16.01.2012, 15:19
Stron: 1 2
16.01.2012, 15:58
Ehh. Czasy szkolne...
Historia z liceum:
Jako jedyna klasa stawiliśmy się grzecznie na lekcję, czekamy na historię (nauczyciel historii to nasz wychowawca). Po 10 minutach dalej nikogo nie ma. Idziemy do nauczycielskiego, a wychowawca na nas gały.
- To wy tu jeszcze jesteście?!
- Tak. Reszta klasy czeka pod salą.
Zza pleców wychowawcy wychodzi dyrektor z mega karpikiem i rzuca do nas tekstem
- My was tu nie widzieliśmy - bierze dziennik, otwiera obecności, wali wielki napis "wycieczka do muzeum", podpisuje, podpisuje wychowawca.
- A teraz sio i nie rozrabiać tylko, żebyśmy się za was nie wstydzili.
I w ten sposób jako jedyna klasa w szkole nie mieliśmy żadnej nieobecności mimo całodniowych "wagarów" ;p
Historia z liceum:
Jako jedyna klasa stawiliśmy się grzecznie na lekcję, czekamy na historię (nauczyciel historii to nasz wychowawca). Po 10 minutach dalej nikogo nie ma. Idziemy do nauczycielskiego, a wychowawca na nas gały.
- To wy tu jeszcze jesteście?!
- Tak. Reszta klasy czeka pod salą.
Zza pleców wychowawcy wychodzi dyrektor z mega karpikiem i rzuca do nas tekstem
- My was tu nie widzieliśmy - bierze dziennik, otwiera obecności, wali wielki napis "wycieczka do muzeum", podpisuje, podpisuje wychowawca.
- A teraz sio i nie rozrabiać tylko, żebyśmy się za was nie wstydzili.
I w ten sposób jako jedyna klasa w szkole nie mieliśmy żadnej nieobecności mimo całodniowych "wagarów" ;p
16.01.2012, 22:18
Niestety w latach 1958-1970 gdy uczęszczałem do szkół nie było takiego dnia oficjalnie. Zdarzały się potajemne umowy zawarte pomiędzy nauczycielami i uczniami.
Dzisiaj idziemy oficjalnie "tu lub tam" i wszystko było wiadome o co chodzi.
Dzisiaj idziemy oficjalnie "tu lub tam" i wszystko było wiadome o co chodzi.
Karolina90
17.01.2012, 16:25
Zawsze w dzień wagarowicza padało pytanie - albo idziemy wszyscy albo nie idzie nikt , zawsze gdy większość była za , to ci co zostali musieli iść z nami aby nie mieć z nami i resztą klasy problemów.
31.01.2012, 12:39
Moja klasa często nie chodziła, a bo to dlatego że w klasie mamy więcej dziewczyn i żadna z nich nie chciała iść a wszyscy chłopacy za to chcieli , ale nie chcieliśmy ryzykować bo jak cała klasa to cała klasa
Dzień wagarowicza - Pamiętaj abyś dzień Święty Święcił (dla uczniów)
Dzień wagarowicza - Pamiętaj abyś dzień Święty Święcił (dla uczniów)
Beata
31.01.2012, 21:06
Eh no fakt dawno temu to było.
U mnie co roku były w szkole jakieś imprezy by nas jednak w szkole zatrzymać.
Skutki były łatwe do przewidzenia.
O ile tego dnia nie było miedzy szkolnych zawodów sportowych (w tych brałam czynny udział)
nie było mnie w szkole.
Na wagary zawsze szłam z tymi samymi koleżankami czasem z całą klasą.
Kto nas widział tego dnia wiedział z jakiej jesteśmy szkoły.
Zawsze byliśmy przebrani a właściwie jakby nie całkiem ubrani nic co na sobie mieliśmy do siebie nie pasowało.
Byliśmy zawsze mocno kolorowi jak na pierwszy dzień wiosny przystało.
