Odjechani.com.pl

Boeing 767 lecący z Nowego Jorku do Warszawy miał poważne problemy. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia. Pilotom udało się jednak posadzić ją na ziemi. Ewakuowano pasażerów.Załodze towarzyszyła eskorta polskich Jastrzębi.

Policja zamknęła dla ruchu odcinek Alei Krakowskiej w stolicy z powodu prawdopodobnego lądowania awaryjnego maszyny. Ratownicy bai się, że samolot może uderzyć w przejeżdżające samochody. Na szczęście, jak informuje TVN24, pilotom udało się bezpiecznie posadzić samolot na ziemi. Z maszyny ewakuowano wszystkich pasażerów, a straż pożarna gasiła podwozie samolotu. Na szczęści, zdaniem ratowników, nikomu nic się nie stało.

"Lot był kontrolowany do samego końca. Maszyna leciała perfekcyjnie z nosem uniesionym lekko w górę" - tłumaczy TVN 24 Piotr Lipiński, jeden z pilotów LOT."Pogoda była idealna, wybrano najdłuższy pas. Do polano go pianą, by zminimalizować szansę pożaru. Wszystko przebiegało pod kontrolą" - dodaje.

Pilotom, załodze i pasażerom pogratulował też prezydent Bronisław Komorowski. Udane lądowanie to, jego zdaniem żaden cud, tylko dowód, że trzeba przestrzegać procedur.

Procedura lądowania Boeinga 767 przebiegła absolutnie prawidłowo, nikomu z pasażerów nic się nie stało - powiedzial PAP rzecznik LOT-u Leszek Chorzewski. Chorzewski poinformował, że samolot lądował praktycznie z pustymi bakami. Wcześniej maszyna zrzuciła nadmiar paliwa. "W związku z tym ryzyko zapalenia się samolotu było niewielkie. Iskry, które było widać w telewizji przy lądowaniu, to normalne tarcie metalu o asfalt. Na pasie była położona +poduszka+ ze specjalnej substancji gaśniczej (...); samolot po wylądowaniu, zatrzymaniu został standardowo również polany substancjami gaśniczymi" - opowiadał.

Jak podkreślił rzecznik, "cała procedura lądowania przebiegła absolutnie, w 100 proc. prawidłowo". "Mimo że wyglądało to dramatycznie, nikomu z pasażerów nic się nie stało" - powiedział.

Samolotowi PLL LOT, który szczęśliwie wylądował na lotnisku Warszawa-Okęcie, towarzyszyły dwa F-16 z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku (Łódzkie). Należące do niej maszyny pełniły we wtorek dyżur bojowy. Jak powiedział PAP rzecznik prasowy Dowództwa Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz, jeżeli jakikolwiek samolot lub śmigłowiec ma problemy w polskiej strefie powietrznej, automatycznie jest podrywana do lotu para dyżurna myśliwców, której zadaniem jest nawiązać kontakt z załogą i pomóc w rozwiązywaniu problemów.

Wojsko sygnał o kłopotach boeinga otrzymało ok. godz. 13.40. Dwa F-16 wystartowały w ciągu 10 minut, a po kilku minutach nawiązały kontakt z samolotem PLL Lot. "Piloci po prostu sprawdzili, jak maszyna zachowuje się w powietrzu. Okazało się, że niestety podwozie nie wyszło i poinformowali o tym załogę, więc można było zacząć odpowiednie procedury. W tym przypadku sprawa była dość klarowna i czysta" - powiedział PAP Kupracz. Samoloty wojskowe towarzyszyły boeingowi do momentu przyziemienia. Dyżury cyklicznie pełnią cztery bazy Sił Powietrznych: w Mińsku Mazowieckim i Malborku, gdzie stacjonują samoloty MiG-29, oraz Poznań-Krzesiny i Łask, wyposażone w F-16.











Dziennik.pl

Rewelacyjny amatorski filmik !

To było niesamowite, widziałem to na żywo.
Silnik zaczął bardzo iskrzyć jak by się palił, myślałem że wybuchnie
a tu nic żadnych atrakcji Żartuje.

Pozdrawiam./

Ale musicie przyznać, że pilot ekstraklasa.

Pilot musiał zachować spokój na pewno ale słuchając ekspertów
którzy twierdzą, że takie lądowanie niczym się nie różni
od normalnego poza przygotowaniem lotniska ? W każdym bądź razie
gratki dla tego pana różnie to mogło się skończyć.

Wszystko fajne, cacy i szczęśliwie zakończone.
Wypowiedzi (usłyszane dzisiaj w mediach) co niektórych pasażerów niestety bardzo żenujące i świadczące o ich ... bez komentarza.

Leszek napisał(a):Wypowiedzi (usłyszane dzisiaj w mediach) co niektórych pasażerów niestety bardzo żenujące i świadczące o ich ... bez komentarza.

Jakie to wypowiedzi? Ja ich nie słyszałem?
Szkoda, że tak mało mówi się o załodze, bez której Pan kapitan niewiele by zdziałał.

Smigacz napisał(a):słuchając ekspertów
którzy twierdzą, że takie lądowanie niczym się nie różni
od normalnego poza przygotowaniem lotniska

Co to za eksperci, którzy mówią takie głupoty?

Nie będę polemizował, mamy tyle programów informacyjnych, że nie zawsze wszystko można posłuchać czy obejrzeć jednocześnie.
Zawsze znajdą się "niezadowoleni" choćby dla samej zasady "ja mam rację".
Nalatałem się trochę samolotami w poprzednich latach na dość długich trasach (np. Warszawa-Frankfurt n/M- Singapur-Sydney, Sydney-Los Angeles-Londyn-Hamburg).
Loty nie tylko liniowe, także czarterowane.
Wiem co należy robić w samolocie - przede wszystkim nie narzekać i nie kaprysić, stosować się do poleceń załogi, w razie niebezpieczeństwa wykonywać ściśle ich polecenia i mieć do nich zaufanie.
Narzekania na pracę załogi wg mnie nie miały żadnego sensu, niestety nie dogodzimy wszystkim, a narzekający i malkontenci znajdą się wszędzie.

Za 2 dni "niektórzy" malkontenci będą komentować "piloci byli w stanie wskazującym na spożycie" lub "zapomnieli gdzie jest guzik od wysunięcia podwozia".
Tyle na ten temat.