Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Wiedza szkolna VS Szkoła Życia
#1
Całą naszą młodość poświęcamy na edukację. Jedni uczą się krócej - inni dłużej, ale każdy spędził (albo spędza) na nauce jakąś część swojego życia.
Ile z tej wiedzy, którą wbijają nam w głowy nauczyciele w szkołach, na studiach, zostanie przez nas wykorzystana w dorosłym życiu?
Czego nie nauczymy się w szkołach, a jest Waszym zdaniem niezbędne do funkcjonowania i osiągnięcia sukcesu?
Podajcie też przykłady wiedzy zbędnej i bezużytecznej, którą musimy posiadać choćby tylko po to, by zaliczyć kolejne egzaminy.
Czego powinniśmy się uczyć w szkołach, zamiast dochodzić do tego później, czasami zbyt późno?
Jak ma się wiedza szkolna do tzw. szkoły życia? Któraś z nich jest ważniejsza Waszym zdaniem?
[Obrazek: Y3AbJ8Z.jpg]
  Odpowiedz
#2
Innym razem uzupełnię ten post, ale:
Jestem uzależniona od nauki Auc. Napisałam maturę, skończyłam studia, teraz robię technika. Część wiedzy z technikum mnie osobiście się przydała w pracy. Inaczej- poprawiła moją wartość, jako pracownika. Umiejętność podstawowych działań matematycznych, wiadomo: mnożenia, dzielenia, dodawania i odejmowania. Języki obce- dwóch powinni uczyć obowiązkowo i za darmo już od zerówki- wtedy dziecko chłonie jak gąbka, ma mniej problemów z językami obcymi w przyszłości. Później z matmy podstawowa geometria (remont mieszkania i inne tego typu).
Szkoła z życiem niewiele ma wspólnego. Uważam, że człowiek powinien znać najpopularniejsze dzieła sztuki (obojętnie, jakiej) w swoim kraju i na świecie. Powinien wiedzieć, co to Pan Tadeusz, mimo, że to tylko książka o babie, co usiadła dupą na mrowisku, kim był Kochanowski i czemu pisał treny, czyja kłótnia w rzeczywistości zainspirowała "Zemstę". Ale też znać "Władcę Pierścieni" czy "Maga". "Mistrza i Małgorzatę", "Hamleta" czy "Romea i Julię". Powinien znać klasyczne filmy, kanon sztuki graficznej i muzyki. Dla własnego samorozwoju- a nuż go to zainteresuje. Powinien dobrze znać dzieje historii najnowszej- I i II wojny, umieć napisać CV, list motywacyjny, poruszać się na rynku pracy. Umieć napisać zwięzłą, merytoryczną wypowiedź (!), umieć dyskutować. Płynnie porozumiewać się ojczystym językiem i znać jego ortografię. Powinien znać podstawowe prawa fizyki. Potem, po gimnazjum powinien wstępnie decydować, w jakim kierunku chce się udać dalej- czy będzie to fizyka, matematyka czy humanistyka. Ale tylko wstępnie, bo jeszcze się rozwija, jeszcze nie każdy wie w czym jest dobry, czy to na pewno dla niego.
Wiele też zależy od nauczycieli. Dobry nauczyciel, który wymaga, ale i umie przekazać wiedzę, to skarb. Niewiele nauczycieli z zawodu jest nauczycielami z powołania. Gaszą talenty i skutecznie zniechęcają do nauki i poznawania (nie ważne, czy matematyki, chemii, polskiego)- wiecie, o co chodzi. Wielu z Was (o czym pisaliście w wątku daVinci) zniechęciło się do czytania przez nauczycieli/lektury.
Ale po co w technikum ekonomicznym chemia? Zagadnienia z biologii związane z hormonami, budową tkanek itp.? Czemu uczą fizyki, chociaż obecnie w szkole średniej nie ma całek, które są niezbędne do pewnych rzeczy? (Jeśli się nie mylę- teraz są na II roku studiów matematycznych, a część z Was miała je pewnie jeszcze w szkole średniej.) Po co w klasach technicznych WOS czy chemia? W liceum- ok. Ale w szkole ukierunkowanej? Właśnie.
Każdy z Was może mieć swoje zdanie, ale to, ile z tych lat spędzonych w szkole nauczyło Was czegoś przydatnego w życiu codziennym- każdy zweryfikuje sam. To zależy od zawodu, zainteresowań, etc...
A co do szkoły życia, którą wymieniłeś, Jarus- są błędy, które każdy musi popełnić sam, żeby czegoś się nauczyć, prawda? ;)
  Odpowiedz
#3
Szkoła, a życie... Ciekawy temat. Na początku wyłożę moje zdanie iż szkoła z życiem ma trochę wspólnego, ale całkowicie go nie zastępuje.. Dlaczego?