U mnie co roku były w szkole jakieś imprezy by nas jednak w szkole zatrzymać.
Skutki były łatwe do przewidzenia.
O ile tego dnia nie było miedzy szkolnych zawodów sportowych (w tych brałam czynny udział)
nie było mnie w szkole.
Na wagary zawsze szłam z tymi samymi koleżankami czasem z całą klasą.
Kto nas widział tego dnia wiedział z jakiej jesteśmy szkoły.
Zawsze byliśmy przebrani a właściwie jakby nie całkiem ubrani nic co na sobie mieliśmy do siebie nie pasowało.
Byliśmy zawsze mocno kolorowi jak na pierwszy dzień wiosny przystało.
31.01.2012, 22:20
U mnie w szkole właśnie jest ten problem że uznajemy zasadę że idziemy wszyscy albo zostajemy... a przeważnie jak na 28 osób w klasie np 22 chcą iśc to zawsze komuś nie pasuje i w końcu wszyscy zostajemy ;/
05.02.2012, 20:04
Pamiętam jeden jedyny dzień wagarowicza z liceum, kiedy jeden jedyny raz udało nam się namówić całą klasę na wagary.
Z wielkim entuzjazmem wyruszyliśmy na spotkanie przygody, ale zamiast niej spotkaliśmy panią pedagog, niecałe sto metrów od szkoły...
O razu zrobiliśmy "w tył zwrot", ale bez dywanika u dyrektora się nie obeszło.
Przewodnicząca naszej klasy była najbardziej przeciwna tym wagarom, ale jak wszyscy to wszyscy, więc poszła i ona, i wlokła się smętnie na szarym końcu. Kiedy po spotkaniu z panią pedagog wszyscy zawróciliśmy w stronę szkoły, znalazła się automatycznie na czele pochodu i dyrektor stwierdził, że to ona była prowodyrką naszego haniebnego występku. Oberwało się bidulce najwięcej...
Z wielkim entuzjazmem wyruszyliśmy na spotkanie przygody, ale zamiast niej spotkaliśmy panią pedagog, niecałe sto metrów od szkoły...
O razu zrobiliśmy "w tył zwrot", ale bez dywanika u dyrektora się nie obeszło.
Przewodnicząca naszej klasy była najbardziej przeciwna tym wagarom, ale jak wszyscy to wszyscy, więc poszła i ona, i wlokła się smętnie na szarym końcu. Kiedy po spotkaniu z panią pedagog wszyscy zawróciliśmy w stronę szkoły, znalazła się automatycznie na czele pochodu i dyrektor stwierdził, że to ona była prowodyrką naszego haniebnego występku. Oberwało się bidulce najwięcej...
06.02.2012, 19:56
(05.02.2012, 20:04)MissFuneral napisał(a): [ -> ]Pamiętam jeden jedyny dzień wagarowicza z liceum, kiedy jeden jedyny raz udało nam się namówić całą klasę na wagary.
Z wielkim entuzjazmem wyruszyliśmy na spotkanie przygody, ale zamiast niej spotkaliśmy panią pedagog, niecałe sto metrów od szkoły...
O razu zrobiliśmy "w tył zwrot", ale bez dywanika u dyrektora się nie obeszło.
Przewodnicząca naszej klasy była najbardziej przeciwna tym wagarom, ale jak wszyscy to wszyscy, więc poszła i ona, i wlokła się smętnie na szarym końcu. Kiedy po spotkaniu z panią pedagog wszyscy zawróciliśmy w stronę szkoły, znalazła się automatycznie na czele pochodu i dyrektor stwierdził, że to ona była prowodyrką naszego haniebnego występku. Oberwało się bidulce najwięcej...
Ale jednak była przygoda z panią pedagog i dyrektorem
06.02.2012, 21:31
DamianS napisał(a):Ale jednak była przygoda z panią pedagog i dyrektoremW zasadzie była.
Stron: 1 2