02.11.2014, 15:10
14,15? Pamiętam że na pewno było to w drugiej klasie gimnazjum. Kumpel zaprosił na ognisko, wszystko fajnie, miała być świetna impreza, pierwsze takie większe picie a wyszło kompletnie inaczej.. Początek jeszcze pamiętam, zaczęło się dość zwyczajnie. Jeden drink- nic. Zrobiłem sobie kolejnego który też dość szybko "wchłonąłem"- też nic. Dopiero gdy byłem mniej więcej w trakcie picia trzeciego wszystko rozeszło się po organizmie i zaczęła się "zabawa". Pamiętam że jak wtedy usiadłem na ławce mniej więcej godzinę po rozpoczęcia zabawy czyli koło ~18, tak przesiedziałem na niej do 22 nie potrafiąc nawet ponieść głowy a co dopiero wstać. to było tak jakbym co chwilę spał, budził się, oczywiście wymioty i znowu spanie. Gdybym wiedział że tak to wszystko się potoczy wolałbym już zostać w domu niż odwalić takie coś
Później mniej więcej przez rok miałem obrzydzenie do wszystkiego, czym mógłbym się upić. Ale tamto ognisko przynajmniej nauczyło mnie umiaru i teraz staram się zawsze pić z głową

