Szkolne kartkówki, wypracowania na kolanie? Pamiętasz jak to było, wiesz jak jest teraz? Opisz nam, jakie są sposoby na ściąganie na lekcji, a także możesz opowiedzieć nam dziwne i śmieszne sytuacje z waszych kartkówek. Oczywiście nie zapominając o dziwacznych wpisach od nauczycieli.
Szczerze : Każda moja kartkówka była na ocenę 1-2 bo poprawiałam póżniej wiedząc mniej więcej jaki był materiał na tej pierwszej... jaki dział i jaki temat, poprawki zawsze były na 5 z plusem
Mój chłopak to osioł ściągać nie umie , wpada za każdym razem
Ja trzymałam zawsze małą karteczkę w dłoni, albo między nogami.
Skutkowało, aż do matury z maturą włącznie gdzie przepisałam z książki do historii na żywca
dwa działy. Siedziałam na książce.
Zdałam na 4
P.S.
Zajefajna ta kartkówka w pierwszym poście
U mnie ściągi zawsze w piórniku lądowały, albo się na linijkę przyklejało albo na korektor. Teraz w liceum jakoś odzwyczaiłam się ściągać bo stwierdziłam, że to nie ma sensu.
Ja zawsze zapisywałam wszystko wewnątrz dłoni, a kiedy nauczyciel nie patrzył : hyc! i ściągałam. Nigdy nikt mnie nie złapał, a z kartkówek zawsze 4 / 5. Czasami nawet na sprawdzianach skutkowało, ale na większej powierzchni ręki... moja koleżanka raz zapisała rękę prawie do łokcia
Taaa. Co to było za życie...
Co do kartkówek to u mnie było tak. Zawsze siadałem na jednej z pierwszych ławek, bo nauczyciele chodzili na koniec. Na końcu zawsze, według nich, siadali Ci najgorsi uczniowie. Stojąc na końcu klasy nie mogli dobrze widzieć co my robimy. Głównie otwieraliśmy książki i spisywaliśmy to co było Nam potrzebne. I tak udawało się przez całą podstawówkę.
W gimnazjum trochę się sytuacja zmieniła. Nauczyciele zamiast stać w jednym miejscu łazili po klasie i podpisywali kartki* . Ale i my, uczniowie, byliśmy bystrzejsi i dostosowaliśmy się do panujących warunków. W gimnazjum nadal są w użyciu piórniki, linijki, małe karteczki i inne przedmioty, które mamy pod ręką. Na biologii i informatyce nawet nie musimy się kryć ze ściąganiem, nauczyciele nawet jak widzą, że ściągamy nic nam nie robią.
*- nauczyciel podpisywał kartkę, nie zabierał jej. Jeden podpis równał się jednej ocenie w dół. W gimnazjum mogą się od czasu do czasu wkurzyć i wstawić nam pare minusowych punktów
Ja generalnie w szkole byłam zazwyczaj przygotowana, nie musiałam i nie umiałam ściągać, wyszkoliłam się za to w sztuce podpowiadania innym. Ściągać nauczyłam się dopiero na studiach.
Pamiętam jedną sytuację z gimnazjum. Nie znosiłam nauczycielki od historii, przez co nie chciało mi się nigdy uczyć na jej przedmiot, a robiła nam kartkówki co tydzień. Zazwyczaj próbowałam coś tam nabazgrać, ale i tak dostawałam pałę albo dwóję, więc uznałam, że nie ma sensu się produkować i na jednej kartkówce przy każdym pytaniu wykaligrafowałam ładnie "Nie wiem", a żeby wypełnić sobie jakoś resztę czasu dorysowałam szlaczki, kwiatuszki, zwierzątka i takie tam. Na następnej kartkówce za tydzień to samo. Po kartkówce kobieta oddaje nam prace z poprzedniego tygodnia i zwraca się do mnie, że dostałam dwie jedynki - jedną za brak wiedzy, drugą za robienie sobie kpin z nauczyciela. Tylko na mnie spojrzała, od razu wyszukała moją "świeżą" kartkówkę, wstawiła dwie kolejne jedynki i jeszcze jedną za bezczelność. Dostałam wtedy pięć bań na jednej lekcji, a nauczycielka dręczyła mnie już do końca gimnazjum...
Kiedyś zapisywanie ręki, oklejanie korektora
bibułka (jeżeli ktoś wie o co chodzi )
Teraz HTML i telefon
Dobrze, że na tym rysunku nie narysował komórki gospodarczej bo to byłaby nieprawidłowa odpowiedź.
Heh, taaa a może Społeczną