Szkoła uczy przydatnych funkcji, jeśli ktoś planuje dostać dobrą pracę, idzie na kierunki związane z tymi naukami, to musi się owych funkcji, tematów nauczyć by coś zdobyć. Szkoła w tym momencie pomaga. Uczy odpowiedzialności, posłuszeństwa, lecz zabija własną inicjatywę. W szkole musisz być i jesteś jednym z trybikiem który musi pasować i zrealizować temat. Nauczyciele, którzy tego uczą martwią się tym by zrealizować dany program z tołkowaniem że tego musisz się nauczyć. Jednak w prawdziwym realnym życiu wykorzystujemy małą cząstkę wiedzy, którą nam wpojoną. Ba, nawet większość zapominamy i to życie uczy nas reguł. Jednak jeśli dobrze się uczysz, umiesz myśleć to masz na start łatwiej. W realnym życiu masz większe problemy z którymi musisz się uporać. Wiedza jest do tego przydatna, jednak w taki sposób byś chciał się czegoś nauczyć i to sobie przyswoić. W większości jednak, dużo rzeczy nie wykorzystujemy i to życie, samodzielność, daje nam prawdziwą lekcje jak przeżyć, coś zdobyć, osiągnąć. W szkołach powinniśmy się uczyć historii by znać swój kraj, znać politykę jako rządzi tym światem. Do czego przyda nam się jednak "Pan Tadeusz"? Co my z nim zrobimy ucząc się starych książek i sposobu wyrażania się w XIX wieku. Przygotuje i nauczy nas to patriotyzmu? Dopóki sami nie będziemy chcieli i się tego nie nauczymy, to sobie nie uświadomimy. A szkoła wbija to nam na siłę, czasami dezaprobując tym uczniów. Tak jak napisała Dema. Nauczyciele gaszą talenty. Po co? Jeśli to głównie z nas uczących się mamy tworzyć elitę tego kraju?

