Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek myślę, że problem z panem siedzącym na telewizorze nie tyle wynika z jego podeszłego wieku, a raczej ze stanu po spożyciu.
Dla mnie jego kocie ruchy mówią same za siebie.
Co do kwestii ogólnie starszych ludzi... No cóż, ludzie są różni, bez względu na wiek, zawsze istnieli i będą istnieli ci lepiej i ci gorzej wychowani. Ja generalnie zazwyczaj ustępuję miejsca starszym osobom, chyba że jestem naprawdę padnięta, źle się czuję, mam paskudny nastrój i wszystkiego dość, wtedy nawet się nie patrzę, czy komuś mogłoby to miejsce być potrzebne. Każdy może mieć gorszy dzień, każdy jest tylko człowiekiem, jednak zgonienia z miejsca kobiety w ciąży sobie nie wyobrażam. (A co na to kierowca autobusu?!
)
Ale warto też popatrzeć na to z drugiej strony i spróbować wczuć się w starszego, schorowanego człowieka. Który już źle widzi, źle słyszy, mięśnie są już tak sprawne, który prawdopodobnie stale odczuwa ból pleców, nóg, kości, czy czegokolwiek innego; stale towarzyszący ból, którego młodzi ludzie nie znają (jeszcze). Każdego przecież bolała kiedyś głowa, ząb, czy brzuch tak, że nie miało się ochoty na nic i w dość niemiły sposób dawało się to odczuć swojemu otoczeniu. Nie wierzę, że znalazłaby się osoba, która choć raz w życiu nie miała takiej sytuacji. A teraz wyobraźcie sobie, że czujecie taki ból cały czas, non stop, bez przerwy. Spytajcie mamę, tatę, babcię, dziadka, czy starość to taki wspaniały okres życia. Trzeba czasem pewne rzeczy uszanować, na pewne przymknąć oko, zacisnąć zęby i przecierpieć. Kto wie, może akurat dla tego człowieka ustąpienie mu miejsca w tramwaju będzie jedyną dobrą rzeczą, jaka go spotka w ciągu dnia, jedną chwilą ulgi, wytchnienia? Czy przestanie tych paru przystanków to naprawdę takie wielkie poświęcenie dla młodej, zdrowej, silnej osoby? Koniec końców każdy z nas będzie kiedyś stary.
Kiedyś sama oburzałam się na to, że pomimo iż w tramwaju/autobusie jest sporo wolnych miejsc, to taka starsza kobieta będzie nade mną stała i ostentacyjnie czekała, aż jej ustąpię miejsca, zamiast przejść kawałek dalej i usiąść gdzie indziej. Aż moja ponad siedemdziesięcioletnia ciocia nie złamała sobie kości udowej przez zwykłe spadnięcie z łóżka, z wysokości niespełna pół metra. Zdałam sobie sprawę, jak kruchy jest starszy człowiek, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zrozumiałam, jak przerażającą perspektywą musi być dla takiego starszego człowieka przejście paru kroków w jadącym, rozchwianym, roztrzęsionym i podskakującym pojeździe. Dla starszego człowieka, który nie ma już takiego poczucia równowagi, refleksu, żeby zdążyć się czegoś złapać, kiedy autobus wjedzie w dziurę, czy siły, żeby się utrzymać na nogach, każdy krok może się skończyć upadkiem i poważnym urazem. A dla osoby samotnej taki uraz może być nawet wyrokiem śmierci.
Przepraszam, że zeszłam trochę z tematu, ale pomyślałam, że warto o tym napisać.