26.05.2012, 16:38
Ku przestrodze dla każdego kto myśli, że jak wyjdzie "tylko na chwilę" i zaparkuje w niewłaściwym miejscu, to się jakoś upiecze.
Sytuacja, która przydarzyła się właśnie mi w dniu dzisiejszym.
Wrocław, piękna sobotnia pogoda, okolice Rynku.
Zaparkowałem w strefie mieszkańca tylko na chwilę i poszedłem coś załatwić.
Sprawa przedłużyła mi się do kilkudziesięciu minut.
Wracam, a po aucie ani śladu.
Wyobrażacie sobie moją minę? Bezcenna - zapewniam.
Czułem, że to laweta więc zadzwoniłem do Straży Miejskiej, która potwierdziła odholowanie auta na parking strzeżony. I teraz procedura dla tych co są ciekawi:
Najpierw musiałem podejść do Straży Miejskiej. Tam zweryfikowali mi wszystkie dokumenty auta w tym prawo jazdy.
Wypisano na miejscu mandat kredytowany w ustawowej wysokości 100zł oraz wlepiono mi 1 punkt karny. Otrzymałem również pisemne zezwolenie na odbiór auta z parkingu strzeżonego. Udzielono mi informacji, że odbiór auta będzie mnie kosztował 473zł (koszt lawety). Jeśli tego nie zrobię, z każdą następną dobą, koszty parkingowe będą się zwiększały o 33zł. Jeśli bym auta nie odebrał w ciągu 1 miesiąca, wystąpią o przekazanie praw do auta dla miasta po czym ten sprzedał by pewnie pojazd na jakiejś licytacji.
100zł + 473zł = 573zł za zaparkowanie w niedozwolonym miejscu.
Kochani - uważajcie gdzie parkujecie swoje samochody.
Mandat mogę zapłacić w ciągu 7 dni, ale auto musiałem odebrać dzisiaj i dzisiaj musiałem im podarować 473zł., żeby nie naliczali mi 33zł za każdą kolejną dobę.
Nie piszę tego po to, aby się pochwalić, tylko po to, żeby przestrzec wszystkich parkujących "na chwilę" w niedozwolonym miejscu. Nie ma możliwości negocjacji. To taryfa urzędowa, a przy odbiorze auta nie ma już ani policji, ani Straży Miejskiej. Jest tylko właściciel parkingu, który ma zadanie odebrać od Was kasę, sprawdzić, czy macie pozwolenie na odbiór auta i tyle.