W szkołach jest wiele przydatnych nauk jak informatyka, matematyka, fizyka, które wyjaśniają nam działanie tego i owego. Jednak co nam po tym, skoro większość zapomnimy? Języki jak najbardziej okej. Kształcimy się, jednak wyjeżdżając do Anglii mamy większe prawdopodobieństwo, że się tego nauczymy, bo podjeliśmy wybór i musimy coś z tym zrobić gdyż nie przeżyjemy i sobie nie poradzimy. Reasumując: Szkoła jest potrzebna, ale do pewnego czasu, bo wychodząc dajmy na to z LO nie mamy perspektyw i nie mamy ani pracy, ani nic. Jeśli planujemy studia, to musimy przerobić jakiś tam materiał, ale powinien być wybór, aby oddzielić przedmioty ważne i ważniejsze z którymi wiążemy przyszłość co stanowi pewne ułatwienie. Większości jednak i tak nie wykorzystamy, a wrażliwość do nadmiernego wpędzenia ludzi w trybiki nauki na siłę, budzi w nich chęć sprzeciwu, a to oznacza, że uczą się by zaliczyć i mieć z głowy. W zyciu są ważniejsze priorytety niż "Pan Tadeusz" czy wiersze Kochanowskiego. Życie, to życie. Sami widzimy jakie ono jest. Nawet przymusowo na Ukrainie ludzie się burzą, bo tłamszono ich siłą. W szkole niestety jest podobnie.
  Odpowiedz
#4
Wszystko zależy głownie od naszych celów.
Warto za młodu zastanowić się nawet 1000 razy co chcę w życiu robić?
Zazwyczaj jest to bardzo proste.
Przykład: Jeśli lubisz rysować lub malować to nie patrz na rynek gdzie obrazy amatorów słabo się sprzedają tylko idź do szkoły plastycznej.
Przykład: Jeśli lubisz majsterkować przy drewnie to idź do szkoły drzewnej a po szkole załóż własną działalność.
Przykład: Jeśli pociąga cię budowa maszyn elektrycznych to idź do szkoły elektrycznej o profilu elektromonter maszyn i urządzeń (czy jakoś tak).
Dobrze jest kształcić się w tym co najbardziej lubisz aby nie zostało to zepchnięte do poziomu hobby bo to strata umiejętności.

Zatem jeśli wybierzesz kierunek mechaniczny to warto uczyć się jak najwięcej o mechanice nawet gdy czasem jest to nudne.
Jeśli wybierzesz kierunek zarządzanie to wkuwaj informacje o zarządzaniu.
To proste.

Inne przedmioty można z łatwością polubić wykorzystując je do zwiększania pojemności mózgu.
Wkuwanie służy powiększaniu tej pojemności nawet jeśli po egzaminach wszystko zapomnimy.
Zapomniane informacje warto zapełnić wiadomościami dotyczącymi głównego kierunku.

Co jest niepotrzebne. Myślę że w szkołach zawodowych nie powinno się nauczać przesadnie zbyt wiele z przedmiotów innych niż zawodowe.
W tego typu szkołach powinna być inna matura z przedmiotów zawodowych, bo wiadomo że trzeba się uczyć więcej niż w szkole bez zawodu.
Z kolei w szkołach bez zawodu powinny być odpowiednie kierunki lub całe szkoły kształcące w konkretnym kierunku i nacisk na przedmioty ściślej związane z kierunkiem, np. historia. Szkoły ogólnego nauczania nie powinny istnieć a człowiek powinien kreować swój cel już w gimnazjum.

W szkołach nie nauczymy się życia na bezrobociu. Poszukiwanie pierwszej pracy jest dla wielu bardzo bolesne zwłaszcza że szkoły uczą nie z wyprzedzeniem tylko w kierunkach na które obecnie jest zapotrzebowanie nie biorąc pod uwagę że za kilka lat zapotrzebowanie zmaleje bo firmy nie czekając zaczną szkolić i zatrudniać już istniejących bezrobotnych. Owszem są niewielkie ilości firm współpracujących ze szkołami wyższymi ale to i tak za mało.

Szkoła nie nauczy prawdziwego wychodzenia z porażki typu utrata pracy, szok, powrót na bezrobocie i poszukiwanie nowego zatrudnienia.

Oczywiste jest że szkoła nie nauczy porażki związanej ze spóźnieniem się do pracy. W zależności od pracodawcy można w wyniku nieusprawiedliwionego spóźnienia stracić pracę w pierwszy dzień, w trzeci dzień lub później. Można także nie stracić pracy ale być gnębionym przez pracodawcę i/lub otrzymywać niższe wynagrodzenie i/lub nie otrzymać awansu mimo wysokiego zaangażowania w rozwój firmy. U niektórych pracodawców można odpracować spóźnienie ale u większości praca trwa np. 8 godzin i koniec a jak spóźnisz się 30minut to zapłaci Tobie za 7h30m i nałoży karę np. 200zł za mniej wykonanych zadań mimo że czasem praca na dobre rusza dopiero po 30-60 minutach.

