Witaj szanowny Gościu na forum Odjechani.com.pl. Serdecznie zachęcamy do rejestracji. Tylko u nas tak przyjazna atmosfera. Kliknij tutaj, aby się zarejestrować i dołączyć do grona Odjechanych!

Strona odjechani.com.pl może przechowywać Twoje dane osobowe, które w niej zamieścisz po zarejestrowaniu konta. Odjechani.com.pl wykorzystuje również pliki cookies (ciasteczka), odwiedzając ją wyrażasz zgodę na ich wykorzystanie oraz rejestrując konto wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w ramach funkcjonowania serwisu. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności. Pozdrawiamy!


Galeria Reprezentantów Polski - Rudolf Patkolo
#1
[Obrazek: Patkolopn_rpnqsxe.png]

Ten post to kontynuacja serii "Galeria reprezentantów Polski", pisać tu będę o obecnych i przypominać o tych byłych reprezentantach Polski, o tych znanych i o tych zapomnianych. Dzisiaj ktoś o kim na pewno nie słyszeliście, a może i słyszeliście, przekonajmy się.

Zakochał się w Polce i osiedlił i w naszym kraju. Występował w Stali Stalowa Wola, ŁKS, Wiśle Kraków i Polonii Bydgoszcz. Urodził się w Budapeszcie 13 października 1922 roku, był wychowankiem Ujpestu TS Egylet, grał także w Gammie Budapeszt (do 1944) i Ujpestcie Budapeszt (1945-1947). W 1947 roku zagrał dwa razy dla reprezentacji Węgier. Podczas wojny został wywieziony do Niemiec, tam poznał Polkę z którą się ożenił. Mowa o Rezso Patkolo, po ślubie Rudolf Patkolo, jedynym zawodniku który reprezentował w swojej karierze seniorskiej, reprezentację Polski i Węgier. Kilku zawodników obecnej kadry grało dla dwóch krajów, Obraniak i Perquis dla Francji, Boenish i Polanski dla Niemiec, ale tylko w drużynach juniorskich. W obecnych przepisach jest zapis o zakazie gry dla dwóch reprezentacji seniorskich, jeśli zawodnik zagrał w meczu o punkty w jednej drużynie narodowej to niestety już nie można tego zmienić.

