injac (88).
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Widzów: 24997

Lechia Gdańsk: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Luka Vucko, Sergejs Kożans, Vytautas Andriuskevicius - Marcin Pietrowski (64. Krzysztof Bąk), Łukasz Surma, Paweł Nowak (83. Josip Tadic), Lewon Hajrapetjan - Fred Benson, Abdou Traore (89. Tomasz Dawidowski).
Lech Poznań: Jasmin Buric - Grzegorz Wojtkowiak, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń (57. Kamil Drygas), Dimitrije Injac, Rafał Murawski, Semir Stilic (80. Jakub Wilk), Siergiej Kriwiec (70. Aleksander Tonew) - Artjom Rudniew.

To był bardzo dobry mecz, choć zakończony bezbramkowym remisem. W Gdańskim zespole na pochwałę zasłużył Abdou Traore, który w pierwszych 25 minutach oddał cztery celne strzały na bramkę, jednak Jasmin Buric nie miał najmniejszych problemów z obroną. Ale tak naprawdę to Lech miał zdecydowanie lepsze sytuacje do strzelenia gola, w 14 min Artjom Rudniew był blisko i naprawę niewiele brakowało. W 23 minucie, po stracie Surmy Rudniew znowu był blisko, ograł Sergejsa Kożansa i będąc sam na sam z bramkarzem trafił w słupek. Tuż przed gwizdkiem na przerwę błąd popełnił Andriuskevicius, który zagrał za krótko do bramkarza, ale Wojtkowiak nie wykorzystał tego błędu. Druga połowa toczyła się pod dyktando Lecha, który składniej konstruował swoje akcje, ale z wykończeniem było gorzej, odniosłem wrażenie że przy słabszej dyspozycji Rudniewa w Lechu nie ma kto strzelać bramek. Na uwagę zasługuje również bardzo dobra postawa obu bramkarzy, szczególnie na początku drugiej części meczu.



Cytat:Jose Maria Bakero (trener Lecha): "W tym spotkaniu zabrakło tylko bramek. To był bowiem świetny mecz rozegrany na pięknym stadionie. Cieszę się, że nasi fani w tak dużej liczbie dopingowali nas w Gdańsku. Chcieliśmy odwdzięczyć się im strzelając gola, ale tym razem nie udało się. To w dużej mierze zasługa bramkarza Lechii, któremu należą się spore słowa uznania. My staraliśmy się prowadzić grę i składnie rozgrywać nasze akcje, podczas kiedy gospodarze, którzy zagęścili środek pola, nastawili się głównie na grę z kontry. Naprawdę przez cały mecz dążyliśmy do odniesienia zwycięstwa, a sytuacji do zbycia bramki nie brakowało. Wracamy do domu z jednym punktem, niemniej remis wywalczony w Gdańsku też ma swoją wartość".
Tomasz Kafarski (trener Lechii): "Gdyby w tym spotkaniu padły bramki, moglibyśmy mówić o naprawdę świetnym widowisku. Przyjęliśmy trochę inną strategię od rywali, niemniej wynikała ona z klasy gości. Przed meczem mówiłem, że Lech to obecnie najlepszy zespół w Polsce, co całkowicie się na naszym stadionie potwierdziło. Żadna drużyna nie potrafi tak dobrze utrzymywać się przy piłce jak poznaniacy. Mieliśmy swoją piłkę meczową, mieli ją też przeciwnicy, a skończyło się bezbramkowym, cennym dla nas remisem. Była to również konfrontacja dwóch bardzo dobrych defensyw, które tracą najmniej bramek w ekstraklasie. Mogę tylko żałować, że w ataku nie gramy tak skutecznie jak w obronie. Gdyby formacje ofensywne prezentowały podobną dyspozycję jak defensorzy, na pewno ze znacznie lepszym dorobkiem bylibyśmy zdecydowanie wyżej w tabeli niż obecnie".