Szkoła nie nauczy jak zarządzać mieszkaniem/gospodarstwem domowym. Tego uczy życie i polega to na współpracy domowników, jeśli tam są.
Szkoła nie nauczy samodyscypliny. Trzeba do tego dochodzić samemu.
Nie rozmawiam za pomocą czatu i PW.
  Odpowiedz
#5
[Obrazek: Y3AbJ8Z.jpg]
  Odpowiedz
#6
Trudno się z Wami nie zgodzić. W większości napisaliście już o wadach systemu edukacji w naszym kraju, ja dodam poniżej coś bardziej życiowego i przykrego, co ostatnio zaobserwowałem.

Jako, że mam sporo wolnego czasu, zdecydowałem się na drugą pracę. Siedzę sobie na państwowym stołku w gimnazjum, jako pracownik biurowy i mam styczność z wieloma ludźmi. Znając polskie realia, nie powinno mnie to zdziwić, ale szczerze byłem w szoku, kiedy zobaczyłem, że nasze sprzątaczki mają identyczne kwalifikacje, co nauczyciele. Licencjaty, magisterki pedagogiki... Nawet opiekunki w autobusach są magistrami. Ciekawie, co? Papierki ze szkoły vs Szkoła życia...

Jeśli chodzi o samą wiedzę wyniesioną z tego okresu, wszystko już podsumowaliście. 80% jest zbędne. Każda nauka rozwija mózg, ale zamiast naukowych zagadnień z fizyki, czy chemii, bardziej przydałaby się ta praktyczna wiedza. Poza tym, nie dość, że robi się wiele rzeczy niepotrzebnie, robi się je źle. Nauka czytania, ogólnie lekcje języka polskiego, powinny zachęcać do literatury, te zaś zniechęcają, i to skutecznie. Rolę przegrzania mózgownicy do maximum powinna spełniać matematyka, tylko i wyłącznie. Po części tak jest, ale głównie chodzi mi o to, że na innych zajęciach nie powinno być już praktycznego i bezcelowego obliczania, co często odbywa się na przedmiotach ścisłych. Teoria podparta doświadczeniami, czy po prostu zwykłym odniesieniem do życia, z pewnością by wystarczyła, została dłużej w pamięci i pozwoliła zrozumieć. Bezsensowne liczenie na siłę, nauka tylko po to, aby zaliczyć test, tak wygląda dzisiejsza szkoła. Priorytetem jest napisanie egzaminu, nikogo nie obchodzi, czy Ty to rozumiesz, masz to umieć. Nauczycielom zależy na wynikach, materiału jest dużo, nie ma czasu na wyjaśnienia tematu, trzeba zaczynać nowy, jeśli nie nadążyłeś, trudno. Zapewnienia typu - "Jeśli czegoś nie rozumiecie, pytajcie", kończą się złością, bo - "Przecież to tłumaczyłam"... Porażka, nigdy więcej nie chciałbym wracać do okresu nauki, nawet na studia, choć tam była już samowolka. To dość ciekawe, bo również jestem zwolennikiem nauki. Dziś, już będąc po okresie dokształcania, nadal uczę się dla siebie, bo chcę. Lubię samorozwój, to mnie ciekawi, dużo czytam, polubiłem książki, dopiero po maturze, ale jednak. Nie jestem zmuszany do niczego, nie czuję presji i stresu, wysypiam się i chcę! Z naciskiem na to ostatnie. To jest klucz do obalenia tamy, która blokuje przyswajanie naszego umysłu, przepuszczając przepływ jedynie wąską szczeliną, którą wyszczerbił strach przed złą oceną lub powtarzaniem roku.
  Odpowiedz
#7
Jednym z podstawowych błędów edukacji jest podejście terminologiczne do rozwiązywania zadań z matematyki. Ja kilka lat temu zrozumiałem, że podstawa szybkiej nauki matematyki jest tłumaczenie czegoś przez przypadki, wizualnie, bo jesteśmy wzrokowcami. Gdy stosuje się terminologię podczas tłumaczenia zadania, wówczas nawet gdy znamy jej znaczenie trudniej jest się skupić na pojęciu całokształtu. Stosując wolne słownictwo z którego często używany i pokazując co przez co, w jakiej kolejności i dlaczego należy pomnożyć, podzielić itd, co i w jakim przypadku należy skracać itd, to wówczas zadanie staje się nagle banalne do rozwiązania, bez względu na jego poziom.