Cytat:– Patkolo? Oczywiście, że go pamiętam! – wspomina Kazimierz Trampisz, reprezentant Polski w latach 50-tych. – Świetny piłkarz, niezwykle lubiany człowiek. Nie znałem go zbyt dobrze, nie spotykaliśmy się w kawiarniach, bo mieszkał daleko, w Łodzi. Ale czasami zdarzyło się zamienić kilka zdań po meczach. Lubiliśmy go słuchać. Żartowaliśmy, że po polsku mówi jak Murzyn. Miał taki śmieszny, melodyjny węgierski akcent. Przyjmowaliśmy go ciepło. W końcu ożenił się z Polką.
Trampisz zagrał w reprezentacji wspólnie z Patkolo jeden raz. Nieco przypadkowo. W maju 1952 roku nasza kadra B udała się do Sofii na mecz z Bułgarią B. Przegrała 1:3. Patkolo – wtedy piłkarz Wisły Kraków – asystował przy golu Czesława Rajtara i zdaniem trenera Michała Matyasa, był najlepszy w drużynie. W drodze powrotnej zespół zatrzymał się w Rumunii i pod szyldem reprezentacji A przegrał z gospodarzami 0:1.
– Pamiętam tamten mecz, ale nie przypominam sobie, żebym z nim grał – mówi Trampisz. Tak samo reaguje Roman Korynt, który wtedy debiutował w kadrze.
Obecność Patkolo w reprezentacji była efemeryczna. Ceniono go za iście brazylijską, chociaż w tamtych czasach należałoby raczej napisać węgierską, technikę, ale przy tym zwracano uwagę na słabe warunki fizyczne i podatność na urazy.
„Stosunkowo słabo wypadł Patkolo. Jest on wprawdzie mistrzem techniki, a kilka jego zagrań było wysokiej klasy, jednak nie walczył z sercem, a po przerwie ograniczał się tylko do spacerów po boisku" – pisał „Przegląd Sportowy" po jednym z meczów ŁKS w 1949 r.
Ale kiedy polski Węgier miał dzień, mało kto był w stanie go zatrzymać. Po meczu z AKS Chorzów (1:1), w którym szalał na skrzydle, strzelił gola i trafił w spojenie, musiał dostać powołanie do kadry. Niestety, na zgrupowanie przyjechał z kontuzją.
„Na prawe skrzydło mielibyśmy dwie kandydatury: Alszer i Patkolo. Gdyby Kohut jednak źle spisywał się na łączniku, można by go przerzucić na prawe skrzydło, a Alszera względnie Patkolo na łącznika. Teoretycznie należałoby raczej głosować za Patkolo jako łącznikiem, gdyż posiada on znacznie lepszą technikę i tzw. rozum piłkarski" – analizował „PS".
Polski Węgier zagrał w pierwszym składzie, chociaż jeszcze kilka dni przed meczem nie wystąpił w wewnętrznym sparingu kadry, bo leczył uraz kostki. Niestety, debiutant zawiódł. „Gra Patkoli była zbyt anemiczna. Kilka strzałów było niezłych, ale naliczyliśmy ich zbyt mało" – oceniono.
– Walka była sakramencka, ale tylko walka i nic więcej. Z walki zwycięsko wyszła Polska. Jestem zadowolony, że potrafiłem grać mimo kontuzji. Nie chciałem grać, ale tata Kuchar powiedział: „Graj!". I zrobił cuda. Cała drużyna fantastycznie ambitna – powiedział Patkolo po swoim debiucie.
„PS" następnego dnia pisał już o nim w łagodniejszym tonie, bo wyszło na jaw, że Patkolo wystąpił z kontuzją. Apelowano, by nie rezygnować z niego po tym jednym słabszym występie. Niestety, przeciw Czechosłowacji znów rozczarował. Później sam już poprosił, by nie uwzględniać go w składzie na mecz z Albanią. Chciał wyleczyć kontuzję. Ale to nie było takie łatwe. W ŁKS był niezbędny i do końca sezonu musiał grać. Nawet z urazem.

Z ukochanym klubem
Tak naprawdę nigdy już nie wrócił do formy. Po odejściu z ŁKS grał krótko w Polonii Bydgoszcz i trafił do Wisły. Tam był głównie rezerwowym, lubianym przez kibiców, ale nic więcej. Zaliczył jeszcze epizod w reprezentacji, kiedy walczył o miejsce w kadrze szykującej się na wyjazd na IO w Helsinkach. Patkolo grał nie tylko w sparingu na Węgrzech, ale też w meczach z Dozsą Budapeszt, która odbywała tournee po Polsce. Dozsa to nazwa, którą na kilka lat komuniści nadali Ujpestowi – klubowi, którego Patkolo był wychowankiem.
W czerwcu 1952 r. w Gdańsku w meczu reprezentacji A z ukochanym zespołem z dzieciństwa polski Węgier zaszalał. Strzelił gola i zaliczył asystę. Za parę dni znów zagraliśmy z Dozsą, tym razem w Chorzowie. Tam miał pecha. 10 minut przed końcem zderzył się z bramkarzem i musiał zejść z boiska. Gdyby nie to, może wypadłby lepiej i pojechał na igrzyska?
Nie udało się, a piłkarz jakby stracił motywację. „Patkolo był bardziej ruchliwy w czasie rozgrzewki za bramką, niż w walce o piłkę" – pisał „PS" w relacji z przegranego meczu Wisły z rezerwami Legii Warszawa w półfinale Pucharu Polski.
To był ostatni mecz Patkolo w barwach Białej Gwiazdy. Karierę kończył w Kujawiaku Włocławek, ale swoje miejsce na ziemi znalazł w Stalowej Woli, gdzie grał w barwach tamtejszej Stali po wyjeździe z Krakowa. Osiedlił się tam z żoną i czwórką dzieci: Wiesławą, Rudolfem, Anną i Krzysztofem.

