Lucyfer napisał(a):Wątpię czy gorsze
Wierz mi - gorsze. O ile mi wiadomo, przez uzależnienie od nikotyny nikt jeszcze nie stracił wszystkiego - rodziny, przyjaciół, pracy, domu, własnej godności, nie znalazł się na ulicy, nie wylądował w psychiatryku, na odwyku, nie popełnił samobójstwa. A od uzależnienia od alkoholu? Pytanie retoryczne.
Lucyfer napisał(a):raz na miesiąc się napić nie doprowadzi cię do uzależnienia
Jesteś tego pewien? Myślisz, że alkoholik od razu zaczyna od upijania się codziennie? Nie, zaczyna się od raz na jakiś czas, raz na miesiąc, później raz na tydzień, itd., itd. Nie mówię, że alkohol jest be i w ogóle, nie, alkohol też jest dla ludzi, po prostu uświadamiam, że zawsze trzeba zachować czujność, bo granica między dobrą zabawą a uzależnieniem jest bardzo cienka i można nawet nie zauważyć, kiedy się ją przekroczy.
Ale odbiegłam od tematu. Również jestem palaczką, lubię palić i nie czuję na razie potrzeby rzucania. Podliczanie, ile bym zaoszczędziła, też mnie nie przekonuje - a ile bym mogła zaoszczędzić kupując o połowę tańsze kosmetyki, ubrania, jedzenie? Tak jak pisze Hans, jeśli mnie stać na kupowanie papierosów, to je kupuję, jak mnie nie będzie stać, to nie będę kupować, proste. Jeśli zaoszczędzę na papierosach, to wydam te pieniądze na coś innego i na jedno wyjdzie.
Co do zdrowia. Owszem, miałam w rodzinie osoby, które paliły kilkadziesiąt lat i dożyły sędziwego wieku, i nie zmarły przez dolegliwości spowodowane paleniem. Miałam też osobę, która paliła kilkadziesiąt lat i zmarła na raka płuc, ale też dożyła swojego wieku. I co z tego? To, że palę, nie znaczy, że też umrę na raka płuc czy krtani. Zwiększam ryzyko. Tak samo zwiększam ryzyko wcześniejszej śmierci jedząc tłuszcz, sól, biały cukier, żywność napakowaną chemią, oddychając powietrzem zatrutym spalinami, przemaczając buty, jeżdżąc samochodem i przechodząc przez ulicę.