Zabawa polega na podaniu dwóch wariantów wyboru, np. ogórek - pomidor. Odpowiadający ma za zadanie wybrać jeden z wariantów i
wyjaśnić powód swojego wyboru. Po sensownym umotywowaniu, podajemy kolejną parę wyrazów dla następnego użytkownika.
Wytłumaczenie musi składać się z przynajmniej dwóch treściwych zdań.
Odpowiedzi typu: bo lubię, bo mi się podoba - niszczą tylko sens zabawy, proszę więc ich unikać.
Odpowiedź na taki zestaw brzmi w moim przypadku:
Pomidor
Dlaczego:
Jego kolor symbolizuje energię i waleczność. Jest składnikiem zupy pomidorowej i ketchupu, które bardzo lubię. Ponadto śmieszą mnie sceny, w których mierny komik zostaje obrzucony pomidorami. Dojrzewa w pełnym słońcu, a ja marzę wprost o opaleniźnie, której jak dotąd nie udało mi się uzyskać
Para wyrazów dla kolejnego użytkownika:
Rolki czy hulajnoga?
Kolejna fajna zabawa.
Rolki - powód wyboru prozaiczny - w dzieciństwie i wczesnej młodości szalałam z przyjaciółką na rolkach po mieście i z tymi naszymi wypadami wiąże się dużo miłych wspomnień. Najlepsze było wpadanie na rolkach do supermarketu i wywijanie między półkami dopóki nas obsługa nie wywaliła. A kiedy już zmęczyłyśmy się jazdą, wdrapywałyśmy się na nasyp kolejowy i układałyśmy drobne monety na szynach, żeby przejeżdżający pociąg nam je "spłaszczył" (strasznie głupie, wiem, proszę nie próbować tego w domu
). Hulajnogi nigdy nie miałam i nie chciałam mieć, bo na tego typu wynalazkach tracę od razu równowagę.
Fantasy czy science fiction?
Fantasy - chodź mam tu spory dylemat, to raczej wolę fantasy. Ogólnie darzę większym zainteresowaniem książki i i gry komputerowe fantasy, ale filmy już wolę sci-fi. Gdybym miał policzyć książki które przeczytałem, gry w które grałem i filmy które oglądałem, to ogólnie w fantasy poświęciłem więcej czasu i bardziej mnie to interesuje.
Uniwersytet czy Politechnika?
Uniwersytet
Mam umysł raczej humanistyczny i wszystko co związane z techniką, to dla mnie czarna magia. Na politechnice byłabym chyba najgorsza na roku, bo jak mi ktoś w łapkę da jakieś bardziej skomplikowane urządzenie, to owszem - rozłożę je na czynniki pierwsze, ale złożyć to już nie potrafię
Język angielski czy niemiecki?
Język angielski - uczyłam się go od przedszkola, całkiem sprawnie się nim posługuję i po prostu lubię mówić po angielsku. Niemieckiego nienawidzę. Głównie nie podoba mi się jego twarde brzmienie, ale też od początku trafiałam na złe nauczycielki. Najpierw gimnazjum - jedna była moją wychowawczynią (okropna, wredna baba, która się na nas darła i wyzywała od tłumoków), druga z kolei młodą niunią prosto po studiach, kompletnie nie potrafiła przekazać wiedzy i sama chyba zdawała sobie z tego sprawę. W liceum pierwszej nauczycielki też nie znosiłam i ciągle się z nią kłóciłam, była niesprawiedliwa i złośliwa, faworyzowała uczniów, którzy jej się podlizywali. Druga dla odmiany była świetną kobietą, ale nie miała wobec nas kompletnie żadnych wymagań i wystawiała nam same piątki za nic. W związku z tym choć "uczyłam się" niemieckiego przez sześć lat, nic nie umiem.
Psy czy koty?
Pies - miałem dwa, lecz tego drugiego na dłuższy okres czasu i raczej nie zamieniłbym go na kota. Kot kojarzy mi się z takim zwierzęciem, które przebywa ciągle w domu, mowa tutaj o mieście i blokach. Rzadko widuje, aby ktoś spacerował z kotem po polu, za to psa widzę codziennie. Ogólnie psy te mniejsze jak i większe bardziej mi się podobają. Podobno kot jakoś znaczy "swój teren" sikając - nie wiem czy to prawda.
No i panuje przekonanie, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka.
Samochód czy motocykl?
Samochód - jednak na czterech kółkach, to ja się czuje bezpieczniej niż na dwóch. Kiedyś mnie kumpel przewiózł ścigaczem, to treść żołądkowa jakoś dziwnie chciała opuścić miejsce swojego zakwaterowania
Autkiem śmigam już od paru lat, ale na kupno motocykla się nie zdecyduje. Jakoś mnie to nie bawi, choć przyznam, że widok dziewczyny w skórze i szpilkach mknącej ulicami miasta robi wrażenie...
Herbata czy kawa?
Herbata - tylko i wyłącznie. Uwielbiam herbatę, zawsze mam w domu kilka gatunków - czarną, zieloną, czerwoną, aromatyzowane i owocowe, liściaste, w fusach i w torebkach. Jak zobaczę w sklepie jakąś herbatę, której jeszcze nie piłam, od razu muszę kupić i spróbować. Eksperymentuję ze smakiem, czasem parzenia, słodzeniem, łączę różne herbaty, dodaję miód i soki... Jestem herbacianym maniakiem.
Kawy nie piję w ogóle i nie lubię niczego, co kawowe - odrzuca mnie już na sam zapach kawy, a co dopiero mówić o smaku.
Chłopcy czy dziewczynki?
(03.06.2012, 21:56)MissFuneral napisał(a): [ -> ]Jestem herbacianym maniakiem.
To mamy coś wspólnego
Oczywiście chłopcy - to znaczy mam na myśli wersję "mężczyźni". No cóż byłoby bez nich nudno na tym naszym świecie. Ich obecność zmienia postrzeganie wielu rzeczy. Stwarza możliwości, których w świecie damskim, tudzież babskim (wersję sobie proszę wybrać) by nie było. Przeciwieństwa jak wiadomo się przyciągają, dlatego też nikogo mój wybór nie może dziwić
No właśnie, gdzie te chłopy?
Morze czy góry?
Kobiety
Dlaczego? Odpowiedź jest chyba prosta. "Wyjątkiem" nie jestem i jak każdy facet lubię kobiety. Kobiety posiadają wiele pozytywnych cech. Są świetnymi partnerkami do dyskusji. Gdy mam coś do powiedzenia, zawsze tego wysłuchają i same mają wiele do powiedzenia. Mają własne zdanie. Uwielbiam te zabawne, wesołe, które mają zasady i się szanują. I najważniejsze, ona musi być sobą, bo udawaniem lub podszywaniem się pod kogoś u mnie sympatii nie znajdzie.
Chłopcy/Mężczyźni - Chyba nie muszę mówić dlaczego
Vilandra ubiegłaś mnie z postem
Ale już go zostawię bo za długo go pisałem hehe.
Morze
Zdecydowanie morze. Tam mam rodzinę, tam uwielbiam spędzać wakacje, tam są plaże które kocham i zachody słońca które się wspaniale przeżywa z partnerką
Góry mnie odpychają. Za dużo "łażenia" pozatym nie lubię zwiedzać polskich rejonów
Zima czy lato?