Rodzina pełna Rudolfów
– Imię Rudolf stało się w naszej rodzinie tradycją. Tak ma na imię mój ojciec, brat i synek mojego brata – mówi pani Eliza Woronkiewicz, wnuczka Rudolfa Patkolo seniora.
W Stalowej Woli jej dziadek został trenerem juniorów. Był mistrzem w swoim fachu. – Miałem zaszczyt pracować z nim przez wiele lat. Dużo się od niego nauczyłem. Uczynny, pomocny, miał kapitalne podejście do młodzieży. To był pasjonat. Kładł nacisk na naukę techniki, co do dziś jest nietypowe, bo nawet trenerów juniorów rozlicza się z wyników. Większość piłkarzy Stali z czasów gry w ekstraklasie to jego wychowankowie. Mulawka, Strzelec... – wylicza Piotr Brzeziński, były trener Stali, obecnie szkoleniowiec Unii Nowa Sarzyna. – W Stalowej Woli Rudek był żywą legendą. Młodzież go uwielbiała. Mimo swojego wieku wszystkie ćwiczenia potrafił zademonstrować, a nie tylko o nich opowiadać.
– Miałem przyjemność, podkreślam to słowo, ćwiczyć od małego pod jego opieką. Dla młodzieży w Stalowej Woli oddawał całego siebie. Był dla nas dostępny przed 24 godziny na dobę. Cały boży dzień siedział na boisku. Życie poświęcił piłce – wspomina Jaromir Wieprzęć, wieloletni filar obrony Stali, który ma za sobą ponad 100 meczów w ekstraklasie i w wieku 37 lat wciąż jest kapitanem zespołu, który gra dziś w II lidze.
Na początku lat 90-tych Stal spędziła kilka sezonów w ekstraklasie. – Nasza drużyna w latach świetności złożona była właśnie z wychowanków trenera Patkoli. Sam trenowałem u niego w trampkarzach. To był człowiek, który poświęcił życie prywatne pracy z młodzieżą – mówi Mariusz Szymański, działacz Stali.
– Nie dziwię się, że mogli na tym ucierpieć jego najbliżsi – dodaje Wieprzęć po chwili zastanowienia.
– Dziadek bywał gościem w domu. Oddawał się bez reszty swojej pracy. Kochał ją ponad wszystko. Niestety, jak to często bywa, kosztem rodziny – wspomina Eliza Woronkiewicz.

Życie w cieniu tragedii
W czerwcu 1984 roku Patkolę dotknęła ogromna tragedia. Samobójstwo popełniła jego żona Janina.
– Po śmierci babci dziadek całkowicie się zagubił. Nie radził sobie z obowiązkami życia codziennego – opowiada pani Eliza. Nikt nie wie, co przeżywał w głębi duszy. – Zawsze niewiele mówił o sobie i swoim życiu. Był bardzo skryty – przypomina Wieprzęć.
Andrzej Gowarzewski w „Encyklopedii FUJI" zauważa, że u Patkolo „na występach w naszej ekstraklasie, już u schyłku sportowej kariery, odbiły się wojenne przeżycia". Jakie?
– Dziadkowie nigdy nie opowiadali ani nie rozmawiali o czasach wojny przy nas, wnukach. Myślę, że to po prostu były dla nich czasy, do których nie chcieli wracać. To, czego się o nich dowiedziałam, było zasłyszane – mówi wnuczka byłego reprezentanta Polski. I opowiada nam historię o pociągu jadącym do Niemiec, w którym narodziła się miłość Rudolfa i Janiny.
Od dawnych wychowanków i współpracowników nie można usłyszeć o Patkoli złego słowa. – Za własne pieniądze kupował słodycze, który były nagrodą za wykonywane ćwiczenia i wyniki. Jeździł starym rowerem, z nogawkami pospinanymi spinaczami – podkreśla Szymański.
– Często po szkole, zamiast do domu rodziców, uciekałam do babci. Wieczorem dziadek brał mnie na swojego czerwonego komarka i odwoził do domu. Był dobrym człowiekiem. Cieszę się, że ludzie wciąż jeszcze chcą go wspominać – dodaje pani Eliza, która mieszka w Niemczech. Potomków Rudolfa Patkolo los rozsiał po świecie. Żyją m.in. w USA, gdzie wnuk piłkarza – też Rudolf, ojciec małego Rudolfa, jest basistą w zespole heavymetalowym Course of Chaos.
Pamięć o legendzie piłki ze Stalowej Woli jest w mieście ciągle żywa. Co roku odbywa się turniej piłkarski juniorów im. Rudolfa Patkolo. Jest też pomysł, aby nowobudowany stadion Stali nosił jego imię.