Taki sam błąd, tylko w przeciwstawnej tematyce popełnia się w przypadku książek obowiązujących w szkołach. Są nudne i obecnie bezwartościowe, dlatego, że te stare książki zrażają uczniów do czytania. Historii powinniśmy się uczyć na historii, a nie języku Polskim. Zdecydowanie brakuje też praktyki i mówię tu właśnie o czytaniu. Wyobraźcie sobie, że cała klasa czyta jeden po drugim w czasie lekcji po kilka stron ciekawej książki i nauczyciel wymusza ocenę sytuacji w książce, co wymaga skupienia. Ciekawa debata może przerodzić się w zainteresowanie książką i zachęcić do jej przeczytania, a z czasem nawet do sięgnięcia po inne tytuły. Gdy każe się komuś przeczytać grubą, nudną i w dodatku pisaną językiem dla kosmitów książkę, to nie ma dziwu, że znienawidzi czytanie.

Niestety metody współczesnego szkolnictwa nie są adekwatne do szkoły życia i jedynie sami jesteśmy w stanie czegoś się nauczyć bazując na własnych doświadczeniach i błędach. Od zawsze wpaja nam się, że matematyka jest żmudna i że łatwiej jest zrobić magistra z humanizmu niż np. inżynierii budownictwa. Prawda jest taka, że władze powinny eksperymentalnie wprowadzać w różnych szkołach, różne techniki nauczania wymuszane na nauczycielach, a to samo powinno być przestrzegane na studiach, sami wykładowcy nie powinni prowadzić autorskiego wykładu. Należy przeprowadzać badania, wyciągać wnioski i podchodzić do znalezionych problemów jak np. z czytaniem książek, konkretną, przemyślaną metodą. Programy, które się sprawdzą, powinny być stopniowo upowszechniane i być może dzięki temu za dwa, trzy pokolenia, w kraju żyłoby się znacznie lepiej.

Kiedyś widziałem jakiś amerykański film, gdzie w szkole profesjonalnej inżynierii samochodowej studenci uczyli się inżynierii praktycznie tylko od strony praktycznej, dopiero po tym każdy bez trudu był wstanie projektować rysunki techniczne, projektować w programach komputerowych itd, byli tym już dzięki praktyce zafascynowani. U nas jest zupełnie odwrotnie, a później i tak wszystko wymazuje się w pamięci, bo to praktyka pozwala coś utrwalić, operacje manualne ułatwiają zapamiętywanie. Przecież nie zapomina się jazdy samochodem co nie? Za to nie jeżdżąc samochodem, nie praktykując, można zapomnieć przepisów ruchu drogowego.
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Ile z życia straciliście na odjechanych? dorotisSs 51 13 423 25.12.2015, 15:47
Ostatni post: Nieśmiertelny
  Najlepsze miejsce do życia Jarus 11 5 600 01.06.2015, 21:31
Ostatni post: Maha Kali
  Bez kogo nie wyobrażacie sobie życia? Gospodarz 4 2 406 17.03.2014, 20:16
Ostatni post: Kaiselin
  Gdybyście mieli spędzić resztę życia w jakimś filmie, który był by to? Gospodarz 13 3 677 16.03.2014, 02:58
Ostatni post: skrzypas
  Wiedza nastolatków kończących gimnazjum da Vinci 12 4 913 18.01.2014, 16:52
Ostatni post: Gospodarz

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości