W zależności od wielkości blachy lub fachowo nazywanej formy do piekarnika, ilość
składników dla 4-6 osób (dodatek do proszonej kolacji "suto" zakrapianej :
2-4 kg ziemniaków, 2-3 cebule (średnie), 1/2 szklanki mleka (może być z kartonu), 2 jajka, sól, pieprz, papryka mielona (ostra lub łagodna można dodać drobną pokrojoną chili), resztki wędlin, 0,25 kg boczku świeżego lub wędzonego surowego.
Ziemniaki i cebulę trzemy ręcznie na tarce (nie tam gdzie trzemy marchewkę na surówkę). Wędliny i boczek smażymy na patelni do uzyskania tłuszczu i niewielkich skwarek.
Dodajemy do utartych ziemniaków wszystkie pozostałe składniki włącznie z tymi z patelni, dokładnie mieszamy. Powstaje coś w rodzaju "ciasta" surowego.
Widocznej wody nie odlewamy. Konsystencja "ciasta" ziemniaczanego nie może zbyt gęsta, zdarza się że robi się "zakalec".
Dla pewności uzyskania "chrupiącego" podłoża smarujemy "formę" smalcem i posypujemy bułką tartą.
Wszystko wlewamy do "formy" rozkładając równomiernie na całą formę. Wskazana grubość potrawy to 2-3 cm.
Wkładamy do rozgrzanego piekarnika (200-220 st.C). Zegar ustawiamy na 60 min, potrawa jest gotowa. Przy piekarniku gazowym grzejemy od dołu, przy elektrycznym można na ostatnie minuty (5-7) włączyć górną grzałkę, powoduje powstanie delikatnej osłony na powierzchni "dziada" lub "baby". Nieważne jak zwał tę potrawę.
Podajemy na gorąco w kawałkach (np 5x5 cm, 7x7, 12x8 wybór wielki), można polać śmietaną.
Bardzo smaczna także "podgrzewana" na "jutrzejszy" posiłek.
Potrawa przywieziona w 1946 roku do Szczecina z miejscowości Świecie (gdzieś w okolicach Bydgoszczy).
Smacznego!!!
Ps. Zawsze można zadać pytanie gdy coś jest niezbyt zrozumiałe.