Odjechani.com.pl

Pełna wersja: Czasy szkolne.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Dzisiaj młodzież rozpoczyna po dwumiesięcznej labie rok szkolny.

Dorośli a wy jak wspominacie czasy szkolne?
Zależy z której strony na to patrzeć. Wszystko miało swoje "zady i walety", choć co do edukacji w tym kraju, wyraziłem już swoje zdanie w podobnym temacie... Kiedy wspominam cały ten okres, najbardziej bolą mnie prace domowe w podstawówce... Nie dość, że spędzałem pół dnia w szkole, w okresie, kiedy mój organizm potrzebował największej aktywności, to jeszcze później musiałem odrobić lekcje, które są zmorą nie tylko dzieciaków, ale i rodziców, a często również i starszego rodzeństwa... Te pierwsze lata edukacji po zerówce, wspominam pozytywnie, jednak naprawdę nie chciałbym tam wracać... Oj na pewno nie. Wszystko się tak ciągnęło i nasilało, a plecak często cięższy był od ucznia. Jednym słowem - masakra. Miałem zawsze wielu kolegów i jeszcze więcej koleżanek i właśnie to chyba pomagało mi tak naprawdę wytrzymać te 6-7 godzin w zamknięciu... Wiele zmieniło się w szkole średniej. W końcu zaczęli traktować mnie jako osobę dorosłą, a ja jako, że byłem w szkole z wyboru, musiałem się dostosować. Nigdy prymusem nie byłem, ale miałem smykałkę do ludzi, tak że szybko zostałem przewodniczącym klasy, a później szkoły. Chodziłem do typowo męskiej placówki, wiec płeć piękna była nam obca w zaciszu murów naszego technikum. Cztery lata minęły migiem... Człowiek od 6:00 rano na nogach, po 14:00 kończył zajęcia, szedł na spotkanie z koleżanką z innej szkoły i wracał o 19 do domu, gdzie zjadł, pobiegł na trening, wrócił, umył się i znowu do wyrka odbyć defragmentacje umysłu, aby następnego dnia powtórzyć proces. Jednostka posiadająca pasje, hobby, czy jakieś swoje indywidualne zainteresowania, które wymagają wkładu poświęconego czasu na tę czynność, musi wybierać - Albo to, albo życie towarzyskie. Wszystko można łączyć, ale wtedy ani jedno, ani drugie nie jest na najwyższym poziomie... Miałem szczęście, bo obrałem dość dobrą metodę zarządzania czasem i nie zmarnowałem go na tyle aby żałować, jednak z perspektywy czasu widzę, jak wiele więcej mogłem w tym czasie osiągnąć. No cóż... było i nie wróci, a czas leci do przodu ;)

Uczelnie wyższe specjalnie pomijam w tym opisie, bo jednak okresu tego nie zaliczyłbym na pewno do "edukacyjnego" ;) Mowa przynajmniej o studiach stacjonarnych.
ja tam nie mam co wspominać bo jeszcze chodzę do technikum;(
jedyne co to mogę sobie przypominać;)
O jej, jeja (i jeszcze raz jeja) :) jak ja kochałam chodzić do szkoły...
Wspominając z perspektywy czasy szkolne (przede wszystkim technikum) wiem, że na dzień dzisiejszy oddałabym wszystko co mam, żeby wrócić jeszcze na rok do szkoły (no chociaż na miesiąc).

Jak ja się tam dobrze czułam, jak ja kochałam te mury, a to głównie za sprawą ludzi, wspaniałych zresztą ludzi, których tam poznałam. Od opuszczenia murów tej szkoły minęło już kilka lat, ale nadal utrzymuje kontakt z najlepszą paczką z tamtych lat. Nadal się spotykamy, bawimy, piwo wysokoprocentowe napoje i wspominamy stare , dobre czasy.

Dla tych ludzi można było wiele poświęcić. Swego czasu miałam do wyboru miesięczne wakacje w słonecznej Hiszpanii z inną grupą lub zwykły, najzwyczajniejszy pod słońcem miesiąc na naszym Wolinie i wybrałam Wolin - nie żałuje. Tych chwil nie da się cofnąć, ale na zawsze pozostaną w naszej pamięci i ilekroć na wspólnym spotkaniu podnosimy w górę kolejny toast, komuś niechcący wyrywa się: Jak ja was kocham...

To wszystko dzięki szkole. Temu miejscu, które zabrało nam 4 lata życia, dało milion kopniaków i nauczyło co to prawdziwa przyjaźń.
Ja to wspominam tak, człowiek kończy podstawówkę i cieszy się, że wreszcie zmienia szkołę, w gimnazjum tęskni za podstawówką, a w liceum za gimnazjum. Teraz na studiach tęsknie za liceum, a po studiach pewnie będę tęsknić za tym co przysparza mi obecnie najwięcej stresu.