MARCIN DOBOSZ

Po co otym wspominam? A tak sobie pomyślałem, że dlaczego nie. Ostatnio zauważyłem bowiem, jakąś dziwną nagonkę na piłkarzy "obcokrajowców" w naszej kadrze i zastanawiam się o co tu tak właściwie chodzi. Taki Obraniak, nie tak dawno przecież był wychwalany i traktowany jak zbawca reprezentacji, teraz mówi sie że zabiera miejsce naszym rdzennym piłkarzom. Zapominamy już jak ten chłopak walczył o potwierdzenie, powtarzam potwierdzenie naszego obywatelstwa, bo przeciez on sam mówił że czuje sie Polakiem, choć to dziwnie może brzmieć. Albo Boenish, pamiętam artykuł z przed jakichś dwóch czy też trzech lat, kiedy to Sebastian mówił jak bardzo marzy o grze z orzełkim na piersiach. Jakie prawo mamy do osądzania decyzji Perquisa i Polanskiego, skąd możemy wiedzieć co kierowało tymi chłopakami przy podejmowaniu decyzji o grze dla Polski. Spójrzmy na Niemców, oni jakoś nie narzekają że Podolski, Klose a jeszcze wcześniej Dariusz Wosz urodzili się w Polsce i grają dla Niemiec. Nie przeszkadza im że Mesut Özil jest Turkiem z pochodzenia, więc dlaczego nam to tak bardzo przeszkadza. Znacie takiego piłkarza jak Andrew "Andy" Johnson, na pewno znacie, to on strzelił Wiśle Kraków 2 bramki w meczu Fulham – Wisła Kraków w Londynie, a jeszcze dwa czy trzy lata temu nasi działacze chodzili za nim żeby grał dla Polski, tak on również ma Polskie pochodzenie. Andy zdecydował się nie grać dla nas, może i dobrze bo pewnie też by na niego spadły gromy, chociaż gdyby strzelał bramki, kto wie. A jeśli Obraniak strzeli kilka następnych goli, a Perquis uratuje nas przed porażką na euro, może wtedy zaczniemy ich nosić na rękach. Cóż, dziwni jesteśmy my Polacy, najpierw prosimy kogoś by dla nas grał, później na niego plujemy, a jeszcze później.... Daleko jesteśmy jeszcze od Europy, oj daleko. No fajnie miałem tylko wspomnieć o Rudolfie Patkolo, a rozgadałem się jak ksiądz na ambonie, przepraszam, już nie będę.
  Odpowiedz


Podobne wątki…
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Galeria reprezentantów Polski - Robert Lewandowski tungar 0 6 681 09.12.2011, 16:12
Ostatni post: tungar
  Galeria Reprezentantów Polski - Andrzej Szarmach tungar 0 5 378 28.10.2011, 15:01
Ostatni post: tungar
  Kadra Polski na mecze, z Włochami i Węgrami tungar 0 2 650 27.10.2011, 14:15
Ostatni post: tungar
  Reprezentacja Polski - Akcja Białoruś rozpoczęta tungar 0 2 240 08.10.2011, 23:59
Ostatni post: tungar
  Reprezentacja Polski na Październikowe mecze tungar 0 2 484 27.09.2011, 18:33
Ostatni post: tungar

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości