Odjechani.com.pl

Pełna wersja: "Śpiączka" - Robin Cook
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.


Miejsce 7 na mojej liście najlepszych thrillerów to


Śpiączka - Robin Cook


Data wydania: 1977 (wyd. polskie 1990)
Tłumaczenie: Małgorzata i Andrzej Grabowscy


[Obrazek: 9a0e6f8e509b29a6.jpg]


Słów kilka o treści

Susan Wheeler, studentka medycyny, odbywa praktykę w jednym z bostońskich szpitali. Gdy poznaje uroki pracy lekarza, przypadkiem wpada na trop – niewyjaśnione zgony pacjentów w trakcie zdawałoby się prostych i bezpiecznych zabiegów. Przez wrodzoną ciekawość i chęć odkrycia nowej choroby, postanawia rozwikłać tę zagadkę. Gdyby wiedziała, jak przerażającą aferę odkryje i w jakim znajdzie się niebezpieczeństwie, czy podjęłaby się tego zadania? Grozę sytuacji potęguje fakt, że w tę aferę może być zamieszany każdy z pracowników szpitala – nie wiadomo, kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem…


Plusy

Śpiączka, znana również pod angielskim tytułem Coma, to najsłynniejszy thriller medyczny mistrza tego gatunku. Ponury spisek, ciekawa, stopniowo zazębiająca się intryga, napięcie utrzymane do ostatniej strony... To wszystko i jeszcze więcej można znaleźć w tej powieści. Autor postawił na wartką, szybką akcję, zaniedbując nieco aspekt psychologiczny i głębszą analizę postaci, ale nie jest to wada, tylko celowy zabieg. Powieść została tak skonstruowana, że nic niepotrzebnego i zbędnego nie rozprasza uwagi czytelnika, który pochłania stronę za stroną nie mając czasu na złapanie oddechu.

Wciągająca fabuła i pędząca do przodu akcja to nie jedyne zalety tej powieści. Robin Cook, lekarz medycyny, znany jest z tego, że porusza w swoich książkach, także w Comie, kwestie związane z etyką zawodową lekarzy i zastanawia się nad miejscem lekarza we współczesnym świecie, stawiając ważne pytanie: czy w dzisiejszych czasach ludzie wybierają zawód lekarza z powołania, czy dla pieniędzy, kariery i wysokiej pozycji społecznej?


Minusy

Dla mnie osobiście jedyny zgrzyt w tej świetnej powieści to niektóre przesadnie szczegółowe opisy. Naprawdę uważam, iż czytelnikowi nie są do szczęścia potrzebne informacje typu: "Bellows włożył do ust drugą połówkę kanapki z tuńczykiem i zgryzł ją prawą stroną zębów, a potem przesunął ku lewemu policzkowi". Ale z tego, co zauważyłam, wielu amerykańskich pisarzy ma taką manierę, no trudno.


Cytat z książki

- Nie odczuwa pani senności?
- Nie - odparła Nancy.
- No, to trzeba było mi powiedzieć.
- Skąd mam wiedzieć, czy mam być śpiąca, czy nie?
- To już nieważne - rzekł dr Billing, przyciągając do głowy Nancy aparat do narkozy. Z rutynową zręcznością przymocował strzykawkę z pentotalem do trójdrożnego zaworu w wężu kroplówki. - A teraz proszę liczyć na głos do pięćdziesięciu.
Przypuszczał, że Nancy doliczy najwyżej do piętnastu. Prawdę mówiąc, odczuwał pewien rodzaj satysfakcji patrząc, jak pacjent usypia. Dla niego był to za każdym razem dowód słuszności naukowych metod. Poza tym napawało go to poczuciem własnej potęgi - miał wrażenie, że posiada władzę nad mózgiem pacjenta. Nancy jednak miała silną osobowość i choć chciała usnąć, to odruchowo przeciwstawiała się działaniu leku. Słychać jeszcze było, jak liczy, kiedy dr Billing zaaplikował jej dodatkową dawkę pentotalu. Doliczyła do dwudziestu siedmiu i dopiero wtedy dwa gramy środka usypiającego poskutkowały. 14 lutego 1976 roku o godzinie 7:24 Nancy Greenly zasnęła. Po raz ostatni.